12 maja 2024

Ksiądz Mateusz Markiewicz IBP: Bóg Ojciec

(stock.adobe.com)

Temat ojcostwa Bożego jest tym, który wprowadza nas nieco w tajemnicę trynitarną (czyli Trójcy Świętej), a tym samym i w pewną próbę zrozumienia jej. Jest to jedna z tych prawd wiary chrześcijańskiej, która nieskończenie przewyższa ludzką inteligencję: jest tylko jeden Bóg, w trzech Osobach. Każda z nich jest Bogiem, ale nie ma trzech Bogów, lecz jeden i jedyny Bóg. Pomiędzy tymi Osobami nie ma żadnych różnic poza tymi, które opierają się na relacjach, czyli relacjach istniejących między nimi. Jest to tajemnica, a więc coś, czego człowiek nie jest w stanie zrozumieć, lecz nie oznacza to, że nie może starać się zbliżyć do poznania tej prawdy. Aby to uczynić może więc zastanowić się, dlaczego Bóg jest nazywany Ojcem, oraz jakie konsekwencje ten fakt jest w stanie spowodować dla nas samych.

Ojcostwo Boga wobec Syna

Pierwszą z Osób Trójcy Świętej jest Ojciec. Sam Jezus Chrystus nazywa Boga swoim Ojcem i często wyraża się o Nim właśnie stosując słownictwo związane z ojcostwem. Lecz żeby ktoś mógł być nazywany ojcem, musi mieć przynajmniej jedno dziecko. Nie ma ojcostwa bez rodzicielstwa, a więc bez potomstwa. Tym samym, jeżeli Bóg jest nazywany Ojcem, oznacza to, że musi mieć Dziecko. Dzięki Objawieniu wiemy, że Dziecko to jest Synem Bożym, Słowem. Ponieważ został zrodzony, oznacza to, że jest Bogiem jak Jego Ojciec. Skoro w świecie żywym ludzie i zwierzęta mają potomstwo wyłącznie własnego gatunku (człowiek nie zradza konia, czy też kot nie zradza psa), a więc dzielące z rodzicami wszystkie najważniejsze cechy określające to, czym są; to o wiele bardziej w przypadku Syna Boga należy powiedzieć, że również jest Bogiem. Inaczej nie mógłby być prawdziwym Synem, a Bóg prawdziwym Bogiem.

Wesprzyj nas już teraz!

Lecz aby sięgnąć choć odrobinę tajemnicy Trójcy należy się zastanowić też nad tym, co poza Bożym bytem łączy Ojca i Syna, Miłością. To ona ich łączy, bo nikt chyba nie zaprzeczy istnieniu takiej relacji w trynitarnej rodzinie. Miłością tą jest Duch Święty, który pochodzi od dwóch pierwszych Osób Boskich i wyraża Dobro, jakie Ojciec pragnie dla Syna i Syn dla Ojca. Miłość to bowiem nic innego niż pragnienie dobra drugiej osoby. Dobro to zaś musi być najwyższe, a więc musi być Bogiem. Nie należy jednak odczytywać tych rozważań jako chęć udowadniania istnienia Trójcy Świętej, gdyż jest to prawda poznawalna jedynie dzięki Słowu Bożemu. Ludzki rozum sam nie jest w stanie jej odkryć. Jednak przedstawiając pokrótce te relacje, możemy w sposób bardziej zrozumiały mówić o Trójcy, jak i zrozumieć to, co nas z Nią, oraz z Bogiem Ojcem łączy.

Ludzie jako przybrane dzieci Boga Ojca

Nasz świat, my sami, nie zostaliśmy zrodzeni przez Boga, ale stworzeni. Tym samym nie będziemy nigdy równi Bogu, gdyż On nas nie zrodził. Nie oznacza to jednak, że Bóg nie zachowuje się wobec nas jak Ojciec, przynajmniej przybrany, a więc taki, który pomimo braku więzów krwi troszczy się o nas tak, jakby one istniały. Bóg dał nam wszystko, czego potrzebujemy do niezależnej egzystencji. Nie zachowuje się tak, jakby los człowieka Go nie interesował. Wie, że popełniliśmy więcej niż jedną winę, z których najpoważniejszą jest grzech pierworodny. Przed Wcieleniem Syna Bożego Ojciec nadal troszczył się o świat, nie tylko podtrzymując go w bycie, ale także wybierając osobę, Abrama (otrzymał on później imię Abraham), który zrodził naród wybrany przez Boga. Naród żydowski był w Starym Testamencie uważany za umiłowane dzieci Boga, które z pewnością nie są wolne od wad, ale które zawsze mogą liczyć na przebaczenie i miłość swego Ojca, Boga. Bóg więc nie złości się na wieki ani nie wypiera swoich stworzeń. Obiecał nam i dał nam swego Syna jako Zbawiciela.

To dzięki dziełu Jezusa Chrystusa, którego najważniejsze momenty życia świętujemy w trakcie całego roku liturgicznego, możemy stać się prawdziwymi przybranymi synami Boga, braćmi samego Jezusa. Spłacając dług w naszym imieniu, Zbawiciel nie tylko umożliwił nam wejście do nieba. Zrobił o wiele więcej: uczynił nas swoimi braćmi, przyjmując tę ​​samą naturę ludzką co my. To Syn Boży nauczył nas modlić się słowami „Ojcze nasz”, które wyraźnie wskazują na uprzywilejowaną relację, jaką uczniowie Jezusa łączą z Bogiem, na relację synostwa. Jednak Chrystus bacznie zwraca uwagę na słowa, które wypowiada, dlatego też mówi o „moim Ojcu i waszym Ojcu, moim Bogu i waszym Bogu” (cf. J 20, 17), tak jakby chciał wskazać, że Jego relacja tak do Ojcostwa Bożego, jak i do samego bóstwa jest inna, specjalna.

Synowie Boga w niebie

To przybrane synostwo Boże będzie dla nas trwałe w niebie, gdzie znacznie wyraźniej ujrzymy nie tylko tajemnicę Trójcy Świętej, ale wszystkie inne tajemnice. Aby je osiągnąć należy więc zachowywać tak, jak przystało na prawdziwe dzieci Boga, a więc imitując, przy pomocy łaski Bożej, jedynego i odwiecznego Syna Bożego, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. Jezus Chrystus, ten sam, który nas nauczył modlić się „Ojcze nasz”, również nauczył nas jak zachowuje się prawdziwy Syn Boga. Miejmy więc odwagę iść za Jego przykładem, abyśmy w niebie mogli spotkać nie tylko kochającego nas Ojca, lecz również Brata, który za nas umarł, oraz Ducha Świętego, który został nam posłany, aby pomóc nam we wzrastaniu w synostwie Bożym.

x. Mateusz Markiewicz IBP

 

Ksiądz Mateusz Markiewicz IDP: „Credo…”. Naszą drogę wyznacza wyznanie wiary

Ksiądz Mateusz Markiewicz IBP: Jeden Bóg

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie