Po waszyngtońskim szczycie NATO najdłużej urzędujący unijny premier Viktor Orbán udał się do posiadłości Donalda Trumpa na Florydzie z „misją pokojową 5.0”. Przywódca Węgier, które od lipca sprawują półroczną prezydencję w UE, w krótkim czasie odwiedził Ukrainę, Rosję i Chiny. Zabiegał tam o jak najszybsze zakończenie wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą. Nie podoba się to części państw europejskich, z inicjatywy których niedawno przyjęto rezolucję potępiającą działania premiera Węgier. Jednocześnie KE wydała specjalny komunikat, wzywając do bojkotowania obecnej prezydencji.
Orbán uważa, że po ewentualnym sukcesie Donald Trump „rozwiąże” problem wojny między Rosją a Ukrainą. Sam były prezydent napisał w mediach społecznościowych, że: „musi zapanować POKÓJ, i to szybko. Zbyt wielu ludzi zginęło w wojnie, która nigdy nie powinna była się rozpocząć!”.
Wesprzyj nas już teraz!
Steven Cheung, dyrektor ds. komunikacji kampanii kandydata Republikanów, zapowiedział w zeszłym tygodniu, że najwyższym priorytetem drugiej kadencji administracji Trumpa – o ile wygra on wybory – będzie „szybkie wynegocjowanie zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej”.
Orbán, spotykając się z ostrymi reakcjami w związku z podjętą „misją pokojową”, napisał list skierowany do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela w sprawie swojej niedawnej podróży na Ukrainę, do Rosji, Chin i Stanów Zjednoczonych.
Niemiecki „Bild” podaje, że węgierski premier podsumował swoje podróże w dziesięciu punktach. Wyraził też opinię na temat tego, co się stanie, jeśli w wyborach prezydenckich w USA wygra Trump.
Polityk miał wezwać do rozmów z Chinami w sprawie „konferencji pokojowej”, wznowienia stosunków dyplomatycznych z Rosją i podjęcia „ofensywy politycznej” na globalnym Południu, aby spróbować pozyskać przychylność tamtejszych władz.
Szef rządu w Budapeszcie spodziewa się „radykalnego zintensyfikowania konfliktu zbrojnego” na Ukrainie. Skrytykował prezydenta Joe Bidena, który „nie jest w stanie zmienić dotychczasowej prowojennej polityki USA”. Chwalił natomiast Donalda Trumpa i zasugerował, że jeśli tylko odniesie on zwycięstwo w wyścigu prezydenckim, to „nie będzie zwlekał do inauguracji, ale będzie gotowy do działania jako mediator pokojowy natychmiast”. Ma mieć już „szczegółowe i dobrze uzasadnione plany”.
Orbán przestrzegł także, że w razie zwycięstwa Trumpa, „obciążenie finansowe pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską (UE) przesunie się znacząco na niekorzyść UE, jeśli chodzi o wsparcie finansowe dla Ukrainy”.
Wcześniej, 5 lipca, bezpośrednio po wizycie w Moskwie, premier Węgier napisał do Charlesa Michela, zdając relacje z tego, o czym rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Trzy dni później relacjonował przewodniczącemu Rady Europejskiej, o czym rozmawiał z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Dziennik „El Pais” podał, że dywagowano na temat możliwych scenariuszy wojny na Ukrainie po wyborach prezydenckich w USA. Orbán zalecał, by UE przystała na chińskie pośrednictwo w rozmowach pokojowych, których mają oczekiwać zarówno Władimir Putin, jak i Xi Jinping przed końcem roku.
16 lipca Michel skrytykował węgierskiego polityka za rozpoczęcie samozwańczej „misji pokojowej” na Ukrainie bez wsparcia UE. Przewodniczący Rady Europejskiej zaznaczył, że węgierski polityk nie ma mandatu do prowadzenia rozmów na temat wojny.
„Rotacyjna prezydencja Rady nie odgrywa żadnej roli w reprezentowaniu Unii na arenie międzynarodowej i nie otrzymała żadnego mandatu Rady Europejskiej do angażowania się w imieniu Unii” – napisał Michel w liście skierowanym do węgierskiego przywódcy.
Część europejskich urzędników obawia się, że w razie dojścia do władzy Trumpa Ameryka zmniejszy wsparcie dla Kijowa, przerzucając ciężar prowadzenia wojny na kraje europejskie. Ponadto nakłoni Ukrainę do rozmów pokojowych, dzięki którym Moskwa zyska znaczną część terytorium zaatakowanego państwa. Miałoby to potencjalnie zachęcić rosyjskiego przywódcę do podjęcia dalszych działań wojskowych.
W odpowiedzi na działania premiera Węgier Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiającą wysiłki pokojowe Orbána, w tym w szczególności jego wizytę w Rosji, uznając ją za „rażące naruszenie Traktatów UE i wspólnej polityki zagranicznej”.
Komisja Europejska poleciła swoim najwyższym urzędnikom omijanie nieformalnych spotkań z udziałem węgierskich urzędników.
Działania Orbána skrytykował m.in. Petr Fiala. – To, co robi Viktor Orbán, nie leży w interesie Europy, nie jest w interesie mojego kraju, nie jest w interesie narodu ukraińskiego – ocenił czeski premier w wypowiedzi dla brytyjskiego „Guardiana”.
Fiala podkreślił, że ważne jest wyciąganie wniosków z historii. Wskazał, iż próby uspokojenia niebezpiecznych reżimów w przeszłości nie przyniosły skutku. Przypomniał zawarte w 1938 roku porozumienie monachijskie, które zezwalało na niemiecką aneksję Sudetów. – Pokój jest możliwy tylko wtedy, gdy agresywne państwo, agresywny reżim zrozumie, że jesteśmy tak silni, że nie jest dobrze, aby ten reżim stosował agresję wobec naszych sił zbrojnych. Jest więc bardzo, bardzo jasne: przeszłość jest nauczycielką nas wszystkich – komentował.
Czesi przewodzą grupie około 20 krajów agitujących na rzecz pilnego zaopatrzenia Ukrainy w amunicję. Opowiadają się również za zwiększeniem europejskiej pomocy dla Kijowa i wzmocnieniem obrony.
Mimo przyjętej rezolucji potępiającej Orbána za podjęte wysiłki pokojowe, kilka państw UE zaprotestowało przeciwko bojkotowi węgierskiej prezydencji przez Komisję Europejską.
Źródła: euronews.com, hungarytoday.hu, aljazeera.com, politico.eu, nikvesti.com
AS