Badanie przeprowadzone w 2021 r. przez NASA oraz amerykańską Narodową Administrację Oceaniczno-Atmosferyczna (NOAA) wykazało, że w latach 2005-2019 ilość ciepła zatrzymanego przez Ziemię podwoiła się, a za ok. 40 procent tego zjawiska odpowiada… czystsze powietrze. W tym roku dokonano symulacji potwierdzającej doniesienia amerykańskich agencji.
Eliminacja substancji zanieczyszczających powietrze jest jednym z kluczowych elementów polityki klimatycznej. Okazało się jednak, że sukces w tym zakresie może mieć niepożądane skutki uboczne – pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita”.
To dlatego, że niektóre z trujących cząsteczek posiadają właściwości odbijające promieniowanie słoneczne. Ich gwałtowne pozbywanie się z atmosfery powoduje, że na Ziemię dociera więcej ciepła ze słońca, co skutkuje wzrostem temperatury. Tymczasem strategie walki ze zmianami klimatu, polegające na dekarbonizacji, celują właśnie w niedopuszczenie do podniesienia się temperatury planety powyżej 1,5 st. C, w porównaniu z poziomami sprzed rewolucji przemysłowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Naukowcy z Centrum Międzynarodowych Badań nad Klimatem CICERO postanowili przyjrzeć się temu zjawisku. W ramach badania przeprowadzono symulacje z wykorzystaniem globalnych modeli klimatycznych najnowszej generacji. Co ciekawe, wynik pomiarów nie jest dla naukowców zaskoczeniem. Już wcześniej oceniali szanse na wystąpienie efektu ocieplenia związanego z usuwaniem cząstek zanieczyszczeń. Badanie jedynie ostatecznie potwierdziło ten związek oraz jego skalę. Autorzy spodziewają się nawet przyspieszenia procesu ocieplania Ziemi.
Badanie wskazuje jednoznacznie, że cele dekarbonizacji oraz walki ze smogiem wzajemnie się wykluczają. Próżno jednak oczekiwać, że rewelacje naukowców zmuszą zwolenników walki ze zmianami klimatu do jakiejkolwiek refleksji. Jak czytamy: odkrycie nie zmienia faktu, że „dekarbonizacja jest koniecznością dla skutecznej walki ze zmianami klimatu oraz poprawy jakości życia ludzi”.
Źródło: rp.pl
PR