Paryż gości obecnie sportowców biorących udział w paraolimpiadzie. Potrwa ona od 28 sierpnia do 8 września. Jednak i tutaj nie brakuje akcentów ideologii LGBT. To część taktyki tego środowiska; taktyki, która włącza do zbioru tak zwanych mniejszości – zazwyczaj opartych na preferencjach seksualnych – także np. „mniejszość osób niepełnosprawnych”, co ma nadać moralne uzasadnienie rewolucyjnej walce o zmianę społeczną.
Osoba niepełnosprawna, a do tego jeszcze np. transseksualna, jako podwójnie „stygmatyzowana”, to już niemal kwintesencja propagandy LGBT. Nic dziwnego, że to lobby w Paryżu fetuje szczególnie włoską „sprinterkę” – „Valentinę” Petrillo. Ta będzie „pierwszą transpłciową sportsmenką”, która weźmie udział w Igrzyskach Paraolimpijskich.
Wesprzyj nas już teraz!
To rzeczywiście poważny krok w promowaniu anty-sportu. W ramach olimpiady sportowiec, biologiczny mężczyzna, będzie się ścigał z kobietami. Obrazki takiej pseudo-rywalizacji w lekkiej atletyce uniwersyteckiej USA wzbudziły protesty nawet feministek. „Valentina” Petrillo ma już 50 lat i wystartuje na Stade de France w para-lekkoatletyce kobiet na dystansie 200 m i 400 m. Występ jest jednak mocno krytykowany. Petrillo to „sportsmenka” dopiero w 2020 roku, czyli raptem dwa lata po rozpoczęciu tranzycji hormonalnej. Startuje jako „paraolimpijka” bo ma tzw. zespół Stargardta, rzadką chorobę oczu powodującą postępującą utratę wzroku. 2 września wystartuje w biegu na 400 m w kategorii T12 przeznaczonej dla kobiet niedowidzących.
Po skandalu z trans-bokserami – Algierczykiem Imane Khelifem i Tajwańczykiem Lin Yu-tingiem – szykują się podobne zgrzyty także na paryskiej paraolimpiadzie. Możliwość konkurowania transseksualisty z kobietami na tej imprezie umożliwiają bowiem różne przepisy Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej i Światowej Federacji Lekkoatletycznej oraz jej oddziału – Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPS). Przepisy pierwszej z tych federacji nie dopuszczają transpłciowców do udziału w międzynarodowych zawodach. Prezes organizacji Sebastian Coe mówił wprost, że w sporcie chodzi o „zasady sprawiedliwości dla sportsmenek-kobiet”. Jednak druga z federacji dopuszcza do zawodów kobiet transseksualistów, chociaż dodaje, że „każdy przypadek traktowany jest indywidualnie”.
Valentin Petrillo w latach 2015 – 2018 zdobył jedenaście lekkoatletycznych tytułów mistrzowskich w kategorii mężczyzn, ale rok później rozpoczął swoją „przemianę hormonalną”. Jego starty razem z niewiastami wywoływały od początku opór. W 2021 r. pojawiła się nawet petycja skierowana do włoskiej Federacji Lekkoatletycznej, podpisana przez dziesiątki sportowców, z prośbą o niedopuszczanie Petrillo do konkurowania z kobietami. Stratował jednak dalej i nawet zdobył dwa brązowe medale na Mistrzostwach Świata w 2023, właśnie na dystansie 200 m i 400 m.
Co ciekawe, Petrillo nie za bardzo może liczyć na wsparcie kibiców ze swojego kraju. Ci pamiętają bowiem dobrze, jak kilka tygodni wcześniej na olimpiadzie w Paryżu trans-bokser z Algierii Imane Khelif pobił włoską rywalkę Angelę Carini. Zniesmaczyło to nawet premier rządu w Rzymie. Giorgia Meloni, która siedziała na trybunach, stwierdziła, że „sportowcy, którzy mają męskie cechy genetyczne, nie powinni być dopuszczeni do zawodów kobiet”. Ideologia jednak coraz częściej triumfuje nad zdrowym rozsądkiem, estetyką i zasadą równych szans.
BD