9 kwietnia 2024

„Dlaczego właśnie mnie nie zabiłaś?”. Porażające świadectwo ocalonych od aborcji

(Źródło: Ömürden Cengiz/Unsplash /Oprac. GS/PCh24.pl)

„Dzieci ocalone od aborcji cierpią z powodu poczucia winy związanego z faktem, że one przeżyły, podczas gdy ich rodzeństwo zostało zabite. Nie ma w istocie odpowiedzi na pytanie „Dlaczego właśnie mnie nie zabiłaś?”. Pełne zrozumienie wpływu tych emocjonalnych ran na te dzieci, w miarę jak dorastają i zakładają własne rodziny, jest jeszcze przed nami”, pisze w eseju pt. „Relacje interpersonalne w rodzinie z doświadczeniem aborcji” opublikowanym na łamach książki „Aborcja. Przyczyny, następstwa, terapie” Wanda Franz.

 

Dzięki uprzejmości wydawnictwa WEKTORY poniżej prezentujemy Państwu pełną treść eseju Wandy Franz.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Problemy występujące w rodzinie, w której doszło do aborcji, ilustruje prawdziwa historia mojej pacjentki. Jest to dość typowy przykład kobiety zaprzeczającej doświadczeniu aborcji. Warto zwrócić uwagę na rodzinny i interpersonalny kontekst tego przypadku.

Mary jest zawodowym pracownikiem opieki społecznej, ukończyła studia wyższe. Jej praca polega na doradzaniu osobom mającym problemy. Jest mężatką i ma troje dzieci. Jest osobą, która odniosła wiele sukcesów i na pozór wiedzie życie szczęśliwe pod każdym względem. Działa w ruchu feministycznym. Jednakże jej życie prywatne nie jest wolne od problemów, w tym problemów w relacjach małżeńskich.

Mary ma tajemnicę, którą z nikim się dotąd nie podzieliła. Kiedy była w szkole średniej, zaszła w ciążę i zdecydowała się na aborcję. Lekarz, który wykonywał zabieg, powiedział jej, że ta decyzja była słuszna, oraz że powinna zapomnieć o aborcji i zająć się swoim dalszym życiem. Mary wzięła sobie tę radę do serca. Była przekonana, że podjęła trafną decyzję i nigdy jej nie żałowała, nie odczuwała w związku z nią smutku. Była przekonana, że jej udane życie dowodzi, iż jej decyzja o aborcji była właściwa.

Większość jej znajomych zgadzała się z jej postawą proaborcyjną – byli przekonani, że aborcja jest dobra dla kobiet i daje im potrzebną wolność w życiu osobistym. Jednakże Mary zaczęła spotykać się z kilkoma chrześcijankami o zdecydowanym nastawieniu pro-life. Te kobiety nie potępiały jej poglądów, ale próbowały wyjaśnić jej swoje stanowisko i zaprzyjaźniły się z nią. Jedna z nich zaproponowała, że – chociaż nie zgadzała się z celem tej demonstracji – zostanie z dziećmi Mary, kiedy ta wybierała się na Marsz Proaborcyjny.

Mary miała pewnej nocy koszmarny sen. Śniło jej się, że mieszkała z mężem i dziećmi, ale miała straszny sekret, o którym nie mogła nikomu powiedzieć. W tym śnie zamordowała kogoś i pochowała jego ciało pod podłogą swojego salonu. Zarówno ona, jak i rodzina prowadzili normalne życie, ale żyjąc w ten sposób obchodzili dookoła miejsce w salonie, pod którym było pochowane ciało zamordowanego. Obecność ciała tego zmarłego przerażała ją, ale nie mogła nikomu o im powiedzieć, więc cierpiała w ciszy. Obudziła się przerażona i usiadła na łóżku oblana zimnym potem. Pomyślała sobie „Dzięki Bogu, to tylko sen”. I potem nagle uświadomiła sobie, że ciało zmarłego ze snu było ciałem jej zmarłego dziecka.

Omówiony przypadek jest dość częsty. Mary była przekonana, że aborcja nie dotknęła jej w sferze emocjonalnej. Nie łączyła swych problemów rodzinnych z aborcją. Była w stanie przez wiele lat zaprzeczać ważności dokonanej aborcji. Argumenty pro-life były dla niej niewygodne i – aż do czasu koszmarnego snu – twierdziła, że nie odnoszą się do niej. Poaborcyjne sny kobiet zawierają treści np. o misach pełnych krwi i dzieciach wołających matkę z brudnych śmietników w ciemnych uliczkach. Nasze doświadczenia dowodzą, że kobiety będące chrześcijankami częściej uznają fakt, iż abortowane zostało żywe dziecko. W pewnym stopniu zwiększa to szansę na przyjęcie przebaczenia od Boga.

Nawet jeżeli do aborcji doszło przed wielu laty, ma ona wpływ na późniejsze relacje kobiety. Ta kobieta miała dzieci, które straciły brata czy siostrę. Jej mąż miał dziecko, dla którego nigdy nie miał okazji stać się rodzicem. W opisanym śnie zmarła osoba była pochowana w domu. W rzeczywistości matka wciąż była przytłoczona winą, co upośledzało jej interpersonalne funkcjonowanie. Jej życie było pełne napięcia, stresu i gniewu. Jednocześnie bardzo chciała utrzymać dokonaną aborcję w sekrecie i tłumiła wszystkie emocje związane z tym doświadczeniem.

Często się zdarza, że kobiety, które dokonały aborcji, po wielu latach konfrontują się z następstwami tego czynu. To właśnie z tego powodu psychologowie pracujący z takimi kobietami doszli do wniosku, że ich problemy emocjonalne można zaklasyfikować jako zaburzenia stresu pourazowego (Post Traumatic Stress Disorder, PTSD)[1]. PTSD występuje wówczas, gdy człowiek przeżywa bardzo silne traumatyczne doświadczenie na granicy życia i śmierci. Definicję tego zaburzenia opracowano na podstawie badań żołnierzy, którzy cierpieli z powodu koszmarnych doświadczeń wojennych. PTSD stwierdzono także u osób, które ocalały z wypadków, w których zginęło wielu ludzi. Zakłada się, że aborcja jest doświadczeniem, w którym matka uczestniczy w śmierci własnego dziecka.

 

Relacje z partnerem

PTSD może mieć wpływ na relacje małżeńskie kobiety, która dokonała aborcji [2]. Pragnąc uchronić się przed konsekwencjami aborcji, kobieta zaczyna stosować całą gamę mechanizmów obronnych, takich jak intelektualizacja, racjonalizacja, zaprzeczanie, projekcja, projekcyjna identyfikacja, anulowanie, zwracanie się przeciwko samej sobie. W efekcie małżonkowie mogą się stawać coraz bardziej nieszczerzy wobec siebie, traktując się wzajemnie, czasami niemal sadomasochistycznie, jak kozły ofiarne. Niektóre kobiety mają zaburzone życie seksualne z powodu silnego stresu, lęku, zmniejszenia potrzeb seksualnych, etc. U kobiet tych często występują okresowe depresje, którym towarzyszy poczucie winy, wstyd i rozpacz – można je zinterpretować jako próby zamaskowania powstrzymywanego żalu związanego ze śmiercią dziecka.

W Stanach Zjednoczonych to przede wszystkim kobiety niezamężne decydują się na aborcje. Po aborcji większość związków rozpada się w ciągu kilku tygodni. Stosunkowo niewiele kobiet wychodzi za mąż za ojca dziecka, które zginęło w wyniku aborcji. W USA decyzja o aborcji leży całkowicie w rękach matki, a ojciec nie ma żadnych praw do dziecka w jej łonie. Mężczyźni często mówią o bólu wynikającym z niemożności uchronienia swojego dziecka przed aborcją. Jednocześnie zapewnienie bezpieczeństwa i opieki dziecku i matce ze strony mężczyzny może mieć kluczowe znaczenie. Większość kobiet decydujących się na aborcję jako główny powód swej decyzji podaje problemy w relacjach oraz problemy finansowe [3]. Oznacza to, że te kobiety nie otrzymują od swoich partnerów potrzebnego im wsparcia. Niektórzy mężczyźni zdecydowanie odmawiają udzielenia kobiecie jakiegokolwiek wsparcia w takiej sytuacji. Często po prostu zrywają związek, zazwyczaj po upewnieniu się, że aborcja już się dokonała. Później kobieta żywi głęboki gniew wobec partnera z powodu nieudzielania jej wsparcia jako matce i zrzucenia na nią ciężaru podjęcia decyzji [4].

Doświadczenia kliniczne wskazują, że mężczyźni [5], tak samo jak kobiety, cierpią z powodu PTSD [6]. Jednakże mężczyźni nie mówią łatwo o swoim bólu i mają skłonności do cierpienia w milczeniu. Mogą też ukrywać swój ból za maską męskiej brawury. Pewien dziennikarz z „Washington Post” opublikował poruszający tekst o aborcji swojego dziecka i bólu, jakiego była przyczyną [7].

 

Historia Thomasa i jego ojca

Kiedy dokonywała się aborcja, ja wyjechałem służbowo z miasta. Zadbałem o to. Obojętnie jak ta kobieta cierpiała pod względem fizycznym, emocjonalnym czy duchowym, nie byłem przy niej, aby ją wspierać. Odwróciłem się od niej.

Wiedziony jakimś instynktem, a może tylko wyobraźnią, doszedłem do przekonania, że to był chłopiec, syn, którego zabiłem, ponieważ w tamtym czasie jego istnienie byłoby dla mnie kłopotliwe. Miałem swoje rozrywki. On nie pasował do moich planów. Jego imię, wyryte w moim sercu, brzmi Thomas. Mojego poczucia odpowiedzialności i winy nie zmniejsza fakt, że ta kobieta w świetle prawa miała pełną władzę podjęcia decyzji za lub przeciw, na własną rękę, bez pytania mnie o zdanie czy nawet nie informując mnie o tym. W rzeczywistości skonsultowała się ze mną, otwarcie mówiąc o naszej wspólnej odpowiedzialności, i mogłem powalczyć o życie tego dziecka. Zamiast tego wyjechałem z miasta.

Czuję się jak morderca – i nie mówię tego, by powiedzieć, że obwiniam kogoś innego, czy że uważam, iż ktoś inny jest mordercą. Tak po prostu się czuję i nie zmienią tego wszystkie racjonalizacje świata. Nadal opłakuję małego Thomasa. Gdy pojadę w tym roku latem na wakacje nad rzeką, nie pójdzie ze mną popływać na uroczej, starej, drewnianej łodzi… Nie będzie leżał wieczorem na trawie przy namiocie, patrząc w rozgwieżdżone niebo i pytając „A ta gwiazda jak się nazywa, tato?”. Ponieważ nie było na ziemi miejsca dla Thomasa…

Rozmawiałem telefonicznie z Marx, z Projektu Rachel pomagającego mężczyznom i kobietom po aborcji. Powiedziała, abym nie był dla siebie zbyt surowy. Powiedziała, że uzdrowienie jest bliskie i że Bóg mi przebacza. Odpowiedziałem, że oczywiście ma rację, ale niektóre sprawy są nadal trudne. Jak spojrzenie w lustro.

Oczywiście, są też brutalni mężczyźni, wymuszający na kobiecie poddanie się aborcji. Niektórzy z nich biją swoje ciężarne żony, chcąc zabić dziecko. Takie przypadki ujrzały światło dzienne podczas debaty Kongresu nad jedną z czterech ustaw, chroniących prawnie nienarodzone ofiary przemocy (The Unborn Victims of Violence Act). Celem tej ustawy jest ochrona dzieci dzięki uznaniu, że dziecko poczęte również jest ofiarą przestępstwa, w wyniku którego została zraniona lub zabita matka dziecka. W sytuacji więc gdy kobieta zostanie zabita, mężczyzna będzie sądzony za zabicie dwóch osób. Jednakże, gdy mężczyzna pobiwszy ciężarną partnerkę doprowadzi do poronienia, to według prawa nie będzie odpowiadać za śmierć osoby, lecz jedynie za pobicie matki.

 

Relacje z pozostałymi dziećmi

Obserwacje kliniczne dowodzą, że u kobiet, które przeszły aborcję może rozwinąć się nieadekwatne przywiązanie do kolejnych dzieci [8]. Może to prowadzić do zachowań nadopiekuńczych lub do stosowania przemocy i zaniedbywania swoich kolejnych dzieci [9]. Niedawno przeprowadzone badania, wykorzystujące dane ze wspieranego przez władze federalne National Longitudinal Survey of Youth (narodowe, przekrojowe badania sondażowe ludzi młodych), dostarczyły przekonujących dowodów na to, że u kobiet, które poddały się aborcji, znacznie bardziej prawdopodobne jest wystąpienie problemów w byciu matką dla dzieci z kolejnych ciąż. Matkom po aborcji najtrudniej było wspierać emocjonalne dzieci w wieku od roku do czterech lat. Było to szczególnie trudne, jeżeli matka była rozwiedziona. Jednocześnie rozwiedzione matki, które nie miały za sobą aborcji, w zbliżony sposób wspierały emocjonalnie wszystkie dzieci. Dzieci w wieku 5-9 lat, których matki poddały się aborcji, wykazywały więcej problemów wychowawczych niż dzieci kobiet, które nie poddały się aborcji. Aborcja niesie więc ze sobą skutki trwające długo po zakończeniu zabiegu i ma wpływ także na dzieci, które dopiero się urodzą.

Dzieci ocalone od aborcji cierpią z powodu poczucia winy związanego z faktem, że one przeżyły, podczas gdy ich rodzeństwo zostało zabite. Nie ma w istocie odpowiedzi na pytanie „Dlaczego właśnie mnie nie zabiłaś?”. Pełne zrozumienie wpływu tych emocjonalnych ran na te dzieci, w miarę jak dorastają i zakładają własne rodziny, jest jeszcze przed nami.

 

Inni członkowie rodziny

Jeżeli zaczynamy myśleć o zabitym dziecku w wyniku aborcji jak o członku rodziny, oczywiste jest, że strata tego dziecka wpływa na wszystkich członków rodziny. Na przykład dziadkowie, ciotki i wujowie nigdy nie poznają radości zabawy z tym konkretnym dzieckiem. Wzajemne urazy pomiędzy członkami rodziny nawarstwiają się czasami latami. Istotnym zagadaniem jest również gniew odczuwany przez dorosłe dziecko w stosunku do rodzica, który nakłaniał je do przeprowadzenia aborcji. Równie trudne jest poczucie winy rodzica, który po latach odkrywa, że dziecko, do którego aborcji próbował nakłonić, przeżywa ogromny ból. Od 1973 roku w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono 40 milionów aborcji. Wiele osób czeka na pomoc.

 

Wanda Franz

 

Przypisy:

[1] Więcej informacji nt. PTSD jako konsekwencji aborcji czytelnik może znaleźć w innym rozdziale: Rue i in., Aborcja a zespół stresu pourazowego: wstępne porównanie Amerykanek i Rosjanek (przyp. red.).

[2] Bagarozzi, 1993 i 1994.

[3] Torres i Forrest, 1988.

[4] Angelo, 1994.

[5] Więcej informacji nt. PTSD u mężczyzn jako konsekwencji aborcji, czytelnik może znaleźć w innym rozdziale, Coyle: Program psychoterapeutyczny dla mężczyzn doświadczających traumy poaborcyjnej.

[6] Coulter, 1994.

[7] McCombs, 1995.

[8] Angelo, 1994.

[9] Ney, Fung, Wickett, 1993.

 

Powyższy tekst został opublikowany w książce „Aborcja. Przyczyny, następstwa, terapia” pod redakcją prof. Bogdana Chazana i prof. Witolda Simona. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa WEKTORY.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij