– Marzeniem każdej władzy jest, aby poddani z uległością przyjmowali wydawane decyzje, bez względu na ich zasadność. Tymczasem państwo praworządne polega na tym, że „organy władzy publicznej działają w granicach i na podstawie prawa” (art. 7 Konstytucji) – mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Stanisz kierownik Katedry Prawa Wyznaniowego, Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL, odpowiadając na argumenty wysuwane obecnie przez kierownictwo Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Komentując walkę, jaką nauczaniu religii wypowiedział rząd Tuska, duchowny odwołał się do skojarzeń filmowych sztandarowych dla minionego systemu. – Przypomniała mi się mianowicie scena z „Misia” Stanisława Barei, gdy wcielony w rolę głównego bohatera Stanisław Tym bezskutecznie próbuje odebrać z szatni zostawiony tam wcześniej płaszcz. Nie godząc się na wzięcie innego nakrycia i uporczywie domagając się swojego słyszy wreszcie: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi!” W wystąpieniach kierownictwa MEN pobrzmiewają te same nuty: świadomość silniejszej pozycji i wola jej wykorzystania pomimo niezgodności takiego postępowania z obowiązującymi normami. Natomiast wracając do wypowiedzi Pani Minister o smoku i ponoć używającym go PiS-ie, wygląda to na wyraz jakiejś obsesji. Z petycją do Pierwszej Prezes SN nie wystąpił PiS, tylko Kościoły – mówi.
Ks. prof. Stanisz odniósł się także do twierdzenia Ministerstwa Edukacji, że zmiany następują po konsultacjach z episkopatem. – To klasyczny przykład tzw. sofizmatu rozszerzenia, czy – innymi słowy – atakowanie chochoła. Panie Minister [Barbara Nowacka i Katarzyna Lubnauer] z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy obalają zarzut, który w ogóle nie jest stawiany. Nie mam wątpliwości, że czynią to z pełną premedytacją. Kościołom nie chodzi o to, że nie było konsultacji, tylko o to, że nie doszło do porozumienia. Na tym m.in. zarzucie przedstawiciele Episkopatu koncentrowali się w pismach przesyłanych w ramach konsultacji publicznych i tego przede wszystkim (choć nie wyłącznie) dotyczy petycja, z jaką do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego zwróciło się Prezydium KEP oraz Polska Rada Ekumeniczna – wyjaśnia rozmówca KAI, powołując się na art. 12 ust. 2 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty, który wymaga porozumienia.
Wesprzyj nas już teraz!
Przywołał także rozporządzenie z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach, które zgodnie z wymogami ustawy zostały uzgodnione z Kościołem i przedstawicielami różnych wspólnot religijnych, które złożyły pod porozumieniem swoje podpisy. Nic takiego nie miało miejsca obecnie.
Ks. prof. Piotr Stanisz odpowiedział również na pytanie o rzekomą zgodność reformy z dokumentami prawnymi wyższego rzędu.
– Już wiele wieków temu rzymscy prawnicy ukuli paremię, iż nemo iudex in causa sua (nikt nie może być sędzią we własnej sprawie). Nie mam problemów z przyjęciem do wiadomości, że Pani Minister jest przekonana do własnego zdania. To jednak jeszcze wcale nie znaczy, że ma rację. Kościoły też są przekonane do własnego zdania i w związku z tym poprosiły Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego o pomoc w doprowadzeniu do rozstrzygnięcia sprawy przez organ, który zgodnie z Konstytucją RP jest do tego powołany. Skorzystały przy tym z przepisów ustawy o petycjach, w których do wystąpienia z petycją do organu władzy publicznej uprawniono każdą osobę fizyczną i prawną –
Na koniec ksiądz profesor został zapytany, czy Trybunał Konstytucyjny, gdyby nie był pod kontrolą rządu Tuska, to podjąłby inną decyzję. – Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Jestem dziwnie spokojny, że żaden uczciwy sędzia nie powie, iż do spełnienia wymogu działania „w porozumieniu” wystarczy zasięgnąć opinii, by móc potem czynić to, co zostało z góry zaplanowane – powiedział.
Źródło: KAI / rozmawiał Marcin Przeciszewski
Jak przetrwać w szkole Barbary Nowackiej? Poradnik dla rodziców i odpowiedzialnych nauczycieli