O. James Martin SJ, ulubiony ksiądz papieża Franciszka, opublikował wywiad z pastorem protestanckim, który przekonuje, że Pismo Święte w ogóle nie potępia aktów homoseksualnych.
James Martin SJ jest aktywistą prohomoseksualnej grupy Outreach działającej w USA. To również redaktor jezuiciego magazynu „America”. Kilka lat temu nawiązał współpracę z papieżem. Ojciec Święty włączył go do watykańskiej Dykasterii ds. Komunikacji; wysłał też do niego osobisty liścik, w którym styl działania o. Martina nazwał „stylem Boga” i postawił go za przykład wszystkim księżom świata.
Teraz o. Martin opublikował wywiad, jaki przeprowadził w ramach swojej pracy w Outreach z progejowskim pastorem Brandanem Robertsonem. Zapytał go, co mówi ludziom, którzy uważają, że Pismo Święte potępia homoseksualizm.
Robertson stwierdził w odpowiedzi, że lektura Biblii wymaga dużej erudycji, uwzględniania kontekstu i specyficznego języka; stąd nie jest to lektura, którą można sobie po prostu wziąć i poczytać, mając od razu pełne zrozumienie treści. Dlatego ludziom wydaje się, że Biblia potępia homoseksualizm, ale tak naprawdę… rzekomo wcale tak nie jest.
Wesprzyj nas już teraz!
– W świecie starożytnym nie istniała koncepcja orientacji seksualnej, dlatego żadnego greckiego ani hebrajskiego słowa nie należy tak naprawdę tłumaczyć jako „homoseksualizm” – powiedział.
Robertson stwierdził też, że w świeckie grecko-rzymskiego antyku relacje homoseksualne były zwykle relacjami mężczyzn wykorzystujących innych mężczyzn – niewolników czy w ogóle osoby o niższym statusie społecznym. Dlatego według pastora św. Paweł potępiając sodomię potępia pogańskie praktyki związane z nadużyciami, a nie coś, co podobne jest do współczesnych relacji homoseksualnych.
– Powiedziałbym, że Biblia nie mówi nic na temat relacji LGBT tak, jak znamy je dzisiaj, ale słusznie potępia nadużycia seksualne i wykorzystywanie, które wszyscy powinniśmy potępić – stwierdził pastor.
O. James Martin najwyraźniej w pełni zgadza się z tą interpretacją, bo stwierdził, że to „wybitna, dwuminutowa odpowiedź na jedno z najczęściej zadawanych pytań”.
Problem w tym, że teza Robertsona jest nieprawdziwa. Jest prawdą, że w świecie starożytnym duża część relacji seksualnych między osobami tej samej płci opierała się o model wykorzystania.
Jednak z drugiej strony zjawisko homoseksualizmu jako relacji opartej o uczucie dwóch osób tej samej płci było starożytnym doskonale znane. Takie relacje były często opisywane; więcej, niektórzy z aktywnych homoseksualistów byli postaciami doskonale znanymi. To na przykład Harmodios i Arystogejton, Ateńczycy, którzy zamordowali tyrana Hipparcha pod koniec VI wieku przed Chrystusem. Byli kochankami, a Hipparch chciał uwieść jednego z nich. Ateńczycy stawiali im później pomniki.
Relacje homoseksualne oparte na uczuciu między dorosłymi obywatelami przedstawiano też często w literaturze i sztuce. Wystarczy przypomnieć o czytanej przez wiele pokoleń Greków poetce Safonie z wyspy Lesbos, która opisywała poetycko swoją miłość zarówno do mężczyzn jak i do kobiet. Byłoby też całkowitą bzdurą przedstawiać relacje intymną
W świetle nauki jest obiektywnie stwierdzone, że Grecy i Rzymianie znali „miłość” homoseksualną w znaczeniu, w jakim jest promowana dzisiaj.
Św. Paweł, wykształcony w grecko-rzymskiej kulturze, musiał o tym doskonale wiedzieć. Nie ma najmniejszej szansy, by potępiając homoseksualizm potępiał tylko nadużycia; chodziło o całość zjawiska.
Po publikacji deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans to właśnie o. James Martin był pierwszym księdzem, który pobłogosławił parę homoseksualną, a zdjęcia z ceremonii opublikował w sieci.
Pobłogosławiona para mężczyzn to aktywiści gejowscy, którzy w przeszłości szydzili z Kościoła katolickiego; prezentowali też w sieci swoje zdjęcia ze spotkań z dużymi grupami homoseksualistów.
Źródła: lifesitenews.com, PCh24.pl
Pach