Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński kolejny raz domagał się zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy. Jego zdaniem Zachód „boi się” nawet o tym mówić, a powinien zrobić to samo, co na Bliskim Wschodzie.
„Skoro sojusznicy wspólnymi siłami zestrzeliwują rakiety i drony nad Bliskim Wschodem, to dlaczego nadal nie ma podobnej decyzji, aby zestrzeliwać rosyjskie rakiety i drony nad Ukrainą?” – pytał Zełenski na konferencji zorganizowanej przez fundację ukraińskiego miliardera Wiktora Pinczuka. Dodał, że „nawet boją się powiedzieć: +pracujemy nad tym+”.
Jak napisała agencja AFP, zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy wstrzymują się przed podjęciem ostatecznej decyzji w sprawie chronienia ukraińskiego nieba ze względu na możliwość eskalacji konfliktu z Rosją.
Wesprzyj nas już teraz!
Władimir Putin w czwartek odpowiedział na ukraińskie apele i ostrzegł, że jeśli Zachód wyda zgodę Ukrainie na trafianie celów w głąb Rosji – co również jest tematem spornym – to może to doprowadzić do „stanu wojny” z NATO.
Podczas piątkowej konferencji ukraiński prezydent odniósł się też do sytuacji na froncie. Powiedział, że ofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie kurskim umożliwiła częściowe zatrzymanie rosyjskiego natarcia na wschodzie kraju, w rejonie Pokrowska, gdzie – jak to określił – sytuacja jest „trudna”.
Równocześnie dodał, że w ramach próby odbicia swoich ziem Rosjanie prowadzą kontrnatarcie siłami około 40 tys. żołnierzy.
Rosyjska armia po raz pierwszy od końca sierpnia, kiedy siły ukraińskie weszły do obwodu kurskiego, poinformowała w czwartek, że odzyskała część zajętego terenu. Strona ukraińska potwierdziła, że kontrofensywa ma miejsce.
Jednocześnie to w obwodzie donieckim sytuacja pozostaje najtrudniejsza, co przyznają sami Ukraińcy. Wojska rosyjskie są niespełna kilka kilometrów od miejscowości Pokrowsk, która jest kluczowym węzłem logistycznym dla armii ukraińskiej w tym rejonie.
Źródło: PAP
Pach