W czwartek 8 lutego Sejmowa Komisja Zdrowia opowiedziała się za udostępnieniem tzw. „tabletki dzień po” bez recepty już młodzieży od 15 roku życia. Autorzy i obrońcy rządowego projektu przekonują, że wybrali rozwiązanie niekontrowersyjne – bo środek nie ma rzekomo działania poronnego. To zwyczajne „mydlenie oczu” – wyjaśnia prof. Bogdan Chazan w rozmowie z portalem Tysol. Nowe przepisy dopuszczą użycie środków niszczących rozwój ludzkiego życia – ostrzega uczony.
– Pigułka ta działa antyimplantacyjnie. Co oznacza to trudne słowo? Do zapłodnienia dochodzi, ale zarodek nie może się zagnieździć w zmienionej przez pigułkę błonie śluzowej macicy i ginie – mówił podczas wywiadu z portalem Tygodnia Solidarność profesor ginekologii i położnictwa.
Część autorów przekonuje, że „tabletki dzień po” nie powodują przerwania ciąży, ponieważ ta miałaby się zacząć wraz z zagnieżdżeniem się zarodka. Argumentację tą podchwycili inicjatorzy rządowego projektu, twierdząc, że środek ma charakter antykoncepcyjny i nie wywołuje poronienia.
Wesprzyj nas już teraz!
– To zwykłe mydlenie oczu – komentował prof. Bogdan Chazan. Niezależnie od definicji medycznej początku ciąży tabletka „dzień po” eliminuje rozpoczęty już rozwój życia ludzkiego. – Ten człowiek ginie podczas stosowania tabletek „dzień po”. Dzieci giną też w inny sposób w wyniku upowszechnienia tych pigułek – zauważał rozmówca portalu tysol.pl.
Jak dodawał medyk, w wielu krajach, gdzie środki tego typu są legalne, spowodowały one w praktyce znaczne zwiększenie się liczby nieplanowanych ciąż. Wszystko z powodu ich zawodności, której nie spodziewają się potencjalni użytkownicy. Nieskuteczność środków przy jednoczesnym fałszywym poczuciu bezpieczeństwa, jakie zapewniają, przyczynia się także do śmierci większej liczby dzieci w aborcji.
Źródło: tysol.pl
FA