8 marca 2024

Prof. Grzegorz Raczak: Przymus „szczepień” na uczelniach: kompromitacja rektorów

(Fot. K. Białoskórski, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61328492)

12 sierpnia 2021 roku Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych – teoretycznie złożona z najwybitniejszych ekspertów w kraju – przegłosowała uchwałę, w której wezwała do wprowadzenia obowiązku szczepień na Covid-19. Nigdy jednak autorzy tej radykalnej decyzji nie potrafili w odpowiedni sposób jej uzasadnić. Wykazał to „Zatroskany obywatel”, który wysyłał do KRAUM pytania w ramach dostępu do informacji publicznej. Odpowiedzi okazały się szokujące. O sprawie napisał w jednym z niedawnych numerów tygodnika „Do Rzeczy” redaktor Jerzy Karwelis. Na temat kompromitacji rektorów uczelni medycznych z profesorem Grzegorzem Raczakiem, kardiologiem i wykładowcą akademickim, rozmawia Paweł Zdziarski.

 

Jerzy Karwelis pisze, że podczas pandemii rektorzy uniwersytetów medycznych, nie mając do tego żadnych naukowych podstaw naciskali, aby obowiązkowo szczepić na Covid-19 pracowników związanych z ochroną zdrowia oraz studentów medycyny. Czy podziela Pan tę opinię?

Wesprzyj nas już teraz!

Myślę, że pytanie o opinię jest nieprecyzyjne, bo nie obracamy się w świecie opinii, ale faktów. Mamy powszechnie dostępne informacje z Ministerstwa Zdrowia, z Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) i z innych oficjalnych instytucji. Opierając się na własnej analizie dostępnych faktów mogę powiedzieć, że całkowicie zgadzam się ze stanowiskiem redaktora Karwelisa.

 

Powiedzmy kilka słów o genezie jego artykułu. „Zatroskany obywatel” zadał poszczególnym rektorom pytania o uzasadnienie uchwały rekomendującej wprowadzenie obowiązkowych szczepień. Odpowiedzi mogą zdumiewać… Skąd te pytania?

Skoro ktoś podjął ważną uchwałę, brzemienną w poważne skutki i poparł ją takim kategorycznym, szokującym uzasadnieniem, to naturalnym odruchem było zadawanie pytań. Dlaczego tak się stało? Przecież tak poważne ciało jak KRAUM nie mogło podjąć tego rodzaju uchwały, z takim uzasadnieniem, ot tak sobie. W głowie mi się nie mieści, że prof. Gruchała podpisał uchwałę argumentując, że skuteczność i bezpieczeństwo tej „szczepionki” nie budzą wątpliwości, a dziś nie potrafi przedstawić źródeł tych twierdzeń!

 

Wydaje się, że KRAUM (Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych) składa się z najwybitniejszych specjalistów w kraju. Dlaczego nie potrafią podać źródeł swojego uzasadnienia?

Oczywiście mogę się tylko domyślać. Może przyczyną był strach; strach przed opinią publiczną, nakręcaną przez media i celebrytów. Strach przed politykami, którzy nie chcieli ponosić odpowiedzialności za ryzykowne decyzje, strach przed firmami farmaceutycznymi, od których poszczególni pracownicy uczelni są czasem bardzo uzależnieni. To się nazywa konflikt interesów. Chociaż on występuje bardzo często, to jednak jest zgłaszany sporadycznie, i to pomimo istnienia takiego obowiązku.

 

Dlaczego zatem rektorzy tak bardzo upierali się przy uchwale?

O to już proszę pytać poszczególnych rektorów. Ja boję się snuć tu domysły.

 

Szczególną rolę w korespondencji „Zatroskanego obywatela” z przedstawicielami KRAUM odgrywa przewodniczący tej Konferencji, profesor Marcin Gruchała, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Co wiemy o tej postaci?

Był moim podwładnym przez wiele lat. Otrzymałem go w spadku po wcześniejszym kierowniku macierzystej Pierwszej Kliniki Kardiologii, ostatnim I sekretarzu PZPR w naszym szpitalu.

Jako zawodowy pracownik naukowy uczestniczący w wielu poważnych działaniach badawczych, przyzwyczajony jestem do weryfikowania hipotez naukowych, przy użyciu odpowiednich środków do tego przeznaczonych. Są to między innymi wieloośrodkowe, randomizowane badania kliniczne, wykonywane dokładnie według opisanych i kontrolowanych procedur, udzielających odpowiedzi na konkretne pytania.

Wydawało mi się, że prof. Gruchała też posiada taką wiedzę, ale po zapoznaniu się z jego wypowiedziami nabrałem wątpliwości. Jak to możliwe, że pisał takie uchwały jak ta KRAUM-u, podając uzasadnienia, które okazują się całkowicie nienaukowe? I jeszcze te uwagi, że jeśli ktoś postępuje inaczej niż on chce, to jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. I co, trzeba taką osobę może aresztować i wsadzić do więzienia? To mówi korona naszego panteonu naukowego medycyny w Polsce! Niewiarygodne.

 

Jakie wnioski można wyciągnąć z tej historii?

Cały system piramidy autorytetów nie działa. Dobrze to opisał w swoich tekstach redaktor Karwelis. Opieranie się na ludziach ze szczytu piramidy medycznej okazało się zawodne, opieranie się na takich szczytach w naszym uniwersytecie, okazało dramatycznie zawodne. Jedyną znaną mi osobą zachwyconą działaniem władz była moja następczyni, ale jej się to po prostu opłacało.

 

Za tezę, że współwinni 200 tysięcy nadmiarowych zgonów są decydenci blokujący chorym dostęp do specjalistycznej opieki medycznej, zapłacił Pan stanowiskiem kierownika Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca GUMed, którą prowadził Pan przez 18 lat. Jak patrzy Pan na tę decyzję dzisiaj?

Patrzę z dużą satysfakcją i zadowoleniem. Nie stchórzyłem. W interesie pacjentów moim obowiązkiem było interesować się problemem i reagować. Reagować adekwatnie, a nie patrzeć na wiatry polityczne i im się podporządkowywać. A to, że w konsekwencji straciłem stanowisko kierownika Kliniki, kierownika katedry, ordynatora, jest oczywiście przykre.

Po czasie i przeczytaniu treści uchwały przygotowanej przez JM Rektora Marcina Gruchałę dla KRAUM-u, a zwłaszcza uzasadnienia podjętej uchwały, nie dziwi już mnie jego agresja wobec mnie, daleko wykraczająca poza standardy akademickie. On taki się zrobił, władza zmienia człowieka.

 

Pański przypadek nie jest odosobniony. Wielu lekarzy, którzy ośmielili się mieć własne zdanie na temat metod walki z pandemią, było wzywanych przed sądy lekarskie, a część z nich – jak na przykład dr Zbigniew Martyka – utracili prawo do wykonywania zawodu. O czym świadczyła ta sytuacja?

Po pierwsze, mogę powiedzieć, że ja miałem szczęście, bo mnie wyrzucili z pracy na uniwersytecie, ale prawa wykonywania zawodu nie straciłem. Trochę to wynika z faktu, iż ja zadawałem pytania, kto ma krew na rękach w związku z nadmiarowymi zgonami, ale o „szczepionkach” nie mówiłem, że są złe, tylko że lepiej je najpierw zbadać, zanim się ich będzie używać, do tego na masową skalę. Niby niewielka różnica, ale jak się okazuje, istotna. Bardzo współczuję tym dzielnym ludziom, którzy próbowali stanąć w obronie prawdy. Jak uważam, działania zastosowane wobec nich są niesprawiedliwe i krzywdzące.

 

Dzisiaj pandemiczne obostrzenia wydają nam się historią. Czy jednak na pewno? Czy Pańskim zdaniem taka sytuacja może się powtórzyć w najbliższej przyszłości?

Jeśli się z zaistniałych faktów nie wyciągnie wniosków – a na to się zanosi – to takie ryzyko istnieje. W czasach pandemii prowadzono szereg działań, takich jak blokowanie dostępu do szpitali chorych kardiologicznych i onkologicznych, po to, by zwolnić łóżka dla chorych covidowych. Przygotowane miejsca stały puste, a chorzy umierali w domach. Powstawały błędne statystyki, tworzono niepotrzebne oddziały, odsuwano od pracy personel medyczny tylko dlatego że nie był zaszczepiony, ograniczono dostęp chorym do POZ, etc. Przecież nie można mówić, że miały miejsce czyjeś celowe działania o charakterze ludobójczym. To były zwykłe błędy, a na błędach trzeba się uczyć. Jednak żeby się uczyć, trzeba te pomyłki analizować, a nie słyszałem zbytnio o rzeczowych dyskusjach naukowych, które by się toczyły na tak ważny temat.

 

Jedną z największych obaw wielu osób jest forsowany przez WHO traktat pandemiczny. Czy rzeczywiście wkrótce restrykcje sanitarne mogą być ustalane na forum tej organizacji, z pominięciem rządów poszczególnych państw, a co za tym idzie – demokratycznego mandatu?

Dużo się słyszy na ten temat. Rozumiem, że – jak to się mówi – piłka jest w grze. Z mojego punktu widzenia należy z tym twardo walczyć. Trzeba też liczyć na to, iż obywatelom innych państw taka częściowa utrata suwerenności również nie musi się podobać. W czasie „pandemii” Covid-19 WHO kompletnie się skompromitowało. Bądźmy walczącymi optymistami, ale walczmy…

 

Rozmawiał Paweł Zdziarski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij