Słabnie relatywna potęga Ameryki, a to oznacza zmierzch „konsensusu Waszyngtońskiego”. Świat powróci na dawne tory, gdzie królują przemoc i brutalna siła. Trudno będzie zachować pokój; i mniej będzie po temu powodów – wieszczy brytyjski The Economist.
Jak przekonuje The Economist, na pierwszy rzut oka światowa ekonomia wygląda dobrze. Stany Zjednoczone się rozwijają, Niemcy przetrwały odcięcie od surowców z Rosji, kryzys na Bliskim Wschodzie nie wywołał żadnego większego szoku na rynkach. „Jeżeli spojrzy się głębiej, dostrzeże się kruchość. Ład, który kierował globalną ekonomią od II wojny światowej, erodował przez lata. Dzisiaj jest bliski upadku. Niepokojąca liczba czynników może wywołać anarchię, w której przemoc będzie prawem, a wojna stanie się ponownie narzędziem wielkich potęg. Nawet jeżeli nie dojdzie do konfliktu, skutki upadku norm mogą być dla ekonomii szybkie i brutalne” – przekonuje tygodnik.
Zmierzch obecnego porządku zwiastuje wiele znaków. To niezwykle częste nakładanie sankcji, podważanie dominacji dolara, kryzys instytucji międzynarodowych jak Światowa Organizacja Handlu, Organizacja Narodów Zjednoczonych czy Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości. Historia uczy, pisze The Economist, że upadek może przyjść nagle. I wojna światowa przerwała przecież złotą erę globalizacji, o której wielu myślało, że nigdy się nie skończy; na skutek Wielkiego Kryzysu (Great Depression) import Ameryki spadł o 40 proc. w ciągu dwóch lat…
Wesprzyj nas już teraz!
„Dzisiaj bardzo prawdopodobne wydaje się podobne zerwanie. Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu, z jego zerojedynkowym światopoglądem, jeszcze pogłębi erozję instytucji i norm. Obawa o drugą falę taniego importu z Chin może to przyspieszyć. Wybuch wojny o Tajwan pomiędzy Ameryką a Chinami albo pomiędzy Zachodem a Rosją możę wywołać przepotężny upadek” – czytamy w tygodniku.
The Economist zwraca uwagę, że łatwo i modnie jest krytykować globalizację; a jednak osiągnięcia lat 90. i 2000 nie są małe: setki milionów ludzi w samych Chinach przestało żyć w ubóstwie, dwukrotnie zmniejszyła się śmiertelność dzieci na świecie, drastycznie spadła liczba ludzi ginących w konfliktach i tak dalej. Zerwanie „konsensusu Waszyngtońskiego” nie pozwoli na zastąpienie jednego systemu drugim; zamiast tego świat wróci na dawne tory – anarchii, bandytyzmu i przemocy.
„Bez zaufania oraz instytucjonalnych ram współpracy krajom będzie trudniej zmagać się z wyzwaniami XXI stulecia, od powstrzymywania wyścigu zbrojeń w sztucznej inteligencji po działalność w kosmosie” – czytamy. Państwa dadzą sobie jakoś radę, ale wykorzystując przemoc i przymus. Trudniej będzie zachować pokój i mniej będzie po temu powodów.
Źródło: economist.com
Pach