Wakacje dobiegają końca… Początek roku szkolnego za dwa tygodnie, a dosłownie za kilka dni pierwsze obowiązkowe narady dla dyrektorów kolejno organizowane przez kuratoria oświaty. Warto obserwować ich przebieg i zalecenia resortu, które będą organizować całoroczną pracę wszystkich placówek oświatowych w Polsce. Niestety, kierunki wytyczone przez MEN i prowokacyjne zachowania władz napawają najwyższym niepokojem. Wielu nauczycieli i rodziców pyta o to, czy szkoła pozostanie jeszcze szkołą, miejscem kształcenia i wychowywania, czy przerodzi się w wielokulturowy i wielojęzyczny tygiel, celowo destabilizowany i wstrząsany przez kolejne konwulsje.
21 sierpnia o godz. 13.00 na placu Zamkowym w Warszawie zapowiedzieli swój słuszny protest katecheci. Jako nauczyciele są szykanowani i dyskryminowani przez pracodawców, traktowani przez MEN niczym personel pomocniczy „drugiej ligi”, a obecnie zmuszani do posłuszeństwa wobec perfidnych i szkodliwych rozporządzeń. Nie wystarczyło minister Nowackiej naruszyć oczywiste prawa ucznia uczęszczającego na zajęcia z religii do uczciwego ocenienia jego pracy. Po likwidacji ocen z religii na świadectwie – teraz kolejnym krokiem jest segregacja nauczycieli na „przedmiotowych” i „katechetów”. Rozporządzenie z 22.03.2024 wykluczające ocenę z religii ze świadectwa, celowo zamętliwie połączone z mocno nagłaśnianą likwidacją „prac domowych”, nie napotkało na realny opór, więc lewicowy taran próbuje rozjechać kolejny bastion z Krzyżem na szczycie.
Wesprzyj nas już teraz!
Prowokacyjnie dyskryminowani są katecheci, ale nie tylko oni – wraz z nimi uczniowie i rodzice deklarujący chęć uczęszczania ich dzieci na lekcje religii. Od nowego roku szkolnego wszyscy mają się podporządkować nowemu rozporządzeniu [podpisanemu w środku wakacji 26.07.24 r.] i tym samym, poradzić sobie z nauczaniem i nauką w bardzo licznych zespołach międzyoddziałowych i – co gorsza – międzyklasowych.
Według pomysłu B. Nowackiej uczniowie klas 1-3, 4-6 oraz 7-8 mogą być łączeni niezależnie od ich możliwości, dotychczasowych osiągnięć i opanowanego materiału, z oczywistą szkodą dla ich kształcenia. Katecheci od długiego czasu podnoszą, iż zaprzecza to podstawowym zasadom dydaktyki.
Teraz Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwróciło się o pilną pomoc do Prezydenta RP : „26 lipca br. Minister Edukacji Narodowej Barbara Nowacka wydała rozporządzenie, które nie tylko godzi w konstytucyjne prawa uczniów uczęszczających na lekcje religii, ich rodziców oraz nauczycieli religii, ale także w obowiązujący w Polsce porządek prawny. Przedmiotowe rozporządzenie zakłada tworzenie bardzo licznych grup uczniów deklarujących chęć uczestniczenia w lekcjach religii. W skład takich grup mieliby wchodzić uczniowie z różnych poziomów edukacyjnych. W praktyce oznacza to pozbawienie uczniów prawa do realizacji podstawy programowej właściwej ich wyznaniu. Dla nauczycieli religii oznacza natomiast nagłą utratę środków do życia, ponieważ w wypadku wejścia zmian w życie od 1 września 2024 nastąpi znaczna redukcja etatów nauczycieli religii.{…] zwracamy się do Pana Prezydenta z pilną prośbą o zaskarżenie przedmiotowego rozporządzenia do Trybunału Konstytucyjnego zgodnie z prezydencką prerogatywą określoną w art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji” – czytamy w otwartym liście do Prezydenta.
Nauczanie wszystkich w jednej klasie przez jednego nauczyciela, niczym w XIX-wiecznej wiejskiej szkółce za zaborów – oto wzór, jakim kierowała się B. Nowacka. Bynajmniej nie w wyniku niewiedzy, jak powinno wyglądać skuteczne nauczanie. MEN zlekceważyło konieczność uzyskania wyraźnej aprobaty kościołów i związków wyznaniowych w kwestii zasad organizacji lekcji religii. Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski wyraziła swój jednoznaczny sprzeciw wobec tych bezprawnych praktyk. „Szczególnie prosimy katolickich rodziców, aby odważnie zabierali głos w tej sprawie” – apeluje bp Wojciech Osial, Przewodniczący Komisji.
Świadome planowe działanie, zniechęcające do nauki religii, bez ocen, w przepełnionych klasach, zapewne na ostatniej lub pierwszej godzinie lekcyjnej od kolejnego roku szkolnego 2025/6, co już przezornie [czyli z premedytacją i patrząc na kolejne reakcje społeczeństwa i władz duchownych] zapowiada lewicowy MEN, ma doprowadzić do usunięcia 50% godzin religii ze szkół, a docelowo – wyrugować ją całkowicie.
O ironio, we wszystkich krajach Europy – poza czterema – religia [lub do wyboru etyka] jest przedmiotem obowiązkowym, docenianym dla szczególnej wychowawczej funkcji i ocenianym na równi z innymi przedmiotami. Na wielu świadectwach ocena z religii figuruje na pierwszym miejscu, jak na przykład w Niemczech, i nigdzie nie słychać o planowanych rewolucyjnych zmianach.
Czy Polska to poletko doświadczalne możliwej dalszej dyskryminacji katolików w skali globalnej, czy celowo generowane pole konfliktu, by właśnie tu nad Wisłą – w katolickiej Polsce – wywołać społeczne niezadowolenie i poprzez przejściowy chaos osiągnąć transformację, pożądaną przez zewnętrzne podmioty?
Do czego faktycznie zmierzają władze oświatowe, gdyż to z pewnością nie koniec, to tylko narzędzie do osiągnięcia dalszych celów.
Czy celem nie jest tak znaczna destabilizacja sytuacji w szkołach, iż pod wpływem protestów, nierównorzędnego traktowania nauczycieli, pod zarzutami o brak praworządności, usunięte zostaną TE lewicowe na wskroś władze resortu?
Czy pod pozorem nieudacznictwa, braku kompetencji, naruszania praw nie jest realizowany zamysł daleko bardziej perfidny? Może nie tylko o TE władze MEN chodzi, ale o cały system zarządzania oświatą ?
Może okaże się niedługo, że ministerstwo – jako takie – wyczerpało swoją formułę działania? Że „opresyjny” nadzór pedagogiczny jest w państwie wysokiej demokracji zbędny? Że podstawy programowe zostały wystarczająco dostosowane do dyrektyw unijnych i osiągnęły satysfakcjonujący poziom globalizacji np. poprzez tzw. edukację obywatelską [czytaj: antynarodowy chów mobilnego Europejczyka]? Że poprzez tzw. edukację zdrowotną [czytaj: seksualizującą dzieci od najmłodszych klas] zagwarantowane zostały przyszłe efekty w postaci dostatecznej liczby zaburzeń tożsamości płciowej i antyrodzinnego, proaborcyjnego nastawienia, tolerancyjnego dla wszelkich dewiacji i powolnego koncernom farmaceutycznym? Że powszechna inwigilacja poprzez diagnozę funkcjonalną już działa na skalę masową, dostarczając satysfakcjonującej liczby danych do unijnej superbazy i że inkluzja migrantów do systemu pseudooświaty stała się faktem, potęgując chaos i zmieniając szkoły w system świetlic opiekuńczych.
Że tym samym osiągnięto cele cząstkowe i MEN powinno zostać zlikwidowane?
Co wtedy? Czy wówczas w ramach „odnowy”, „transformacji” i „wyciągnięcia ręki” przez tych, którzy są światli i znacznie bardziej demokratyczni – w kontraście do strasznych własnych polityków i ich nieudolnych rozwiązań – nie zostanie nam zaproponowany Europejski Obszar Edukacji zarządzany wprost z Brukseli? Zaproponowany może nawet przez oddolne, zaniepokojone o stan oświaty, organizacje lub rady „społeczne”, z gorliwym poparciem rzesz wyhodowanych NGO-sów, sowicie finansowanych od dawna i promowanych, jako III sektor?
Europejski Obszar Edukacji zapowiadany jest już od kilku lat, w tym kierunku zmierza zmiana Traktatów UE, nazwana „europejskim rozbiorem Polski” przez mecenasa Jerzego Kwaśniewskiego z Ordo Iuris.
Jeśli MEN pójdzie na ostre starcie, Europejski Obszar Edukacji może być przyjęty z dużą ulgą, jako demokratyczny, nowoczesny i odpowiadający wyzwaniom przyszłości.
Jeśli wskutek podobnego zarządzania padnie kilka kluczowych dziedzin – jak gospodarka, obronność, suwerenność energetyczna, polityka zagraniczna – być może nowi mobilni Europejczycy [po transformacji cyfrowej w polskiej szkole] zirytowani nieskuteczną Europą Narodów chętnie powitają „Imperium Europa”?
Rodzice i uczniowie pomału kończą czas wakacji, niekoniecznie wiedząc, co ich czeka, gdyż wielość medialnych komunikatów związanych ze szkołą przykrywa sprawy istotne i zaciemnia – celowo – obraz całości systemu.
Radość z powrotu do wypróbowanego, życzliwego grona kolegów nauczycieli, przyjaciół z klasy, znajomych rodziców – podobnych do nas, zwyczajnych, spragnionych normalności, realizacji własnych ambicji, spokojnego wykonywania powierzonych obowiązków, rzetelnego zdobywania wiedzy i umiejętności, czerpiących radość z rozwoju uczniów i dzieci…
Versus: nierealistyczne wymagania decydentów, ideologiczny gorset, podsycana niechęć, brak wzajemnego zaufania, obawy przed donosicielstwem sygnalistów i ucieczka od zawodu – nauczycieli; nonszalancja i lekceważenie obowiązków, podważanie wszelkich autorytetów, wyuczona roszczeniowość, ucieczka w alienację, cyberuzależnienia – uczniów; niepokój, zagubienie i bezradność rodziców, skutkujące ucieczką w edukację domową lub „w chmurze”, postrzeganymi jako remedium na wszelkie bolączki.
Wobec zalewu cząstkowych rozporządzeń MEN, chaosu informacyjnego generowanego celowo, by siać ciągły niepokój, wobec podgrzewania jednych tematów, które mają przykryć inne, wróćmy do tego co kluczowe dla normalności procesu edukacyjnego.
Nauczycielu, skup się na tym, do czego zostałeś powołany, co jest twoim obowiązkiem, z czego będziesz rozliczony. Jesteś polonistą lub matematykiem, a nie opiekunem świetlicy wielokulturowej i wielojęzycznej. Znasz swój zakres obowiązków i broń go oraz mów otwarcie, gdy łamane są twoje prawa. Ucz tego, czego chciałbyś, by uczono twoje dzieci lub wnuki. Tylko tego i aż tego!
I okaż solidarność z kolegą – nauczycielem religii lub etyki, gdyż nie wiesz, czy po HiT, religii, być może WDŻ, nie przyjdzie kolej na… język polski i matematykę.
Rodzicu, miej oczy szeroko otwarte. Nie bądź biernym obserwatorem życia szkoły. Od ciebie zależy, kto przekroczy jej progi jako edukator, czego i jak będzie się w niej uczyć Twoje dziecko i z czym wyjdzie ono w dorosłe życie.
Od nas wszystkich razem zależy – czym będzie polska szkoła i czy będzie.
Hanna Dobrowolska
Ruch Ochrony Szkoły
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
ratujmyszkole.pl