„Tylko kilka placówek medycznych w Polsce ma przećwiczone procedury na wypadek zdarzenia masowego. Mimo toczącej się za granicą wojny nikt tego od nich nie wymaga”, alarmuje w czwartek „Dziennik Gazeta Prawna”.
– Gdyby dziś coś u nas wybuchło, niekoniecznie rosyjska rakieta, to nie byłoby komu zarządzić sytuacją – wysłać ludzi na miejsce, zrobić przestrzeń dla rannych – mówi w rozmowie z „DGP” lekarka z dużego szpitala w centralnej Polsce, która poprosiła o zachowanie anonimowości. Jej głos nie jest odosobniony. Takie zdanie, jak podkreśla gazeta, ma wielu lekarzy z całej Polski. – Szkolą się pasjonaci, w wolnym czasie i za własne, niemałe, pieniądze, ale jest ich ledwie garstka. W razie czego pomogą lokalnie we własnym szpitalu, ale nie poprawi to przygotowania polskiego systemu – tłumaczy chirurg, który zapisał się na szkolenie z medycyny taktycznej w Izraelu, za które miał zapłacić 3 tysiące dolarów.
„Eksperci szkolący z zarządzania kryzysowego twierdzą, że szefom cywilnych szpitali nie zależy na ćwiczeniach z prawdziwego zdarzenia. Ograniczają się więc do nudnych prezentacji online”, czytamy w „DGP”.
Wesprzyj nas już teraz!
Sytuację skomentował gen. Roman Polko, były dowódca GROM, dr nauk wojskowych i wykładowca akademicki. Wojskowy ostrzega, że należy robić wszystko, by zawczasu przygotować się na jak najczarniejsze scenariusze. – Nie można dopuścić do tego, by atak zaskoczył nas tak samo, jak ostatnio zaskoczyła rządzących powódź, która przecież zdarza się cyklicznie co 10 lat. Za wschodnią granicą mamy pełnoskalowy konflikt zbrojny i nie rozumiem, dlaczego na stronie internetowej Sztabu Generalnego Wojska Polskiego można dziś znaleźć informacje o usuwaniu skutków powodzi, a nic o sytuacji na Ukrainie. Dlaczego Ministerstwo Obrony Narodowej nie informuje o sytuacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Zdrowia? Dlaczego nie ostrzega ich, że należy być gotowym na ochronę ludności? Przecież schronów i szpitali polowych nie zorganizujemy w dwa dni, tak samo jak w dwa dni nie da się zbudować zbiorników retencyjnych – podkreśla.
„W bliższej perspektywie nadzieję na podniesienie wiedzy z zakresu medycyny taktycznej daje ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej, która w połowie września została przyjęta przez Radę Ministrów i została skierowana do dalszych prac w Sejmie. Eksperci mają nadzieję, że rozporządzenia do ustawy pozwolą rozwinąć nie tylko szkolenie medyków wojskowych, lecz także zadbać o przygotowanie do zdarzeń masowych wśród tych cywilnych”, podsumowuje „DGP”.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
TG