Kiedy przyszłe pokolenia popatrzą na spuściznę obecnego pontyfikatu, zobaczą mnóstwo głośności i furii, jednak bez żadnego znaczenia – przekonuje publicysta katolicki Eric Sammons, komentując jedenaście lat pontyfikatu papieża Franciszka, który niejednoznacznością i chaotycznością zmęczył nawet swoich zwolenników.
Sammons przekonuje, że władza Franciszka emanuje wyjątkowym zamiłowaniem do skandali. „Od sprzyjającego pedofilom kardynała Danneelsa, który dołączył do Franciszka na balkonie (podczas ogłoszenia wyboru w 2013 r.- red.), po niedawne poparcie papieża dla błogosławieństw par tej samej płci, kontrowersje otaczały ten pontyfikat od początku do końca; wydaje się, że nie ma tygodnia, w którym papież nie wywoływał skandalu jakąś nominacją, dokumentem czy odręczną notatką” – zauważa.
Zdaniem publicysty, kontrowersyjny, lecz z perspektywy 11 lat do bólu przewidywalny styl zarządzania Franciszka doprowadził wielu do znużenia. „Gdy budzimy się w obliczu kolejnej papieskiej kontrowersji, nasza pierwsza myśl brzmi: znowu to samo. Wiemy, jakiego mamy papieża: postępowego, skupionego niemal wyłącznie na sprawach doczesnych, otoczonego przez głęboko skorumpowanych potakiwaczy i pozostającego w zmowie z globalistycznymi elitami tego świata” – uważa Sammons, wymieniając również „irracjonalną” niechęć do Tradycji.
Wesprzyj nas już teraz!
Taki sposób zarządzania Kościołem, doprowadził Franciszka do miejsca, w którym – jak przekonuje publicysta – znaczna część katolickiego świata nie chce już go dłużej słuchać (vide – sprzeciw licznych episkopatów wobec błogosławieństwa par jednopłciowych – red.). Sammons słusznie zauważa, że Franciszek, pomimo głośnego PR-u nie wyróżnia się niczym szczególnym, zwłaszcza na tle swoich dwóch poprzedników.
„Kiedy przyszłe pokolenia popatrzą na spuściznę obecnego pontyfikatu, zobaczą mnóstwo głośności i furii, jednak bez żadnego znaczenia” – przekonuje.
„W ciągu ostatniej dekady Franciszek narobił wiele hałasu w katolickich mediach społecznościowych i w kościelnych ławkach, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jego głos z czasem słabnie” – uważa Sammons. I jak argumentuje, Franciszek w znacznej mierze roztrwonił kredyt zaufania z początku pontyfikatu. „Kto traktuje go jako poważnego myśliciela? Kto uważa go za prawdziwego przywódcę moralnego? Im więcej słyszymy od tego papieża, tym bardziej maleje nasz szacunek dla niego jako osoby” – podkreśla.
„Naleganie na robienie rabanu zamiast po prostu wykonywania swojej pracy czyni papieża niedojrzałym nastolatkiem, który uparcie odmawia posprzątania swojego pokoju” – dodaje.
„Nie jesteśmy już źli. Jesteśmy po prostu zmęczeni. Zmęczeni uzbrojoną dwuznacznością, zmęczeni skandalami, zmęczeni przymilaniem się do najgorszych ludzi na świecie. Kształt tego pontyfikatu jest jasny, a historia nie będzie dla niego łaskawa. Podczas gdy Franciszek może jeszcze wyrządzić szkody przed swoim szczególnym osądem, większość z nas po prostu czeka, aż będziemy mieli nowego papieża, który, mamy nadzieję, pomoże posprzątać bałagan” – konkluduje autor.
Źródło: crizismagazine.com
PR