– Solidarność Polski i Litwy także w przypadku agresji nie podlega żadnej dyskusji. Wiemy, na jakim gruncie prawnym działamy. Przede wszystkim jest art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego. Mamy wspólne zagrożenie i nikogo nie muszę przekonywać, że nasza pełna solidarność w każdej sytuacji jest jak skarb. Macie we mnie oddanego przyjaciela i sojusznika – powiedział w poniedziałek przebywający z wizytą na Litwie premier Donald Tusk.
Wizyta Tuska w Wilnie zbiegła się w czasie z burzliwą dyskusją państw wchodzących w skład NATO, którą wywołał gen. Ben Hodges, były dowódca sił amerykańskich w Europie. Jak relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna” wojskowy wystąpił 23 lutego na Vilnius Security Forum (VSF), gdzie zaznaczył, że „zanim natowscy sojusznicy przyjdą z odsieczą, Litwini sami będą musieli przez pewien czas odpierać ataki”.
– Nie wiem, czy wszyscy rozumieją art. 5. To nie jest automatyczna sprawa, to decyzja polityczna. Możliwe, że pojawi się pauza, może nawet dwutygodniowa, po ataku Rosji na członka NATO – wyjaśnił Hodges. – Przecież nie staniecie na granicy z wielkim znakiem głoszącym, że wydajecie 3 proc. PKB na obronę. To nie powstrzyma ani jednego rosyjskiego pojazdu. Najważniejsze jest to, czy sami będziecie gotowi – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
O ewentualną reakcję Polski w razie rosyjskiego ataku na Litwę był pytany Tusk. Polski premier przekonywał Litwinów, że mogą liczyć na nasze wsparcie w razie agresji ze strony Moskwy.
„Polska ustawa o zasadach użycia lub pobytu Sił Zbrojnych RP poza granicami państwa przewiduje wprost, że takie użycie może nastąpić na podstawie decyzji właściwego organu organizacji międzynarodowej, której Rzeczpospolita Polska jest członkiem, organu Unii Europejskiej, a także zaproszenia lub zgody państwa przyjmującego. Decyzję o udziale w wojnie podejmuje prezydent na wniosek Rady Ministrów”, przypomina „DGP”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TG