Panuje przekonanie, że Ukraina może wejść do NATO dopiero po wojnie, więc Ukraina nie będzie w pełni usatysfakcjonowana owocami szczytu – powiedział we wtorek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w Waszyngtonie, gdzie we wtorek rozpoczął się. Sikorski skorzystał również z uwagi, by odciąć się od realistycznej polityki Węgier, określając ją jako „niesojuszniczą”.
Pytany podczas briefingu dla polskiej prasy o perspektywy ukraińskiej akcesji do NATO, Sikorski przyznał, że jest to trudna sprawa, bo „nie ma nic bardziej niebezpiecznego, niż gwarancje bezpieczeństwa, które byłyby niewiarygodne”.
– Więc wydaje mi się, że w tej chwili panuje przekonanie, że Ukraina może wejść do Sojuszu dopiero, kiedy ta wojna się skończy – dodał. Sikorski przyznał, że Kijów prawdopodobnie nie będzie usatysfakcjonowany wyłożonym podczas szczytu „mostem do NATO”, bo zadowolona będzie dopiero, kiedy wygra wojnę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ale robimy bardzo dużo, aby to się stało – zaznaczył. Zapowiedział, że podczas rozpoczynającego się we wtorek szczytu sojusznicy zadeklarują „olbrzymią” pomoc materialną dla Ukrainy w wysokości 40 mld dol. i zostanie utworzona grupa państw – w skład której wejdzie też Polska – które podpisały porozumienie o współpracy z Ukrainą w sprawach bezpieczeństwa.
– Przede wszystkim pokażemy że jesteśmy zjednoczeni. NATO powstało, by odstraszyć agresywną Rosję. Rosja znowu jest agresywna. NATO wygrało za pierwszym razem, wygra i za drugim – podsumował.
Sikorski odmówił odpowiedzi na pytanie, czy NATO jest przygotowane na ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu, odwołując się do zasady nieingerencji w sprawy wewnętrzne USA. Pytany jednak przez PAP czy w ostatnich dniach zmienił pogląd na rzymskiego cesarza Marka Aureliusza, którego obwiniał w niedawnym tweecie o „spartaczenie sukcesji” i zapoczątkowanie upadek Cesarstwa, odpowiedział: Sprawy związane z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, a w szczególności z cesarzem Aureliuszem mam głęboko przemyślane i nie zmieniłem swojego stanowiska.
Wpis Sikorskiego o sukcesji w Rzymie był szeroko odczytywany jako aluzja do sytuacji prezydenta Joe Bidena i jego wezwań do wycofania się z wyborów.
Szef MSZ odniósł się też do pomysłu zestrzeliwania rosyjskich rakiet lecących w stronę Polski nad ukraińskim terytorium. Stwierdził, że choć nie jest to jeszcze sprawa do dyskusji podczas szczytu NATO, to jest omawiana w „sferach sojuszniczych”.
– Rosyjskie rakiety naruszają naszą przestrzeń powietrzną i giną ludzie. Gdy one znajdują się nad naszym terytorium to zestrzeliwanie ich nie jest bez ryzyka dla naszych obywateli. Więc uważam, że byłoby zarówno prawnie i zdroworozsądkowo zestrzeliwać rakiety, które zagrażają naszemu terytorium. Działalibyśmy w obronie własnej – ale Polska nie chce tutaj podejmować decyzji indywidualnych. To by wymagało wzmocnienia patrolowania nad Polską w kręgu sojuszniczym – podkreślił minister.
Szef polskiej dyplomacji po raz kolejny w ostrych słowach odniósł się do wizyt węgierskiego premiera Viktora Orbana w Rosji i Chinach, twierdząc, że nie reprezentuje on Unii Europejskiej.
– Premier Orban reprezentuje Węgry i całe ryzyko z tym związane z tą działalnością bierze na siebie. Przypominam to, co mówił premier Donald Tusk, że byli już tacy, co obiecywali pokój w naszych czasach, a dzisiaj są symbolami appeasmentu – powiedział. – Węgry nadużywają naszego zaufania. To co budzi niezadowolenie rządu i co wielokrotnie było komunikowane Węgrom na wszystkich możliwych szczeblach, to to, że Węgry od roku blokują dwa miliardy złotych refundacji za sprzęt wojskowy, który przekazaliśmy Ukrainie i to byłyby dwa miliardy, które trafiłyby bezpośrednio na fundusz modernizacji sił zbrojnych. To jest niesojusznicze, nieprzyjacielskie – ocenił.
Podczas wcześniejszego briefingu w Waszyngtonie wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ujawnił, że ma wspólnie z Sikorskim plan nacisku na Węgry, by zakończyły swoją blokadę, lecz nie chciał zdradzać szczegółów.
Źródło: PAP / Oskar Górzyński, Waszyngton
Radek czy Zdradek? O tym, co Sikorski zrobi z polską dyplomacją