19 lipca 2024

Nie izolacjonizm, a realizm, czyli jakiej polityki zagranicznej możemy spodziewać się po administracji Trump-Vance?

(fot. EPA/JUSTIN LANE EPA-EFE/JUSTIN LANE Dostawca: PAP/EPA.)

Nominacja Jamesa Davida Vance’a, byłego żołnierza piechoty morskiej, absolwenta prawa Yale, inwestora kapitału wysokiego ryzyka, senatora z Ohio na wiceprezydenta USA wzbudziła spore zamieszanie pośród amerykańskiego i europejskiego establishmentu, który zastanawia się, jaką politykę zagraniczną będzie prowadził republikański nominat. Dr Sumantra Maitra uspokaja, że nie jest on izolacjonistą, a raczej nawiązuje do polityki zagranicznej w stylu senatora Roberta Tafta, również z Ohio. I ma to być niezwykle pożądana zmiana.

Maitra związana z American Ideas Institute i brytyjskim Royal Historical Society pisze na łamach „The American Conservative”, że senator z Ohio „nie jest izolacjonistą”. Jej zdaniem, słowo to straciło swoje znaczenie w obecnym użyciu. Co więcej, ani Stany Zjednoczone, ani wcześniej Wielka Brytania nigdy nie były izolacjonistycznymi potęgami.

Vance wspierał zdecydowaną reakcję militarną w Ameryce Łacińskiej  w celu zwalczania karteli narkotykowych i handlu ludźmi. „Niezmiennie wspierał Izrael” i konsekwentnie stara się pokazać, że wojna na Ukrainie i wojna w Gazie zasadniczo różnią się.

Wesprzyj nas już teraz!

Ma być „w pewnym sensie prawdziwym spadkobiercą Roberta Tafta”. Co prawda zależy mu na sojuszu z Europą, ale jeszcze bardziej na „obronie  amerykańskiego prymatu na własnej półkuli i w sąsiadującej z nią Azji Wschodniej”.

Wizja polityki zagranicznej senatora z Ohio ma się także zasadniczo różnić od republikańskiej polityki zagranicznej ostatniego ćwierćwiecza. Vance uważa, że stały sojusz z Europejczykami nie jest korzystny dla Ameryki na dłuższą metę, ponieważ przez długi czas sprzyjał bogaceniu się Azji. Twierdzi, że Amerykanie są wykorzystywani do obrony granic odległych krajów takich, jak Ukraina, gdy tymczasem nie jest wystarczająco pilnowana południowa granica Ameryki. Ponadto obawia się niewypłacalności swojego kraju w razie konfliktu w Azji. który „według wszelkich mierzalnych wskaźników może przyćmić konflikt w Europie”.

Na tegorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium polityk z Ohio co prawda mówił, że USA nie powinny wycofać się z NATO, ani porzucić Europy, ale powinny się „odwrócić” i bardziej skoncentrować na Azji Wschodniej. Podkreślił, że „taka będzie przyszłość amerykańskiej polityki zagranicznej na następne 40 lat i Europa musi się obudzić”. Dodał, że „amerykański koc bezpieczeństwa pozwolił na atrofię bezpieczeństwa europejskiego”.

USA zachowają parasol nuklearny i morski nad Europą jako środek odstraszający ostatniej szansy i gwaranta przed rozprzestrzenianiem broni jądrowej, ale to Europejczycy sami muszą zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Vance konsekwentnie w artykułach dla  „Financial Times” i innych mediów przekonuje, że wskutek zapewnienia przez długi czas przez  Stany Zjednoczone bezpieczeństwa, kraje europejskie dokonały głębokich i trwałych cięć w swoich budżetach obronnych. Czas to zmienić. Podobnie, Europa nie ma co liczyć na to, że Ameryka dalej będzie finansować pomoc dla Ukrainy. Jak zaznaczył inwestor i żołnierz piechoty morskiej, „Europa składa się z wielu wielkich narodów o produktywnych gospodarkach” i powinna poradzić sobie z różnymi konfliktami. Amerykańscy obywatele nie będą dłużej znosić ciężaru obrony Europejczyków.

W opinii dr Maitra, chociaż te zapowiedzi będą trudne do urzeczywistnienia, to jednak „odnowiona architektura bezpieczeństwa w Europie jest być może najbardziej osiągalnym celem dla potencjalnej administracji Trumpa/Vance’a i dziedzictwem, które Vance może kontynuować podczas swojej przyszłej kadencji na tym stanowisku”. Jej zdaniem, Trump i Vance będą w stanie kształtować amerykańską strategię europejską na nadchodzące dziesięciolecia, zdając sobie sprawę, że trwały sojusz Ameryki z Europą przyczynił się do zignorowania przez Europejczyków własnego bezpieczeństwa.

Jak mawiał inny senator z Ohio Robert Taft (1889-1953), wielka strategia Ameryki nigdy nie była „izolacjonistyczna”, ale polegała na unikaniu trwałych sojuszy i „ingerencji w zagraniczne spory”, ponieważ takie podejście przynajmniej w teorii miało pozostawiać Stanom Zjednoczonym „swobodę ingerencji lub nieingerencji w zależności od tego, czy uważano sprawę za wystarczająco żywotną dla wolności tego kraju. To była polityka wolnej ręki.”

Taft, do którego polityki nawiązuje Vance, uważał, iż amerykańska strategia wobec Europy powinna opierać się na realizmie, to znaczy „wszelki obowiązek użycia siły w Europie powinien mieć jedynie charakter drugorzędny i nie być skuteczny, dopóki miłujące pokój narody Europy nie wyczerpią swoich zasobów”.

Maitra sugeruje, że jeśli Vance – jako najbliższy doradca prezydenta Trumpa – pozostanie wierny swoim instynktom, to ma szansę „stać się architektem własnego, długotrwałego dziedzictwa w zakresie przenoszenia obciążeń do Europy, a jego imię zapisze się w historii”.

 

Źródło: theamericanconservative.com

AS

 

CO ŁĄCZY TRUMPA Z POMNIKIEM WOŁYŃSKIM?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 308 791 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram