30 lipca 2024

„Prawica” i „lewica” to już przeszłość? Brytyjski profesor ciekawie o nowych podziałach politycznych

(fot. Flickr, European Parliament; White House)

Co łączy wybory we Francji, Wielkiej Brytanii i Kanadzie? Zdaniem profesora Colina Duecka z „International Interest”, jest pewien interesujący wzorzec głosowania, z którym będziemy się częściej spotykać. Autor nawiązał do koncepcji „Court Party” versus „Country Party” brytyjskiego wicehrabiego Bolingbroke’a z XVIII wieku, gdy kształtował się nowoczesny parlamentaryzm.

Henry St. John Bolingbroke, lider ugrupowania torysów, zwolennik ograniczonej monarchii i ładu ustanowionego na podstawie rewolucji z 1688 r.,  zajmował się tematyką idei króla-patrioty i partii politycznych, starając się znaleźć płaszczyznę narodowej jedności. Podobnie jak wielu mu współczesnych, miał negatywne zdanie na temat partii politycznych, traktując je jako rodzaj konspiracji przeciw reszcie narodu. Rozwinął doktrynę partii „dworskiej” i partii „krajowej” (narodowej). Definiował partię jako grupę ludzi współdziałających dla realizacji określonych celów i interesów. O ile cele i interesy partii pokrywają się, czy też uosabiają cele i interesy narodu, wówczas partia taka ma charakter narodowy. Jeśli jednak cele te i interesy nie uosabiają celów i interesów narodu wówczas mamy do czynienia z „fakcją” , czyli grupą ludzi współpracujących i działających w celu osiągnięcia własnych partykularnych interesów.

Jest więc partia narodowa (Country Party), która zdaniem Bolingbroke’a nie jest właściwie partią, lecz „narodem przemawiającym i działającym w rozprawach i działaniach poszczególnych ludzi”. Z drugiej strony są „fakcje”, czyli partykularne grupy interesu skupione wokół króla, ministrów, liderów partyjnych. Pomiędzy tymi dwoma punktami istnieją jeszcze skomplikowane zależności różnych grup, które skłaniają się w jednym lub drugim kierunku.  Partia narodowa często degeneruje się i przeistacza w szereg fakcji, a pierwszym przykładem takiego rozkładu był podział na wigów i torysów. Fakcje mogą powstać także wokół dworu. Przykładem takiej fakcji w najściślejszym znaczeniu miała być „Court Party”.

Wesprzyj nas już teraz!

O ile „partia narodowa” („Country Party”) kieruje się roztropnością, umiarkowanym duchem konstytucji, mając zawsze na uwadze dobro całego ludu, o tyle fakcje – w zależności od charakteru partii np., masowe – mogą się kierować charakterystycznym dla mas irracjonalizmem, emocjami, jakobinizmem, łamać konstytucję itd.

Colin Dueck uważa, że angielska „Court Party” była kierowana przez elitę wigów składającą się z najbogatszych arystokratów, która zawiązała sojusz z „londyńskim city” (finansjerą). Partia ta miała zdominować króla i wykorzystać jego patronat dla osiągnięcia własnych korzyści.

Bolingbroke opowiadał się zaś za legitymizacją „Country Party”, mającą poparcie wśród niższej szlachty, rolników i starszych osób religijnych wiejskiej Anglii. Miał on nadzieję, że partia ta będzie rządzić w interesie całego narodu, a nie tylko w interesie establishmentu.

„W ciągu ostatniej dekady polityka wyborcza w niemal każdym państwie zachodnim została wywrócona do góry nogami przez nową oś podziału, bardzo przypominającą zestawienie Bolingbroke’a „Court Party kontra Country Party”. Ponieważ podział ten nawiązuje do znanego podziału na lewicę i prawicę, dezorientuje i przeraża obserwatorów, którzy go źle rozumieją” – pisze prof. Dueck ze Schar School of Policy and Government na Uniwersytecie George’a Masona, członek American Enterprise Institute.

Tłumaczy, że większość wyborców wywodzących się spośród klasy robotniczej, rolników i małych miasteczek ma poczucie, że tradycyjne elity partyjne przestały chronić interesy obywateli, a nawet nimi gardzą. Miało to wzbudzić działania, które doprowadziły do formowania się „Country Party”, które rzuciły wyzwanie elitom „Court Party” , zarówno wśród konserwatystów, jak i postępowców.

Autor wskazuje, że najlepiej tę dynamikę polityczną można zrozumieć, wyobrażając sobie istnienie czterech konkurujących ze sobą fakcji: postępowców dworskich, konserwatystów dworskich, postępowców krajowych i konserwatystów krajowych. Ta rywalizacja jest bardziej złożona niżby się mogło wydawać i nie przekłada się na prostą dychotomię rywalizacji lewicy i prawicy. Powstają sojusze taktyczne w różnych kierunkach, a dokładne wyniki tych działań różnią się znacznie w zależności od kraju, od lokalnych warunków, od siły przywódców narodowych i realizowanych przez nich strategii.

We Francji prezydent Emmanuel Macron stworzył Ensemble, społecznie postępową, probiznesową koalicję oddaną liberalnemu technokratycznemu zarządzaniu. Dalej na lewo jest Nouveau Front Populaire (NFP), która wyłoniła się w tym roku jako koalicja antysystemowa, reprezentująca galijską wersję platformy Country Progressive.

Les Republicains, tradycyjna centroprawicowa partia establishmentu, reprezentuje konserwatystów dworskich we Francji. Ale w międzyczasie konserwatyści krajowi zebrali się w Zgromadzeniu Narodowym Marine Le Pen (Rassemblement National), sprzeciwiając się dalszej masowej migracji ze świata muzułmańskiego.

Chociaż ruch Le Pen opisywany jest jako skrajnie prawicowy, Le Pen popiera liberalne przepisy aborcyjne.

Przypadek Francji – według analityka – można odnieść do większości zachodnich krajów. Autor zwraca uwagę, że „centroprawica” w wersji ruchu Le Pen jest nie do przyjęcia dla znacznej części tradycyjnych konserwatystów. Nie jest ona zdolna nakłonić konserwatystów dworskich i konserwatystów krajowych do współpracy przeciwko lewicy.

W przypadku postępowców nie ma takiego problemu. „Wychodząc z założenia, że ​​lewica nie ma wrogów, postępowcy dworscy współpracują taktycznie z postępowcami krajowymi, aby wspólnie dojść do władzy”. Dzięki temu lewica może rządzić, pomimo przytłaczającego poparcia klasy robotniczej dla konserwatystów krajowych.

W wyborach w Wielkiej Brytanii, które odbyły się 4 lipca, są widoczne podobieństwa, chociaż są także różnice.

Brytyjska Partia Konserwatywna, czyli partia torysów rządziła zbyt długo w sposób, który zniechęcił wyborców niemal ze wszystkich stron. Rishi Sunak był konserwatystą dworskim, niezdolnym zapanować nad masową migracją, wysokimi podatkami, poprawnością polityczną, nadmiernymi regulacjami gospodarczymi.

Nigel Farage przyciągnął konserwatystów krajowych do swojej partii Reform UK, zdobywając 14 procent głosów. Torysom Sunaka pozostało nieco niecałe 24 procent. Jednak rozkład mandatów był taki, że Reform UK zdobyła tylko pięć mandatów w Izbie Gmin, podczas gdy torysi zdobyli 121.

Na lewicy Keir Starmer z Partii Pracy zbudował sojusz z postępowcami dworskimi i krajowymi, który dał im zwycięstwo. „Nie stało się tak jednak dlatego, że większość Brytyjczyków pokochała ideologię laburzystów. Kluczem był podział wśród konserwatystów i jawna niepopularność rządu Sunaka” – czytamy w tekście profesora. Partia Pracy zdobyła 412 mandatów, podczas gdy koalicja torysów podzieliła się i upadła.

Badacz sugeruje, że konserwatyści na Wyspach mają cztery możliwości. W najbliższej dekadzie torysi znajdą nowego przywódcę, który będzie w stanie odzyskać poparcie konserwatystów krajowych i pociągnąć ich do zwycięstwa, tak jak zrobił to kilka lat temu Boris Johnson. Albo Reform UK i partia torysów mogą dalej dzielić centroprawicowych wyborców, zezwalając na nieograniczone rządy Partii Pracy. Inna opcja przewiduje, że Nigelowi Farage’owi uda się wchłonąć większość konserwatystów dworskich do swojej partii. A jeszcze inna możliwość jest taka, że Farage i torysi zjednoczą się, tworząc nową partię akceptowalną dla wszystkich brytyjskich konserwatystów.

W Kanadzie – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych – ponad trzydzieści lat temu nastąpił rozłam między konserwatystami dworskimi i krajowymi z powodu różnic dotyczących nie tyle  polityki migracyjnej, handlowej i zagranicznej, co kwestii regionalnych i konstytucyjnych. Dzięki temu podziałowi Partia Liberalna rządziła przez trzynaście lat. Po zjednoczeniu i utworzeniu nowej Partii Konserwatywnej, jej lider Stephen Harper wygrał wybory federalne w 2006 roku. Od czasu Harpera kanadyjscy konserwatyści dworscy odpowiadają na obawy konserwatystów krajowych.

Kanadyjscy Liberałowie to partia postępowców dworskich cieszących się poparciem śródmiejskich dzielnic Toronto, Ottawy i Montrealu. W 2015 roku liberałowie odzyskali władzę pod rządami Justina Trudeau, który miał być „świeżą twarzą”, a okazał się katastrofą. Jego rządom towarzyszy wysoki poziom inflacji, liczne skandale, dysfunkcje. Budzi się rewolucja. Zdaniem analityka, „większość Kanadyjczyków ma go serdecznie dość”, ale utrzymuje się on przy władzy w Izbie Gmin „jedynie dzięki taktycznej wyrozumiałości Kanadyjskiej Nowej Partii Demokratycznej (NDP) – koalicji demokratycznych socjalistów i postępowców krajowych.

Źródło: omp.org.pl, nationalinterest.org

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(5)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram