Francuskie Zgromadzenie Narodowe po wielogodzinnej debacie zatwierdziło propozycję autorstwa skrajnie lewicowej partii, która dąży do zmiany konstytucji w taki sposób, by zagwarantować „wolność” do aborcji.
Zmiana polega na dodaniu do artykułu 34 ustawy zasadniczej stwierdzenia, że „ustawa określa warunki korzystania z zagwarantowanej kobietom wolności dostępu do dobrowolnego przerwania ciąży”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgromadzenie Narodowe przyjęło nowelizację w nocy ze środy na czwartek, głosami partii Macrona, prawodawców z lewicy i obecnych z centrowej koalicji Liota oraz dwóch Republikanów i dwóch przedstawicieli Zjednoczenia Narodowego.
Ogółem za zmianą opowiedziało się 99 posłów, przy tylko 13 głosach przeciwnych, głównie z Partii Republikanie (LR). Odrzucono też 150 poprawek. Przed debatą minister sprawiedliwości Eric Dupond-Moretti mówił, że aborcja „pozwala kobietom decydować o swojej przyszłości”.
Dyskusja dotyczyła ustanowienia limitu dostępu do aborcji do 12. tygodnia ciąży. Obecnie dziecko można uśmiercić w majestacie prawa do 14. tygodnia.
Z propozycją zagwarantowania „prawa do aborcji” we francuskiej konstytucji wystąpiła lewica. Zdecydowanie poparł ją prezydent Emmanuel Macron. To była reakcja na etyczno-prawną batalię toczoną w USA. Tamtejszy Sąd Najwyższy w czerwcu 2022 roku podjął decyzję o unieważnieniu orzeczenia z 1973 roku Roe przeciw Wade, legalizującego proceder uśmiercania dzieci poczętych w całych Stanach Zjednoczonych. Werdykt sprzed 1,5 roku uznany został za wielkie zwycięstwo obrońców życia.
Pseudoprawica też odmawia praw dzieciom poczętym
Nowy zapis w najważniejszej francuskiej ustawie ma być „kompromisem”, bo lewica chciała po prostu uznać zabijanie nienarodzonych za „prawo” i dodać jeszcze odniesienie do zagwarantowania antykoncepcji. Jednak lewa strona i tak postrzega zapis o możliwości zabijania dzieci poczętych w ustawie zasadniczej za swój sukces. Mathilde Panot, deputowana La France insoumise (LFI), „z radością” powitała „historyczne zwycięstwo”. Poseł Zielonych Marie-Charlotte Garin bredziła, że Francja nie może „stać u boku Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa ani Węgier Viktora Orbana”.
Warto jednak zwrócić uwagę, że podobno prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen również nie zamierza się sprzeciwiać wnioskom z sondaży, które wykazują, że większość Francuzów aborcję ponoć akceptuje. I tak deputowana RN Pascale Bordes, zapewniała, że „nie ma mowy o tym, aby nasza rodzina polityczna kwestionowała dostęp do aborcji”, chociaż krytykowała samą „konstytucjonalizację aborcji” jako zmianę „niewłaściwą i bezużyteczną”.
Dyskusja była gorąca. Posłowie lewicy ostro atakowali każdą próbę mówienia o życiu poczętym i wprowadzali do debaty ideologiczną terminologię genderową. Lewica żądała np. zastąpienia słowa „kobieta” terminem… „każda osoba w sytuacji ciąży”, co miało gwarantować także „prawa osób transpłciowych i interseksualnych”.
Teraz Senat i wspólny kongres obydwu izb
Całe Zgromadzenie Narodowe formalnie przyjmie nowelizację 30 stycznia, po czym trafi ona do Senatu.
Według obowiązującego we Francji ustawodawstwa, każda zmiana konstytucyjna musi zostać przyjęta w identyczny sposób przez Zgromadzenie Narodowe i Senat, zanim zostanie zatwierdzona przez trzy piąte obu izb zebranych na wspólnym kongresie konstytucyjnym.
Rząd spieszy się ze zmianą konstytucji i zaproponował zwołanie posiedzenia obu Izb parlamentu na 5 marca. By tak się mogło stać, Senat musi zatwierdzić zmiany do 28 lutego. W razie wniesienia poprawek przez senatorów cały proces legislacyjny wydłuży się. Spodziewane jest przegłosowanie krwawej ustawy 30 stycznia na sali plenarnej i przesłanie go do Senatu, który w drugim czytaniu nie może już projektu unieważnić.
W przypadku przyjęcia zapisu w izbie wyższej, 5 marca cały parlament spotka się w Wersalu, gdzie ostateczne przyjęcie nowelizacji wymagać będzie większości 3/5 głosów.
Francuzi nie będą mogli wypowiedzieć się w referendum konstytucyjnym. Wynika to z faktu, iż projekt radykalnej lewicy zmodyfikowano i oficjalnie zgłosił go rząd. Stąd ekipa Macrona może uniknąć niechcianego glosowania powszechnego.
Przewodniczący izby wyższej Gérard Larcher (Republikanie) niedawno mówił, że jest przeciw wpisaniu aborcji do konstytucji, wyjaśniając, że takie „prawo nie jest zagrożone w kraju”, a Konstytucja „nie stanowi katalogu praw społecznych i społecznych”. Republikanie nie wprowadzili jednak w głosowaniu dyscypliny partyjnej, a lewe skrzydło tej partii również akceptuje dopuszczalność zabijania nienarodzonych.
Obrońcy życia nie rezygnują
Organizacje pro-life przypominają, że Francja wkroczyła na drogę niebezpiecznej ewolucji prawa; ewolucji, która prowadzi do „cywilizacji śmierci”. W tym kontekście przypominają też o pracach nad ustawą o tak zwanej eutanazji. Kiedy w 1976 roku wprowadzano „ustawę Simone Veil”, która legalizowała aborcję, była mowa wyłącznie o wyborze „mniejszego zła” i sytuacjach ekstremalnych w życiu kobiet. Zabijanie dzieci w łonie matki obwarowano wówczas wieloma zastrzeżeniami (konieczny czas refleksji, klauzula sumienia dla lekarzy). Po pół wieku aborcja stała się „prawem kobiet”, a nawet zasadą, którą Francja chce jeszcze dodatkowo wprowadzić do „zasad fundamentalnych UE”.
Skutki społeczne takich działań są opłakane. W 2021 roku 223 300 kobiet dokonało aborcji i liczby te już nie przerażają ogółu. Przykład Francji pokazuje, jak odchodzenie od wartości życia i jego relatywizacja szybko dewaluują wszystkie hasła o „wyjątkowości” aborcji i rzekomym wyborze „mniejszego zła”. Przypomniano o tym w niedzielę 21 stycznia na paryskim Marszu dla Życia. Miejmy nadzieję, że nie ostatnim, bo przecież nie wiadomo, czy „konstytucjonalizacja” aborcji nie posłuży do ograniczenia działań obrońców życia. Wypowiadając się przeciw aborcji, będą przecież podważali… ustawę zasadniczą.
Tegorocznym hasłem Marszu Życia był sprzeciw zarówno wobec pomysłu włączeniu aborcji do konstytucji, jak i ustawy o „końcu życia”. Marsz przeszedł z paryskiego Placu Saint Sulpice na Place Denfert-Rochereau. Organizatorzy oszacowali liczbę uczestników na 30 tysięcy osób. Takie Marsze odbywają się od 2005 roku i bywało na nich nawet znacznie więcej demonstrujących. W tym roku przedstawiono „10 propozycji ochrony życia ludzkiego jako priorytetu narodowego”. Wśród nich żądano zbadania społecznych skutków zabijania co roku blisko ćwierć miliona dzieci poczętych, postulowano, aby od szóstego tygodnia ciąży obowiązkowo wykonywać badanie USG, które pozwoli matce usłyszeć bicie serca płodu, czy wprowadzenie chociaż 3-dniowego „okresu refleksji” przed decyzją o zabiciu dziecka poczętego. Wśród 10 propozycji jest też obrona „klauzuli sumienia” w sprawie aborcji i eutanazji dla pielęgniarek, położnych i lekarzy, która jest coraz częściej podważana, pomimo oporu samego środowiska medycznego.
Bogdan Dobosz, AS
Źródła: rfi.fr, PCh24.pl