Prawo i Sprawiedliwość może jeszcze wrócić do władzy? A jeżeli tak, to jaką strategię musi obrać? O tym rozmawiali w ostrej dyskusji u red. Łukasza Karpiela Rafał Ziemkiewicz i Rafał Woś. Publicyści mocno spierali się o to, w jakim kierunku powinna teraz iść partia Jarosława Kaczyńskiego – i jakie są przyczyny jej porażki w roku 2023.
Red. Łukasz Karpiel prosił swoich gości o próbę oceny przyczyn, które doprowadziły do klęski wyborczej PiS w październiku 2023 roku, zwłaszcza w kontekście wyborów prezydenckich.
Jak podkreślił Rafał Ziemkiewicz, Prawo i Sprawiedliwość miało niezwykłą w historii III RP okazję do przeprowadzenia w kraju zmian. 8 lat rządów, w dodatku druga kadencja przy niezwykle silnym poparciu społecznym, sięgającym nawet 40 – 45 proc. w sondażach. – Nikt tego nie miał od czasów Jaruzelskiego. Obie izby parlamentu, Belweder, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, Krajowa Rada Telewizji, Radia Mediów Narodowych… – wymieniał. – Trudno nie zdać sobie pytania: co schrzaniono?, skoro to wszystko nie wystarczyło i okazało się, że trzeba było władzę oddać – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Według Rafała Ziemkiewicza PiS jest jednak dalekie od takiej refleksji – i do tej refleksji trzeba PiS zmusić.
Zdaniem publicysty w roku 2015 doszło do swoistego buntu ludowego: Polacy chcieli mieć coś do powiedzenia i dokonać rewolucji, która tak naprawdę powinna była nastąpić w 1989 roku. – PiS całkowicie źle ten bunt odczytał – ocenił Ziemkiewicz. – Uznał, że tu chodzi o jego własny, tożsamościowy elektorat – a poza tym że jest do wzięcia kilka milionów ludzi niezbędnych do zwycięstwa, mówiąc językiem rewolucji francuskiej takie „bagno” – ludzie bez poglądów, bez afiliacji tożsamościowych, „polactwo”, mówiąc językiem, którego ja użyłem w swojej książce – wskazał.
Tym ludziom PiS postanowił dawać pieniądze i pieniądze obiecywać. Partii wydawało się, że to wystarczy: swój własny żelazny elektorat oraz „bagno” pozyskiwane rozdawaniem pieniędzy.
– To kompletnie zawiodło. Okazało się, że to po prostu nie działa. Teraz czekam na refleksję – dodał.
Rafał Woś ocenił rzecz inaczej. Jego zdaniem w roku 2015 rzeczywiście doszło do dokończenia rewolucji roku 1989, ale model działania PiS należy opisać inaczej.
– PiS-owi udało się ze współczesnej Polski coś, czego nie rozumieją ich oponenci. To jest po pierwsze takie przekonanie, że Polska musi być krajem bardziej spójnym, że Polska to nie może być wyłącznie rozwój punktowy oszacowany na dowartościowanie czy to finansowe, czy symboliczne pewnych najbardziej rzutkich przedsiębiorcy, najbardziej głośnych mediów, najbardziej wyemancypowanych części społeczeństwa. Tylko że jest w polskim społeczeństwie taka tęsknota za większą równością, za tym, żeby było bardziej sprawiedliwie, za tym, że jednak jesteśmy wspólnotą, jesteśmy jednym politycznym organizmem i jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni. To wrażenie dojrzewało i wśród tych, którzy czuli się wykluczeni z sukcesu, o którym elity mówiły po roku 1989, a który do ludzi niżej położonych na drabinie społecznej w faktyczny sposób nie docierał – powiedział.
– Docierała tylko ta opowieść o sukcesie i to ich potwornie denerwowało. Sprawiało, że oni przerzucali swoje sympatie tak trochę od ściany do ściany. Od Tymińskiego przez SLD po PiS, ale też część elit opiniotwórczych zaczęła to rozumieć i zaczęła widzieć, że tak dalej być nie może – dodał.
– Drugim elementem, który się na to nałożył, to było przekonanie, że Polska nie jest w tym samym miejscu, w którym była po 1989 roku, w znaczeniu szerszym, geopolitycznym, takiej kolejności dziobania, jeśli chodzi o to, w którym miejscu jesteśmy w hierarchii zachodniego świata, do którego dołączyliśmy. Zaczęły dorastać nowe pokolenia, dla których takie rzeczy jak uczestnictwo w Polski w Unii Europejskiej na przykład i w ogóle w szeroko rozumianym Zachodzie jest czymś zupełnie normalnym, czymś zupełnie naturalnym. Coraz mniej zaczął trafiać ten argument, że my jesteśmy ci nowi i powinniśmy tak usiąść cichutko w kąciku z czapką w ręku i pilnować tylko tego, żeby nas przypadkiem nie wyrzucili stamtąd, bo to już jest szczyt naszych marzeń, bo przecież wiadomo jak było wcześniej, jak byliśmy wytęsknieni tego zachodu itd. Kolejne pokolenia mówiły: no, dobra, to już mamy – i co dalej? Nie widzimy powodu, dla którego mielibyśmy teraz być jakąś inną, gorszą Europą niż są ci na Zachodzie. Jako żywo od nas ani nie mądrzejsi, ani nie lepsi, ani nie bardziej nawet europejscy – wskazywał Rafał Woś.
Polacy zaczęli jeździć po Europie i zobaczyli, że pod wieloma względami w naszym kraju – rzekomo takim złym i przaśnym – jest po prostu równie dobrze albo i lepiej, bo także na Zachodzie często rzeczy funkcjonują gorzej, niż u nas. PiS również to wyczuł, dając nadzieję, że nasze własne elity polityczne są w stanie wygenerować jakiś plan pozytywny – że nie będą tylko kopiować tego, co na Zachodzie – ocenił.
Zdaniem Rafała Wosia PiS obie te rzeczy robił jako pierwszy: ekonomiczne dowartościowanie ludzi plus podmiotowość w polityce zagranicznej. W związku z tym popełnił wiele błędów. Można dzisiaj te błędy pokazywać, ale można też wskazywać na szerszą perspektywę.
Z tym kategorycznie nie chciał zgodzić się Rafał Ziemkiewicz. Publicyści spierali się następnie o to, jaką teraz strategię powinno przyjąć Prawo i Sprawiedliwość. Według Rafała Wosia należy pozwolić Polakom na spokojne zastanowienie się, czy nie lepiej było po prostu w latach 2015 – 2023 i powrót do tego po kolejnych wyborach. Rafał Ziemkiewicz uznał, że taka strategia przyniesie klęskę, a opis polityki PiS w wydaniu Rafała Wosia nie odzwierciedla bynajmniej tego, jak myślą szefowie tej partii.
Całą, ostrą dyskusję można obejrzeć poniżej.
Źródło: PCh24 TV
Pach