„Ostatnie kłopoty Volkswagena mogą być jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Z danych CLEPA wynika, że najbardziej dotknięte zwolnieniami są obecnie Niemcy, co nie wróży dobrze polskim firmom. Szacunki CLEPA wskazują, że właśnie Niemcy odpowiadają za 60 proc. zredukowanych miejsc pracy w europejskim przemyśle motoryzacyjnym ogółem”, alarmuje na łamach serwisu Interia.pl Paweł Rygas.
Co ciekawe jeszcze do niedawna tzw. eksperci przewidywali, że do 2025 roku w sektorze motoryzacyjnym w Europie powstanie co najmniej 100 tysięcy nowych miejsc pracy. Miało się to wiązać z „elektro-mobilną rewolucją”. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te hurra-optymistyczne zapowiedzi. Zamiast 100 tys. nowych miejsca pracy doszło do masowych zwolnień w wyniku których etat straciło niemal 56 tys. osób.
„Z przewidywanych miejsc pracy w łańcuchu dostaw pojazdów elektrycznych powstało zaledwie 20 proc.”, podkreśla w komunikacie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie branża szuka „odbicia” z kryzysu poprzez rezygnację z „elektro-mobilnej rewolucji” na rzecz powrotu do produkcji samochodów spalinowych. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste z powodu licznych czynników niekorzystnych spośród których najważniejsze to: rosnące koszty surowców i energii oraz motoryzacyjna ofensywa koncernów azjatyckich, głównie z Chin, a także kolejne progi dotyczące limitów emisji CO2 wprowadzane przez Unię Europejską.
„W ramach regulacji CAFE (Clean Air For Europe), od stycznia obniżone zostaną przyznane producentom limity emisji CO2, co oznacza, że wiele marek płacić będzie kary za przekroczenie emisji. W efekcie z oferty mogą zostać wycofane zwłaszcza popularne samochody spalinowe (obłożone najniższą marżą), otwarcie mówi się też o podwyżkach rzędu nawet 1-2 tys. euro na samochodzie. Wszystko w czasie, gdy wiele firm z branży automotive nie jest w stanie sfinansować niezbędnych inwestycji w nowoczesne technologie, co dodatkowo osłabia ich konkurencyjność”, podsumowuje Paweł Rygas.
źródło: Interia.pl
TG