Uczniowie nieneuronormatywni źle funkcjonują w hałasie na przerwie w szkole. Dlatego w niektórych placówkach oferuje im się… filcowe strefy ciszy. Uczniowie mogą na przerwie „owinąć się” filcem, żeby na kilka minut odizolować się od świata. Ma to im pomagać w dobrym funkcjonowaniu w szkole.
Pomysł opisuje w pozytywnym tonie Gazeta Wyborcza. „Dla osób nieneuronormatywnych, szczególnie wrażliwych na zewnętrzne bodźce, przebywanie w takich warunkach to niewyobrażalny stres” – przekonuje dziennik. „Takie warunki” – to po prostu szkolna przerwa, na której jest głośno.
Wyborcza cytuje w artykule Wiolettę Matusiak z Cieszyna, która szyje filcowe strefy ciszy. Jak mówi była nauczycielka, o ile w klasach I-III „istnieje przyzwolenie na to, by uczeń w sytuacji rozchwiania spowodowanego nadmiarem bodźców schował się pod biurko pani wychowawczyni”, to problem jest w klasach starszych. Stąd pomysł okrywania się filcową płachtą.
Wesprzyj nas już teraz!
Tzw. filcowe mobilne strefy ciszy mają według Wyborczej pozwolić stworzyć za grosze w każdej szkole „bezpieczną przestrzeń, w której uczniowie w godny sposób będą mogli znaleźć ukojenie oraz się odprężyć”.
Jak mówi inna z cytowanych nauczycielek, Katarzyna Rychlik-Skórczewska, z filcowych stref ciszy korzystają nie tylko dzieci ze zdiagnozowanym autyzmem, ale również inni uczniowie. – Moja klasa często korzysta z kapturków przed sprawdzianami albo po sprawdzianach, żeby się odstresować. Dodatkowo wejście do kapturka jest dla otoczenia sygnałem, że ktoś może mieć słabszy nastrój. Gdy rówieśnicy widzą, że kolega czy koleżanka siedzi w kapturku, traktują go z większą wyrozumiałością – powiedziała.
Inkluzja, jak widać, pogłębia się: po nieheteronormatywności mamy teraz nieneuronormatywność. Tylko czekać, jak mobilne filcowe strefy ciszy z podstawówek trafią do liceów, później do akademii, wreszcie do biur w korporacji…
Źródło: wyborcza.pl
Pach