15 sierpnia 2024

„Wstyd”, „hańba”, „triumf postkomunizmu”. Kto nie chce, aby w Polsce stanął pomnik Bitwy Warszawskiej 1920? [ANKIETA PCh24]

(fot. "1920 Bitwa Warszawska" / Materiały prasowe)

Dlaczego w Polsce A.D. 2024 stoi pomnik bolszewików, którzy w 1920 roku maszerowali na Warszawę, a jednocześnie wciąż nie ma pomnika upamiętniającego wielkie zwycięstwo polskiego oręża nad tymiż bolszewikami? Na to pytanie odpowiedzieli wyśmienici rozmówcy portalu PCh24.pl: prof. Tomasz Panfil, prof. Jakub Polit, Stanisław Michalkiewicz, Barbara Nowak, Tadeusz Płużański i Krystian Kratiuk.

 

Pytanie Pana redaktora powinno brzmieć: dlaczego w latach 2015-2023 nie zbudowano pomnika Bitwy Warszawskiej? W II RP postawiono pomnik upamiętniający Glorię Warszawską 1920 roku, ale został on zburzony przez komunistów po II wojnie światowej.

Wesprzyj nas już teraz!

Komuna panowała w Polsce do 1989 roku. Po niej do władzy doszli post-komuniści więc też ciężko było liczyć, że zbudują oni taki pomnik.

Do roku 2015 nie było szans na zbudowanie pomnika Bitwy Warszawskiej, ponieważ żadna władza takie pomnika nie potrzebował i nie chciała. W roku 2015 przyszła władza, która takiego pomnika potrzebowała, która taki pomnik chciała zbudować, która głośno o tym mówiła. Dlaczego jednak przez 8 lat nie został on zbudowany? Moim zdaniem lata 2015-2023 to było jedyne 8 lat w ciągu historii od 1945 roku, kiedy można było taki pomnik postawić.

Problemem nie jest to, że nowa, zblatowana z Rosją władza takiego pomnika nie chce. Dla mnie było zupełnie oczywiste, że koalicja 13 grudnia takiego pomnika nie wybuduje. Dla mnie problemem są lata 2015-2023. Czy 8 lat to za mało na zbudowanie pomnika Bitwy Warszawskiej? Moim zdaniem nie. 8 lat to wystarczająco dużo czasu. Wychodzi więc na to, że nie czas był problemem. Problemem nie były również pieniądze, bo te również były. Co więc było problemem? Dlaczego pomnik Bitwy Warszawskiej nie powstał?

I tutaj dochodzimy do jedynej sensownej odpowiedzi na to pytanie: zawiedli ludzie. Którzy? tTgo nie wiem, ale bez wątpienia mamy do czynienia z jedną z największych w historii Polski nieudolności, o ile jest to oczywiście nieudolność.

prof. Tomasz Panfil

***

Najlepszą odpowiedzią na postawione przez Pana redaktora pytanie będzie cytat z naszego klasyka Cypriana Kamila Norwida: „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie”.

Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, że na polskiej ziemi został wzniesiony pomnik, który jeśli w ogóle powinien powstać, to powinno to się stać najpóźniej jak to tylko możliwe, a to, co jest najbardziej istotne – Wielkie Zwycięstwo Polskiego Oręża pod Warszawą w 1920 roku – mówiąc najdelikatniej zostało zaniedbane.

Szczerze mówiąc taka sytuacja nie powinna jednak nikogo dziwić. Przypomnę tylko, że bardzo długo nie byliśmy w stanie wybudować Muzeum Powstania Warszawskiego, czyli wydarzenia, które istnieje w pamięci odchodzącej, ale żyjącej jeszcze generacji, to tym bardziej musimy poczekać na upamiętnienie wydarzeń, które okres PRL skazywał na niepamięć, a jednym z nich była Bitwa Warszawska 1920.

Przypominanie epoki triumfów Polski i faktu, że kiedyś coś znaczyliśmy na świecie może być dla rządzących z rozmaitych względów kłopotliwe w związku z dominującą na świecie kulturą „przepraszania”. Zgodnie z tą kulturą, z tym podejściem powinniśmy płynąć w głównym nurcie, czyli się nie wyróżniać.

Polska istotnie nie jest ani lepszym, ani gorszy od innych narodem i podobnie jak inne narody miała w swoich dziejach chwile niezwykłe, które warto upamiętnić, ponieważ nie są to jedynie, jak niektórzy przekonują, chwile klęsk, czy chwile rozważań ku przestrodze.

Przypomnę tylko, że kiedy przed II wojną światową ustanowiono święto Wojska Polskiego, kiedy starano się o uczczenie Glorii Warszawskiej, kiedy zdecydowano, że na krzyżach walecznych ma być wyryty rok 1920, to potrafiono to wszystko zrobić i przeprowadzić w ciągu lat kilkunastu. W tym roku mamy 35 lat istnienia III RP. Skoro w tym czasie nie udało się wybudować pomnika Bitwy Warszawskiej, to ewidentnie mamy do czynienia ze złą wolą.

prof. Jakub Polit

***

Ta sytuacja pokazuje, że nasze władze bardziej troszczą się o upamiętnienie bolszewickich żołnierzy niż polskich. Poza tym po prostu nie kogoś, kto na poważnie zająłby się tą sprawą, czyli nie gadał, tylko działał. Aktualny rząd koncentruje się na rozliczeniach i za najważniejsze swoje zadanie uważa doprowadzenie do delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości. PiS broni się przed tym zagrożeniem. Żeby tego było mało: w cały ten spór są wciągane kolejne środowiska, również nasza niezwyciężona armia, która robi się coraz bardziej rozpolitykowana. Krótko mówiąc: historia się powtarza i niemal wszystko w naszej ojczyźnie wygląda tak jak w XVIII wieku w przededniu rozbiorów.

Wielu z nas zastanawia się, czy pomnik zwycięstwa pod Warszawą w 1920 roku kiedykolwiek powstanie. Być może powstanie. Być może stanie się to za jakiś 1000 lat, o ile Polska będzie jeszcze wówczas istnieć. Teraz jednak są „ważniejsze sprawy”. Aktualny rząd, jak powiedziałem, zajmuje się „rozliczeniami”. Z kolei poprzedni rząd najpierw dzielnie walczył z tzw. pandemią, potem najważniejszym celem jego istnienia była służba Ukrainie i po prostu nikt nie miał głowy go zajmowania się takimi „głupstwami” jak poważne uczczenie 100-lecia Bitwy Warszawskiej. Że ludzie się upominali? Że Jan Pietrzak powołał specjalny komitet w tej sprawie? A kogo z władzy to obchodziło? Najważniejsze było, żeby „wypić i zakąsić”…

Stanisław Michalkiewicz

***

Ciężko w ogóle skomentować tę sprawę. To jest po prostu podłość. Zwykła, bezczelna podłość i brak szacunku do własnej historii. Pomnik Bitwy Warszawskiej powinien być dla nas najbardziej kultowym pomnikiem i powinien stać na najbardziej eksponowanym miejscy w Polsce.

To, że go nie ma to zwykła podłość, zaniedbanie i dramat, że nie szanujemy własnej historii i nie potrafimy tego, co piękne, tego co ważne wyciągnąć i pokazać młodemu pokoleniu Polaków i całemu światu. To naprawdę jest rzecz, która nie powinna mieć miejsca, ale która jednocześnie skutkuje takimi sytuacjami jak dzisiaj, kiedy wielu młodych ludzi nie zna historii, bo nie przedstawia im się żadnych elementów, o które mogliby się oni oprzeć, aby być dumnymi z Polski, polskości, z własnej przeszłości.

Z całą pewnością taki pomnik byłby znakiem i stwarzał możliwość bycia dumnym z naszego męstwa, poświęcenia i waleczności, kiedy to nasz naród wspólnymi siłami zatrzymał nadciągającą ze wschodu czerwoną zarazę.

Powtórzę raz jeszcze: to jest sytuacja absolutnie gorsząca, że nie ma pomnika bitwy warszawskiej, a jest pomnik bolszewickich najeźdźców. To pokazuje, że cały czas nie jesteśmy godni nazywania się suwerennym narodem. Nie ma bowiem suwerennego państwa, jeżeli nie jest ono w stanie bronić prawdziwych wartości i pamiętać o swoich bohaterach i chwilach triumfu. Skoro w Polsce mają pomnik bolszewiccy najeźdźcy, a nie nasi bohaterowie, to jest to dobitny przykład braku suwerenności.

Barbara Nowak

***

To najlepszy dowód na to, że wciąż żyjemy w czasach postkomunistycznych, co zawdzięczamy tzw. transformacji ustrojowej, czyli płynnemu przejściu z PRL do PRL-bis, a nie żadnej nowej, wolnej Polski.

Nie stworzyliśmy państwa na miarę naszych możliwości. III RP nie jest w żadnej mierze kontynuacją II RP i dlatego powinna się ona nazywać PRL-bis.

Przez ostatnie 35 lat bardziej aktywne i wpływowe były i nadal są środowiska postkomunistyczne, które zadbały o to, żeby honorować bolszewickich żołdaków, których pomnik stanął w Ossowie, a nie uhonorowały polskich zwycięzców z Bitwy Warszawskiej i całej wojny polsko-bolszewickiej.

Bez wątpienia jest to jasny sygnał, kto tu naprawdę rządzi i jakie idee są eksponowane.

Polska jest cały czas w odwrocie. Polskie wiktorie, polskie wartości są coraz bardziej zapominane, wyszydzane i przedstawiane jako powód do wstydu. Widać to chociażby w „nowym otwarciu”, jakie w polskich szkołach wprowadza obecna władza. Widać to w kulturze. Widać to w ostatnim skandalu związanym z usunięciem św. Maksymiliana Marii Kolbego z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Mamy ogromny kłopot z naszą wolnością i niepodległością. Mamy ogromny kłopot z naszą tożsamością. Jest mi wstyd, jako Polakowi, że wciąż wielkie zwycięstwo 1920 nie jest podkreślane, nie jest doceniane, a przecież był to kamień milowy nie tylko w ratowaniu odradzającego się po 123 latach zaborów Państwa Polskiego, ale i całej Europy przed komunizmem. Do dziś powinien być to kierunek naszego działania! Do dziś powinniśmy wzorować się na tym, co wówczas osiągnęliśmy dzięki współpracy, dzięki wspólnocie narodowej. Niestety Gloria 1920, odwaga polskich żołnierzy, wysiłek i poświęcenie narodu są wyrzucane na śmietnik jako nieistotne, a lansuje się ideologię postkomunistyczną, która dzisiaj dla niepoznaki jest nazywana ideologią europejską, ale ma te same cele, co komuniści: zniszczenie państwa narodowego na rzecz nowego euro-kołchozu z tą różnicą, że jest on zlokalizowany w Brukseli, a nie w Moskwie.

Tadeusz Płużański

***

Jesteśmy krajem, który dużo bardziej czci klęski niż zwycięstwa.

Od wydania książki Piotra Zychowicza na temat Powstania Warszawskiego minęło 10 lat. Postawiona przez Zychowicza teza o „obłędzie” bardzo mocno zawładnęła duszami pewnej części opinii publicznej, ale niewiele zmieniła.

Co więcej: władze patriotyczne Polski – bo akurat patriotyzmu oraz chęci kultywowania historii Prawu i Sprawiedliwości nie można odmówić – bardzo mocno w to poszły i bardzo mocno podbijały ten bębenek mając w trakcie swoich rządów 100-lecie Bitwy Warszawskiej.

Wszystkie siły, które zostały kiedykolwiek w trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości skierowane na to, żeby czcić Powstanie Warszawskie, w czym nie ma absolutnie nic złego, moim zdaniem należało przekierować na przygotowania do 100-lecia „Cudu nad Wisłą”.

„Cud nad Wisłą” to wydarzenie, które najbardziej i najlepiej pokazuje istotę polskości, czyli miejsce Polski na mapie Europy, czyli cel istnienia Polski, jakim jest stawianie oporu bezbożnym najeźdźcom na Europę, czyli przedmurze chrześcijaństwa, czyli naszą pobożność, naszą maryjność. Wszystko można było tutaj zmieścić i wszystko zostało fatalnie zaprzepaszczone.

Rozmawiamy w roku 2024, w 104. rocznicę Bitwy Warszawskiej i jest już dawno po zabawie. Dzisiaj trwa wojna na Wschodzie i wajcha opinii publicznej została tak przestawiona, że nawet Donald Tusk uważa swojego dawnego kolegę Władimira Putina, z którym przechadzał się po sopockim molo za watażkę i zbrodniarza, więc być może paradoksalnie to rząd koalicji 13 grudnia coś zrobi z haniebnymi, autentycznie haniebnymi zaniedbaniami wszystkich dotychczas ekip rządzących III RP.

Co zaś do pomnika bolszewików w Ossowie. Istnienie tego pomnika dowodzi, że Rosja jest poważnym państwem i poważnie traktuje swoich żołnierzy oraz ludzi, którzy oddawali za nią krew. W doktrynie politycznej Rosji istnieje nieformalny zapis, że cały świat jest rosyjski, a tam, gdzie stopę postawił i przelał krew rosyjski żołnierz tym bardziej ta ziemia należy się Moskwie. My nawet o własną ziemię nie potrafimy zadbać. My nie potrafimy nawet uczcić wielkiego zwycięstwa nad komunizmem z roku 1920. Czy może być jednak inaczej w dobie, kiedy dziennikarzy sportowych zawiesza się za to, że nazwali komunistyczny manifest „komunistyczną wizją świata”?

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(23)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram