10 lutego 2024

Człowiek pragnie żyć! Eutanazja to dramat ludzi opuszczonych

(pixabay.com)

W hospicjum nie słyszałem o eutanazji, a posługuję od trzydziestu sześciu lat – mówi ks. Marek Kujawski SAC, duszpasterz Hospicjum Królowej Apostołów, a wcześniej – od 1987 roku – duszpasterz szczecińskiego hospicjum oraz założyciel i budowniczy jedynego jak dotąd Domu Hospicyjnego na Pomorzu.    

Jak się opuści człowieka, to on chce eutanazji, ale jeśli się jest przy nim, opiekuje się nim, leczy – on chce żyć. Wielu naszych chorych zostało wpisanych z hospicjum, mimo, że biorą ogromne dawki leków przeciwbólowych, jeżdżą do pracy – wyjaśnia ks. Marek Kujawski SAC. Dziś w hospicjum jest około stu wolontariuszy, z czego do chorych jeździ około czterdziestu. Natomiast, co ciekawe – w kwesty bardzo angażuje się również młodzież. Trzeba być wierzącym, żeby być dobrym człowiekiem? – Przede wszystkim: nie ma niewierzących. Pan Bóg każdemu dał duszę i w każdej duszy zamieszkał. Człowiek tylko przez brak wiedzy, doświadczenia, mówi, że jest niewierzący. To, że on mówi, że jest niewierzący to nie znaczy, że jest niewierzący. Według mnie nie ma niewierzących, są zbuntowani – wyjaśnia ks. Kujawski.  

Trudne posługi

Wesprzyj nas już teraz!

Jednak posługa wolontariuszy wśród chorych do najłatwiejszych nie należy i to z różnych względów. – Każdy z nas jest różny, trafiamy do ludzi, których nie znamy. Z jednym kontakt jest od razu fajny, przyjacielski, natomiast z innym do końca jest trudny kontakt. Jedni od początku są otwarci, szczerzy – czujesz się jak w domu – mówi Barbara Falińska, która jest w hospicjum od samego początku, czyli od 19 listopada 2003 roku. – Jak ktoś taki odejdzie to przeżywamy jakby odszedł ktoś bliski. Jednak zdarzają się i takie sytuacje kiedy widzimy, że chory jest oszukiwany przez najbliższą rodzinę, że również i nas oszukują – dodaje wolontariuszka.

Mamy takie doświadczenie, że chory wie, czuje, że zbliża się koniec jego życia – mówi dr Maria specjalista chorób wewnętrznych i medycyny paliatywnej. Od 2003 roku jest lekarzem – wolontariuszem w Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu. W latach 1994 – 1998 pracowała w szpitalu w Warszawie i jednocześnie w hospicjum domowym na Pradze. W latach 1998 – 2003 – w hospicjum stacjonarnym i domowym św. Jana Ewangelisty w Szczecinie. Dwukrotnie wybrana Lekarzem Roku 2006 w Radomiu. Zwraca jednak uwagę również na fakt, że czasami najbliżsi nie potrafią rozmawiać o chorobie, odchodzeniu, śmierci. – Najczęściej małżonki nie dopuszczają do chorego, są zaborcze. Nie chcą żeby ktoś z chorym nawiązał kontakt, bo on jest jej. Wtedy są tzw. trudne posługi – mówi dr Maria Cygan. – Szpital nie jest dobrym miejscem do umierania. Najlepszym jest dom – podkreśla doktor. I zwraca uwagę, że jeśli nie ma hospicjum domowego to robi się dramat.     

Przez piętnaście lat nie brałem urlopu, bo nie miałem kiedy. Miałem szpital – tysiąc dwieście łóżek, Dom Pomocy i stu staruszków, i jeszcze hospicjum – od zera. Od rana do wieczora byłem w szpitalu i Domu Pomocy, a od wieczora do rana – w hospicjum. Miałem wtedy trzydzieści lat – wspomina z uśmiechem ks. Marek. Dziś nie brakuje mu siły i energii, i podkreśla, że nie patrzy na to, co najtrudniejsze, tylko robi swoje. A o tym, co robi – można się przekonać w Radomiu i Sołtykowie, gdzie powstaje Wioska Hospicyjna.  

Dwadzieścia lat

8 grudnia 2023 roku nie tylko dla wolontariuszy, ale również dla wszystkich, którzy rozumieją potrzebę istnienia i wspierają na różne sposoby Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu – na długo pozostanie w pamięci. Tego dnia w murach Domu Hospicyjnego, który jest budowany w Sołtykowie, oddalonego zaledwie o kilka kilometrów od Radomia – odbył się niezwykły jubileusz: Dwudziestolecie Posługi Samarytańskiej. Nikogo z wolontariuszy i zaproszonych gości – którym naprawdę zależało na wspólnym świętowaniu – nie zniechęciło ani zimno, ani śnieg, ani odległość. To wspaniały czas: wyjątkowi ludzie w wyjątkowym miejscu – bo choć wolontariusze od dwudziestu już lat służą wszystkim, którzy pomocy potrzebują zwłaszcza w najtrudniejszych momentach życia – temat wsparcia finansowego dla wielu jest obojętny. Świadczy też o tym i fakt, że nikt z zaproszonych gości – z urzędów – się nie pojawił. – Nie było z nami Prezydenta Radomia, któremu służą wolontariusze przez dwadzieścia lat. To jest SKANDAL! – mówi Ks. Kujawski. Wspomina przy tej okazji, że na Dziesięciolecie co prawda przybył ówczesny prezydent Andrzej Kosztowniak, nawet odznaczył wolontariuszy medalami za zasługi dla Miasta Radomia. – Wcześniej przysłał pismo, że w Radomiu nie ma ziemi dla hospicjum – przypomina ksiądz. – Jest przykro, nie dostaliśmy żadnego pisma, gratulacji… – dodaje Barbara.

Świętowanie jubileuszu było połączone z XIII Konferencją Wolontariatu Hospicyjnego. Słowo wstępne wygłosił ks. Marek Kujawski SAC. Następnie, ks. dr hab. Jacek Kucharski wygłosił wykład pt.: „Biblia a profesjonalizm hospicyjny. Uniwersalizm wskazań starotestamentalnego Tobiasza”. O tym, co zostało z nauczania ks. Eugeniusza Markiewicza mówiła dr Anna Byrczek z Hospicjum św. Kamila w Bielsku – Białej. Natomiast, ks. prof. dr hab. Waldemar Chrostowski wygłosił wykład pt.: „Wolontariusz Hospicyjny Samarytaninem naszych czasów”. Każdy wykład został nagrodzony brawami. Jako, że Jubileusz był świętowany w dniu 8 grudnia – od 12.00 do 13.00 każdy z uczestników miał możliwość modlitwy przed Najświętszym Sakramentem w Godzinie Łaski. Tuż po 13.00 rozpoczęła się Msza Święta dziękczynno–błagalna, pod przewodnictwem J.E. ks. bpa Marka Solarczyka – pasterza diecezji radomskiej. Po uczcie dla ducha – na gości czekała uczta dla ciała. Był czas na rozmowy, wspomnienia, zdjęcia… W Godzinie Miłosierdzia znowu wszyscy zgromadzili się w kaplicy w powstającej Wiosce Hospicyjnej, a następnie wysłuchali niezwykłego koncertu w wykonaniu Antoniny Krzystoń, zaprzyjaźnionej z Hospicjum od dwudziestu lat.   

Hejt zamiast gratulacji

Dwadzieścia lat to bardzo dużo – bezinteresownego wsparcia, za które żaden wolontariusz nie dostaje wynagrodzenia. Ludzie, którzy mają serca na dłoni są gotowi by służyć dwadzieścia cztery godziny na dobę – bez znaczenia na porę dnia i nocy, dzień tygodnia. „Horrendalne zarobki księdza z Radomia, który buduje hospicjum” – wiedział Ksiądz o tym, że jest niezwykle bogaty? – Co znaczy „horrendalne”? Nawet gdyby była to prawda, to dziesięć tysięcy złotych dostaje każdy poseł – komentuje duchowny. Księdza boli ten hejt? – Coraz mniej już to przeżywam…   

Po co chodzić do hospicjum? Nikt za tę posługę nie płaci, nie jest to raczej modne, a czas spędzony z chorymi przecież można spędzić na tysiące innych sposobów…  – To pytanie, które odsyła do wnętrza samego siebie. Mówi, aby zajrzeć w siebie i zobaczyć motywację – mówi dk. Piotr Auguścik z Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. – Chodzę do hospicjum, bo chcę służyć tym, którzy najbardziej potrzebują obecności Jezusa w Komunii świętej, jak również – takiej zwykłej ludzkiej obecności. Chcę być z tymi i przy tych, którzy przeżywają być może najtrudniejszy moment w swoim życiu. Myślę, że swoją posługą ukazuję – szczególnie osobom młodszym – że mogą angażować się w pomoc nawet w młodszym wieku – mówi dk. Piotr. Dlaczego tu jestem? – Bo to jest moje powołanie – mówi z uśmiechem dr Maria Cygan, która leczy nie tylko ciało, ale i duszę.      

Nigdy nie miałem wcześniej żadnych praktyk w hospicjum. Zobaczyłem plakat w piekarni, z napisem „lekarz pilnie poszukiwany”. I przyszedłem do hospicjum. Chociaż na początku bardzo mi się nie podobało i przerastały mnie te sytuacje. Na chirurgii miałem od razu efekt, a podczas posługi przy chorych w hospicjum natychmiastowego efektu brak – mówi dr Albert Kopeć, związany z Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu od pięciu lat. – Najtrudniejsze dla mnie jest to, kiedy pacjent jest w schyłkowym stanie – dodaje. – Czas, który spędziłem w hospicjum sprawił, że przewartościowałem swoje życie. Zmieniło się też moje podejście do pacjentów w tym sensie, że chirurgia jest ostrą specjalizacją, wymagała człowieka bardziej surowego, a przy pacjentach w hospicjum złagodniałem – przyznaje.

24 h na dobę  

Na pierwszej wizycie jest Msza święta, spowiedź, namaszczenie, leczenie, badanie, podłączanie kroplówki. To trwa trzy, cztery godziny – mówi Ks. Kujawski. Natomiast później to już raczej sprawa indywidualna. – Ci, którzy są pod opieką kontaktują się albo ze swoim lekarzem albo pielęgniarką, ponieważ każdy chory ma swój zespół, który się nim opiekuje: lekarz, pielęgniarka, wolontariusz – wyjaśnia dr Maria Cygan. Zespół jeździ zarówno na planowe wizyty, jak i interwencje. – Planowe wizyty są różnie: raz na tydzień, raz na dwa tygodnie, a nawet raz na trzy tygodnie. Wszystko zależy od stanu chorego – tłumaczy dr Maria. I dodaje, że wizyta pielęgniarki jest dwa razy w tygodniu, natomiast wolontariusz jedzie tak często jak jest potrzeba. To właśnie wolontariusz pomaga przy zakupach, sprzątaniu. – Wolontariusze są bardzo potrzebni w zespołach, bo oni często rozładowują napięcie, kiedy jest bardzo trudna, stresująca sytuacja – dodaje dr Albert Kopeć.

Dk. Piotr zwraca też uwagę, aby być uważnym i więcej słuchać niż mówić. – Największym wyzwaniem wydaje się być pokusa, czegoś na wzór „taniego pocieszania”. Jako ludzie, którzy lubią mówić, chcemy zawsze coś powiedzieć. Zapominamy, że mając dwoje uszu, a tylko jedne usta – jesteśmy wezwani bardziej do słuchania niż do mówienia. Mówił o tym także ks. Kaczkowski. Oczywiście, jeśli uda się zostawić chorego z dobrym słowem czy uśmiechem to wspaniale. To cudowne, gdy wychodząc z pokoju widzisz uśmiechniętą twarz, a gdy wchodziłeś była ona bez emocji czy z rysującym się grymasem bólu – mówi.

Zarówno lekarze jak i wolontariusze, którzy posługują w Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu podkreślają, że ludziom, którzy wierzą w Boga jest łatwiej pogodzić się ze śmiercią. – Byłam przy umieraniu dziecka, z naszą psycholog Marylą. Ona mówiła do dziecka: Nie bój się, właśnie idzie po Ciebie Mama, Maryja. Widzisz Ją… Dziecko się uśmiechało… – wspomina dr Cygan. – Jego mama była przy tym, słuchała tego i było to dla niej kojące, że dziecko nie idzie w pustkę, tylko oddaje je Maryi…        

***

 „Bóg bezgranicznie szczęśliwy, powodując się nieskończoną miłością i nieskończonym miłosierdziem, dokonuje dzieła stworzenia po to, aby się całkowicie udzielać swoim” – Św. Wincenty Pallotti.     

Nie przechodź obojętnie… Jeszcze w lutym na budowę Domu Hospicyjnego można przekazać 1,5% KRS 0000185346

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(23)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 251 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram