Polska boryka się z druzgocącymi skutkami unijnych polityk klimatycznych. A jak często bywa w przypadku wielkich transformacji, największą cenę płacą najubożsi. Podwyżki rzędu kilkuset złotych potrafią w takich przypadkach decydować – dosłownie – o życiu lub śmierci. Wirtualna Polska opublikowała dramatyczny reportaż z podkarpackiej wsi, gdzie ludzie modlą się o łagodną zimę, gdyż nie mają pieniędzy na ogrzanie mieszkania.
Węgiel miał być tańszy, ale nie jest, zauważa WP.pl. Na podkarpackiej wsi pojawił się strach, że w tym roku w zimie może braknąć opału. – Zgłaszają się do nas osoby, które wprost mówią, że boją się, że tej zimy nie przetrwają – mówi w rozmowie z dziennikarzami Joanna Słowik z MOPS.
– 1350- 1400 zł za kostkę, trochę mniej – 1250 – mamy za orzech, ekogroszek luzem to, pani widzi, 1400-1500 zł za tonę. Miało być taniej i co? Jest tak samo, ba, nawet gorzej – mówi pan Krzysztof. Jego emerytura wynosi niewiele więcej. Zeszłej zimy 80-latek grzał tylko w jednym pokoju.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ciągle pod górkę, no i to człowiek chce jakoś fajnie sobie żyć, chce coś odłożyć, mamy obaj dzieci w domach… I zawsze udupią nas czymś. U nas w Olchowcu ludzi nie stać było nawet na ten najtańszy węgiel. Kupowali ekomiał (tańszy o kilkaset złotych substytut ekogroszku – przyp. red), to go PGG wycofało. Zmieniły się przepisy i nie ma. Ludzie są załamani – mówi Krystian Frydrych. Wraz z bratem Markiem nie gryzą się w język. Choć cena za tonę jest niższa o 200 zł niż w poprzednim roku, dostawcy odbijają sobie na kosztach transportu. Łącznie wychodzi więcej niż w 2023 r.
Jak zauważa portal, przed rokiem Polska Grupa Górnicza, sprzedając węgiel przez swój sklep internetowy, pokrywała także koszt transportu opału do swoich lokalnych partnerów tzw. KDW. W tym roku za transport trzeba zapłacić całość. W przypadku zamówienia z dostawą 15 ton eko-groszku należy dopłacić 2300 – 2400 zł.
PGG zaznacza jednocześnie, że najubożsi mogli zapłacić promocyjnie 900 zł za tonę. Nie wszyscy jednak o promocji słyszeli, lub nie zdążyli odłożyć na czas pieniędzy.
Pracownicy MOPS wskazują, że zgłasza się do nich coraz więcej osób, głównie starszych. Najbardziej zagrożeni są ci, którym w przeszłości pomagali sąsiedzi. W tym roku nawet oni nie mają pieniędzy by złożyć się na surowiec.
– Zgłaszają się do nas osoby, które wprost mówią, że boją się, że tej zimy nie przetrwają – mówi Joanna Słowik z lokalnego MOPS. – Mam wrażenie, że w tym roku problemy z opałem ma więcej osób z naszej gminy niż w latach poprzednich (…) Wiemy jednak, że wielu mieszkańców o tę pomoc nie prosi, ale to nie oznacza, że jej nie potrzebują – podsumowuje.
Źródło: wp.pl
PR