Rosja mozolnie zdobywa kolejne przyczółki, a sojusznicy Ukrainy są coraz bardziej zmęczeni wojną. Choć Kijów liczy na załamanie gospodarcze Rosji, to oni jako pierwsi osiągną punkt krytyczny – pisze Interia za brytyjskim „The Economist”.
Teoretycznie Ukraina pozostaje zdeterminowana, by odzyskać okupowane przez Rosję części obwodów donieckiego, chersońskiego, ługańskiego i zaporoskiego, ale także Krymu, zajętego w 2014 r. Jest to jednak poza zasięgiem militarnym. W praktyce wojna stała się konfliktem na wyniszczenie, a rozmowy o zakończeniu wojny są na razie czysto fikcyjne – ocenia portal.
Celem Kijowa jest zmuszenie kremlowskiego przywódcy do poniesienia politycznych kosztów mobilizacji i nadwyrężania gospodarki. Może się jednak okazać, że to ukraińska armia, gospodarka i społeczeństwo jako pierwsze osiągną punkt krytyczny – czytamy. Rosja stopniowo przejmuje inicjatywę na froncie, choć ponosi większe straty w liczbach bezwzględnych. Posiada jednak większy od Ukrainy potencjał mobilizacyjny.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosyjska armia ma zdecydowaną przewagę w sile ognia, mimo ciągłej pomocy słanej na Ukrainę z USA. Nie pomogła także głośna ofensywa na Łuku Kurskim, choć pokazała możliwość przejęcia inicjatywy i zaskoczenia wroga. Jednocześnie jednak wydłużyła linię frontu i rozciągnęła już i tak mocno nadwyrężone ukraińskie linie zaopatrzenia.
Rosjanie biorą na cel także infrastrukturę energetyczną. W nalotach trafiono już około 80 proc. ukraińskich elektrowni węglowych i gazowych. Kiedy pod koniec sierpnia Rosja zaatakowała okablowanie łączące trzy ukraińskie elektrownie jądrowe z siecią, nad krajem zawisło widmo odcięcia ponad połowy obywateli od dostaw energii.
Zmienia się również nastawienie samych Ukraińców. Tylko 40 proc. osób w wieku 18-25 lat uważa, że należy bić się do odzyskania pełni terytoriów. Rośnie liczba osób, które byłyby skłonne oddać terytorium Rosji pod pewnymi warunkami, np. w sytuacji przyjęcia Kijowa do UE i NATO. W ten sposób myśli między 38 a 57 proc. ukraińskiego społeczeństwa.
Tragicznie wygląda również sytuacja gospodarcza w kraju. Ukrainę opuściło 6,5 mln uchodźców (jedna piąta populacji), a 60 proc. tych co pozostali „walczą o przetrwanie”. To wszystko powoduje utratę zaufania do prezydenta Zełenskiego. Z 85 proc. poparcia w 2022 r., dzisiaj zostało jedynie 45 proc. Zaufania do rządu wydaje się jeszcze niższe.
Przemawiając w ONZ, Zełenski mówił o „niebezpieczeństwach związanych z ugłaskiwaniem mocarstw”, oraz o „niesprawiedliwych próbach narzucenia Ukrainie nierównego pokoju”. W obecnej sytuacji jednak całkowite zwycięstwo Ukrainy nie wydaje się być realną opcją – ocenia portal.
Źródło: interia.pl
PR