Tysiące osób protestowało w niedzielę w samo południe w lokalach wyborczych w całej Rosji oraz przed rosyjskimi ambasadami w krajach UE. Był to protest wobec polityki Władimira Putina oraz wyborom prezydenckim, które z pewnością wygra. Do protestu zachęcała Julia Nawalna.
Protest przeciwko reelekcji Władimira Putina był niezwykle liczny i odbył się w wielu dużych miastach Federacji Rosyjskiej. Akcja polegała na zablokowaniu komisji wyborczych punktualnie w samo południe. Wówczas w lokalach ustawiały się niezwykle długie kolejki do urn. Byli to jednak przeciwnicy polityki Władimira Putina. Protest nazwano „w południe przeciwko Putinowi” i był inspirowany działaniami zmarłego niedawno Aleksieja Nawalnego oraz zachętą jego żony Julii Nawalnej.
W ramach akcji „w południe przeciwko Putinowi” Rosjanie zapowiadali, że przede wszystkim będą czasowo blokować lokale wyborcze poprzez bardzo liczne stawienie się w nich o tej samej porze. Jednocześnie protestujący zapowiadali, że będą oddawali nieważny głos, dopisywali nazwisko Aleksieja Nawalnego lub po prostu niszczyli kartę wyborczą. Niektórzy w ramach protestu zapowiadali również oddanie na któregokolwiek z oficjalnych rywali Władimira Putina.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje niezależna „Nowaja Gazieta”, akcja protestacyjna była jeszcze zaplanowana przez Aleksieja Nawalnego, który przed śmiercią miał zachęcać do wzięcia w niej udziału. Wówczas przy pomocy prawników miał przygotować zachętę do udziału w takiej formie protestu. „Nowaja Gazieta” nazwała planowaną akcję „politycznym testamentem Nawalnego”.
„Nadzieja jest bardzo mała, ale jeśli można coś zrobić (takiego jak to), należy to zrobić. Z demokracji nie pozostało nic” – powiedziała młoda kobieta uczestnicząca w proteście w jednym z lokali wyborczych. Wypowiedzi protestujących zostały opublikowane w mediach powiązanych z Aleksiejem Nawalnym.
Inna z kobiet zapewniała, że głosowała na „najmniej wątpliwego” z trzech kandydatów rywalizujących z Putinem. Z kolei student głosujący w Moskwie powiedział, że ludzie tacy jak on, którzy nie zgadzają się z obecnym systemem, muszą mimo wszystko żyć dalej.
„Historia pokazała, że zmiany zachodzą w najbardziej nieoczekiwanym momencie” – wskazał młody mężczyzna.
Pomimo protestujących, którzy stanowią niewielki ułamek ze 114 milionów wyborców w Rosji, Władimir Putin jest gotowy zacieśnić kontrolę nad obywatelami i nawet zwiększać swoją władzę.
Kreml postrzega politycznych sojuszników Nawalnego – z których większość ma siedziby poza Rosją – jako niebezpiecznych ekstremistów, których celem jest destabilizacja kraju w imieniu Zachodu. Mówi się, że Putin cieszy się ogromnym poparciem wśród zwykłych Rosjan, wskazując na sondaże, które wykazały jego poparcie powyżej 80 proc.
Ponieważ rozległy obszar Rosji rozciągał się w 11 strefach czasowych, wyborcy protestujący byli raczej rozproszeni, a nie skupieni w jedną masę, co utrudnia oszacowanie, ile osób faktycznie wzięło udział w wydarzeniu protestacyjnym.
Kolejki w każdym lokalu wyborczym pokazywanym na kanale Aleksieja Nawalnego wahały się od kilkudziesięciu osób do nawet kilkuset osób.
Źródło: Reuters.com
WMa