Zbliżające się wielkimi krokami wybory do Parlamentu Europejskiego powodują, że politycy wszystkich formacji chwytają się każdej wskazywanej przez sondaże „deski ratunku”, składają nowe obietnice nie mające pokrycia w rzeczywistości oraz odsuwają w czasie wszelkie szaleństwa ideologiczne, jakie wcześniej zapowiedzieli. Co ciekawe zawsze znajdą „winnego” tego typu decyzji. Tak jest m. in. w przypadku minister ds. równości Katarzyny Kotuli i tzw. związków partnerskich.
– Być może jest dzisiaj tak, że premier Kosiniak-Kamysz ze względu na kolejne wybory nie chce dzisiaj powiedzieć, że zgadza się na rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich. Jeśli wybory europejskie są tą przeszkodzą, jestem gotowa poczekać – powiedziała we wtorek na antenie TVN24 Kotula.
Kotula podkreśliła, że zależy jej na tym, by projekt ustawy o tzw. związkach partnerskich był inicjatywą rządową, nie poselską. – Jestem gotowa poczekać i próbować przekonać premiera Kosiniaka-Kamysza, żebyśmy nie składali projektów poselskich, które prawdopodobnie nie uzyskają większości. I taka jest też moja rekomendacja w stosunku do premiera Donalda Tuska. Jeżeli będziemy mogli wypracować jakikolwiek kompromis dla projektu rządowego, to jestem gotowa taki kompromis do końca wypracowywać – powiedziała.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister przypomniała, że wprowadzenie tzw. związków partnerskich to „opcja minimalna”, a ona sama zrobi wszystko, żeby zalegalizować w Polsce tzw. małżeństwa LGBT.
Źródło: PAP / Oprac. TG
Były wiceprezydent Gdańska skazany za molestowanie chłopca. Wcześniej… forsował seksedukację