Znana niemiecka aborcjonistka, lekarka Kristina Hänel, narzeka na zbyt małą liczbę „rąk do pracy” w biznesie aborcyjnym za Odrą. – Zbyt mało [lekarzy] jest gotowych przeprowadzać przerwanie ciąży, a część z nich przechodzi na emeryturę, tak jak ja – powiedział w rozmowie z Redaktionsnetzwerk Deutschland.
Kristina Hänel kilka lat temu niezgodnie z ówczesnym prawem zaczęła publicznie informować o tym, jakie wykonuje usługi. Została ukarana grzywną, ale odwołała się od wyroku. Po przejęciu rządów przez lewicę prawo zostało zmienione, tak, by ułatwić aborcjonistom informowanie społeczeństwa o swoich usługach.
Niemieccy aborcjoniści od dawna narzekają na brak rąk do krwawej pracy. Wielu lekarzy z przyczyn etycznych nie chce zabijać dzieci. W ubiegłym roku w lewicowym rządzie pojawił się nawet pomysł zobowiązania uczelni medycznych do uczenia studentów o metodach przeprowadzania aborcji, co spotkało się jednak z dużą krytyką środowisk lekarskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Rocznie przeprowadza się w Niemczech około 100 tysięcy aborcji. To znacznie mniej niż we Francji czy Hiszpanii, choć oba kraje są mniej zaludnione niż Bundesrepublika. W Niemczech żyją obecnie 84 mln ludzi; każdego roku rodzi się ponad 700 tys. dzieci.
Aborcja jest w Niemczech zasadniczo nielegalna, ale do 3. miesiąca ciąży nie jest karana, jeżeli kobieta przejdzie przez specjalną procedurę konsultacyjną.
Ponadto w kraju gigantyczną popularnością cieszy się tak zwana pigułka po, sprzedawana rocznie w setkach tysięcy opakowań.
Źródła: kath.net, PCh24.pl
Pach