Po co idzie się do polityki? W teorii prawdopodobnie po to, by załatwiać ważne dla Ojczyzny sprawy. Widać taką musi być… obecność psów w Sejmie. Starania wicemarszałek Doroty Niedzieli z KO w tym temacie mają właśnie dobiegać końca. Jeśli jednak przyjrzeć się argumentacji, można odnieść wrażenie, że polityk działa tu nie w interesie państwa, a raczej z prywatnych pobudek.
Niedziela, tuż po wygranych wyborach zapowiadała, że zajmie się kwestią obecności czworonogów w Sejmie, bowiem regulamin nie precyzuje tej kwestii. Jak wspominała, Staż Marszałkowska nie pozwalała jej wsiąść z psem do samochodu sejmowego ani wejść na teren Sejmu. Funkcjonariusze twierdzili bowiem, że regulamin nie pozwala wprowadzić psa na teren sejmowy. – Nie mogłam używać samochodu sejmowego, musiałam za każdym razem używać taksówki – mówiła Dorota Niedziela.
A jako wicemarszałek postanowiła wyjść naprzeciw swoim własnym fanaberiom. Jak opisuje rp.pl, nowy regulamin otworzy Sejm dla psów. Wprawdzie nie będą one mogły jeszcze wchodzić na salę plenarną i do kuluarów, ale nie będzie przeszkód, by pupile podróżowały samochodami służbowymi (już teraz mogą przebywać w hotelu sejmowym). W grę wchodzi też „przepustka” na ogrody sejmowe.
Wesprzyj nas już teraz!
„Właściciel będzie musiał mieć przy sobie książeczkę zdrowia psa i kaganiec gotowy do założenia, będzie odpowiadał za zachowania swojego pupila, będzie musiał po nim sprzątać, a straż marszałkowska będzie mogła odmówić wstępu psom agresywnym” – informuje medium.
Oczywiście nowe zapisy regulaminu mają swoich zwolenników, którzy wskazują, że jest grupa posłów mieszkających na terenie Sejmu lub w jego okolicach, którzy na czas posiedzeń zabierają ze sobą zwierzęta domowe. Na razie mowa o wstępie dla psów. Ale czasy i mody szybko się zmieniają, zatem i katalog pupili wkrótce może nas zaskoczyć.
Źródło: rp.pl, dorzeczy.pl
MA