W Teksasie ma powstać nowa giełda, która rzuci wyzwanie Wall Street. W założeniu ma odrzucać wymogi lewackiego woke’ismu.
Gdyby Teksas był osobnym państwem, stałby się od razu ósmą największą gospodarką świata, wyprzedzając takie kraje jak Kanada, Rosja czy Włochy. Prawie 31 mln mieszkańców, blisko 700 tys. km2 powierzchni – a do tego niskie podatki, niewielka ingerencja rządu w ekonomię i życie obywateli, co od lat przyciąga firmy. W tym naprawdę duże: Obecnie Teksas szczyci się wieloma firmami z listy Fortune 500.
Teraz Teksas chce konkurować z nowojorską giełdą Wall Street. Ma ją zamiar uruchomić TXSE Group, start-up wspierany przez BlackRock i Citadel Securieties. Według Financial Times chodzi o rzucenie wyzwania New York Stock Exchance oraz Nasdaq w notowaniach i obrocie spółkami i funduszami.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedsięwzięcie nie jest łatwe, bo NYSE i Nasdaq mają w sumie 36 proc. całkowitego wolumenu obrotu akcjami w USA. Trzecia co do wielkości giełda, CBOE, ma 12 proc. udziału, reszta giełd – poniżej 3 procent.
Według Financial Times teksańska giełda ma mieć swoją specyfikę. Chodzi o podejście stanu do takich tematów jak aborcja (niemal całkowicie zakazana w Teksasie) czy LGBT (zakaz propagowania LGBT w szkołach etc.). Firmy, które silnie angażują się w lewicową agendę, nie są w Teksasie mile widziane.
Inaczej na giełdzie nowojorskiej. Zarząd NASDAQ wymaga na przykład, by firmy miały przynajmniej jedną kobietę, nie-białego lub członka grup LGBTQ w zarządzie. Na giełdzie w Teksasie takich wymogów ma nie być. TSXE z woke’ismem nie ma mieć nic wspólnego; wręcz przeciwnie – jak komentuje magazyn „Fortune”, teksańska giełda ma być anty-wokeistowska.
Źródła: financial times, fortune
Pach