Punkt dla Niemiec. Tak liberalne środowiska za Odrą oceniają spotkanie między przedstawicielami Kurii Rzymskiej a Konferencją Episkopatu Niemiec. Mają rację, bo choć Watykan „utrącił” jedną z ważnych reform niemieckiej Drogi Synodalnej, to sama Droga została de facto zaaprobowana. Reformy idą więc nadal, wolniej i pod kontrolą Rzymu – ale w jednoznacznie liberalnym kierunku.
22 marca w Watykanie spotkali się przedstawiciele Kurii Rzymskiej oraz Konferencji Episkopatu Niemiec. Rozmowy dotyczyły niemieckiej Drogi Synodalnej. Kilka tygodni wcześniej Kuria Rzymska zablokowała kluczową reformę Drogi – powołanie tzw. Rady Synodalnej, organu złożonego z biskupów i świeckich, który przejąłby zarządzanie Kościołem katolickim za Odrą. Radę krytykowali nie tylko kurialiści, ale również część liberalnych niemieckojęzycznych kardynałów, choć spoza Episkopatu – emerytowany kardynał kurialny Walter Kasper czy arcybiskup Wiednia i wieloletni przewodniczący Konferencji Episkopatu Austrii, kard. Christoph Schönborn.
Decyzja Kurii Rzymskiej wywołała duże rozgoryczenie przedstawicieli Kościoła w Niemczech, choć głównie po stronie świeckiego Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików. Rada Synodalna miała wiązać się przede wszystkim z włączeniem zrzeszonych w Komitecie świeckich w procesy decyzyjne; nawet jeżeli biskupom na tym zależało, to można zakładać, że w mniejszej mierze niż na wielu innych reformach. Tymczasem reformy jako takie będą kontynuowane.
Wesprzyj nas już teraz!
22 marca na spotkaniu w Watykanie podjęto decyzję o dalszej działalności niemieckiej Drogi Synodalnej. Nie była bynajmniej jednostronna, ale można mówić o prawdziwym konsensusie ze strony Watykanu. W spotkaniu papieża reprezentowali bowiem czołowi kurialiści: kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin, kardynał prefekt Dykasterii Nauki Wiary Victor Manuel Fernández, kardynał prefekt Dykasterii ds. Biskupów Robert Prevost, kardynał prefekt Papieskiej Rady Jedności Kurt Koch oraz ks. prałat Luciano Alimandi z Sekretariatu Stanu.
Na spotkaniu ustalono, że będzie kontynuowany stały dialog pomiędzy Kurią Rzymską a Niemcami; kolejne rozmowy mają odbyć się jeszcze przed przerwą wakacyjną tego roku. Watykan i Kościół niemiecki mają odtąd wspólnie wypracowywać „konkretne formy synodalności” w Niemczech. Choć pozornie rzecz pozbawiona jest konkretów, wydaje się, że strona niemiecka może mówić o pewnym sukcesie: pomimo całej ostrej krytyki spadającej na świecie na niemiecką Drogę Synodalną proces został ocalony, nawet jeżeli biskupom zza Odry nie wolno wprowadzać samodzielnie radykalnych reform, takich jak wspomniana wcześniej Rada Synodalna.
To, co istotne, to fakt, że pod wieloma względami to właśnie niemiecka Droga Synodalna wyznacza drogę globalnemu Synodowi o Synodalności. To Niemcy jako pierwsi zaproponowali oficjalnie błogosławienie par jednopłciowych, co wprowadziła w rzekomo „synodalnym” duchu deklaracja Fiducia supplicans kardynała Fernándeza i papieża Franciszka z 18 grudnia 2023 roku. To również Niemcy postulowali przez lata wprowadzenie diakonatu kobiet, co ma zostać wkrótce zrobione, jak ogłosił niedawno Sekretarz Generalny Synodu kard. Mario Grech. To również oni naciskają na wiele innych zmian, takich jak nowa rola świeckich, nowe odniesienie do teologii moralnej czy zmiany w celibacie, które są silnie dyskutowane na watykańskich spotkaniach synodalnych.
Można zaryzykować stwierdzenie, że podczas gdy rzymski Tyber za pontyfikatu Franciszka czerpie ogromnie dużo z wód Renu kurialiści nie chcą pozwolić, by Niemcy działali jako pierwsi: ich propozycje są wdrażane w życie, ale potrzebują najpierw aprobaty Stolicy Apostolskiej. Kurs jest zatem wspólny; chodzi tylko o to, kto będzie formalnym decydentem. Jest nim papież – i trudno się temu dziwić; ale przecież Niemcom chodzi o konkretne decyzje, a te dostają regularnie – zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. Nie dziwi zatem, że półoficjalny portal niemieckiego Episkopatu Katholisch.de pisze, że watykańskie spotkanie to „punkt dla Niemiec” w dyskusjach z Watykanem. Tak jest w istocie.
Paweł Chmielewski