Premier Viktor Orban w swoim przemówieniu z okazji inauguracji węgierskiej prezydentury w Parlamencie Europejskim krytykował m.in. politykę klimatyczną Brukseli, zacofanie innowacyjne względem światowych potęg oraz problemy z masową migracją.
– Przybyłem tu by zaalarmować, że zmiany w Unii Europejskiej są potrzebne – podkreślił węgierski polityk. – Najważniejsze jest to, by Unia się zmieniła, a głos z Budapesztu może być tego katalizatorem – chodzi o bezpieczeństwo, pokój i dobrobyt w Europie – tłumaczył.
Premier Węgier wyraźnie zaznaczył problem spadku konkurencyjności i zmniejszenia wzrostu gospodarczego. Jak wyjaśnił, to pośrednia konsekwencja odcięcia od energii z rosyjskich surowców. W jego ocenie nie należy pokładać wiary w zielonej transformacji energetycznej. – Nawet jeśli uda się zrealizować cele alternatywnych źródeł energii, to do 2030 roku nie zmniejszy się liczba przedsiębiorstw, które muszą korzystać z surowców kopalnych – uważa.
Wesprzyj nas już teraz!
Orban poinformował, że Węgry będą naciskać aby Bruksela przeznaczała więcej środków na badania i innowacje. Przedstawiciel Budapesztu skrytykował również podejście do kwestii migracji. Przypomniał, że coraz więcej krajów chce wyjść z Paktu Migracyjnego, czyli przymusowego programu relokacji migrantów. Węgier skrytykował również zabiegi o ograniczenie tzw. polityki spójności, jednego z filarów obecnej UE, polegającego na przeznaczaniu większych środków na bardziej zacofane gospodarczo regiony.
Viktor Orban ani jednego słowa nie poświęcił Ukrainie i trwającej tam wojnie. Właśnie stosunek Budapesztu do Kijowa i Kremla wywołała wściekłość eurokratów.
Przemówienie, w którym praktycznie pominięto temat Ukrainy, spotkało się z żywiołową reakcją członków europarlamentarnej frakcji Orbana, czyli Patriotów dla Europy. Posłowie zaczęli wstawać z miejsc i unosić pięści w geście zwycięstwa. Po kilkunastu sekundach usłyszeć było można słowa piosenki „Bella ciao”, którą zaintonowali sympatycy Viktora Orbana. Wyraźnie zaskoczona obrotem spraw była przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. – To nie jest Eurowizja – skomentowała polityk z Malty.
Źródło: dorzeczy.pl / interia.pl
PR