26 października 2024

Transformacja kultury: Jak mroczna muzyka, film i literatura odbierają nam nadzieję

(Oprac. PCh24.pl)

Nadchodzący Halloween i jego popularność skłaniają do refleksji nad stanem naszej kultury. I nie jest to refleksja budująca. Literaturę, muzykę i film cechuje dziś zwrot w kierunku pesymizmu, obrzydliwości i mroku. Zamiast koić i inspirować, szerzą beznadzieję. Ale po kolei.

Statystyki pokazujące popularność użycia słowa Halloween w krajach rozwiniętych nie pozostawiają złudzeń. Według danych Google NGram – narzędzia „kulturometrycznego” – w okresie 1800-1900 słowo Halloween występowało wyjątkowo rzadko. Częstotliwość jego użycia zwiększyła się w pierwszej połowie XX wieku. Z kolei od lat 70. ubiegłego stulecia trend ten przyspieszył, osiągając szczyt w 2010 roku, a następnie zaczął odnotowywać jedynie minimalny spadek.

Ta bezsprzeczna popularność Halloween znamionuje głębszy problem. Problem upadku kultury i sztuki we współczesnym świecie Zachodu.

Wesprzyj nas już teraz!

Literatura

Klasyka literatury, zarówno ta polska, jak i światowa (Wielkie Księgi Świata Zachodniego) służą zarówno przeżyciom estetycznym, jak i kształtowaniu charakteru. „Boska komedia” Dantego czy „Wielkie nadzieje” Dickensa inspirują do refleksji nad dobrem i złem. Lektury te są niezwykle wyrafinowane, ale ich główne przesłanie pozostaje jasne. Dobro należy czynić, a zła unikać.

Między innymi dlatego czytanie książek w powszechnej opinii jest oznaką kultury. Szkoły zadają lektury, biblioteki publiczne zachęcają do czytelnictwa „za darmo”, a książki promuje nawet „Biedronka”. I bardzo dobrze. Sęk jednak w tym, że nierzadko promowana jest ,,literatura” schlebiająca najniższym gustom, epatująca wyuzdaniem, wyzwalająca mroczne instynkty i po prostu zła. Zepsucie tak szlachetnej aktywności jak lektura książek jest szczególnie bolesne. Jak bowiem wiadomo, corruptio optimi pessima.

Niestety, we współczesnej literaturze coraz większą popularność zdobywają książki zapewniające dużą dawkę strachu i paranormalności. Wystarczy wspomnieć o bestsellerach, takich jak serie o „Harrym Potterze” czy „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i ich kontynuacjach. Popularna przed kilkunastoma laty saga „Zmierzch” dla nastolatek jawi się jako niewinna igraszka w porównaniu do współczesnych, jeszcze mroczniejszych i – sensu stricto – beznadziejnych – lektur.

Dane zebrane przez Google NGram pokazują wzrost użycia w książkach w krajach rozwiniętych słów takich jak „wiedźma”, „wampir”, „wilkołak” itp. Ich użycie od 1920 roku niemal stale rośnie, choć gwoli ścisłości należy przyznać, że moda na wampiry nieco spadła po szczycie w 2010 roku.

Pesymizm kultury, pozbawienie jej nadziei znajduje najwyraźniej odzwierciedlenie we współczesnych książkach. Zresztą nie tylko w nich, bo choćby i w muzyce.

Muzyka

Wzorce piękna, jakie niosły w sobie chorały gregoriańskie czy wiedeńskie walce wydają się dziś przynależeć do zamierzchłej przeszłości. Jednak nie trzeba aż tak głęboko zanurzać się w przeszłości, by dostrzec trajektorię upadku muzyki. Wystarczy, że prześledzimy, co się z nią działo na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, choćby na przykładzie muzyki popularnej.

Mimo, iż rock’n’roll uchodzi w oczach niektórych konserwatystów za przejaw degeneracji muzyki, to jego początki były przynajmniej znacznie bardziej pogodne niż te dominujące we współczesnych rytmach. Utwory Elvisa i wczesnych Beatlesów odzwierciedlały radosny nastrój i radość płynące z miłości. Popularne były także piosenki promujące umiarkowaną radość życia (The Beach Boys – „Good Vibrations” (1966) czy ABBA – „Dancing Queen” (1976). W tym kontekście warto też wspomnieć także o przepięknym „What a wonderful world” Louisa Armstronga (1967) oddającym zachwyt nad codziennością. Oczywiście w latach 60., 70. czy 80. nie brakowało także również utworów „mrocznych”. Jednak chodzi o dominantę.

Dziś, niestety, coraz większą popularność zyskują utwory ponure, depresyjne, wręcz przerażające. Choćby takie, jak „Bad guy” Billie Eilish, w którym ciężki i mroczny klimat trąci nihilizmem. Jeszcze bardziej mroczna jest piosenka i teledysk Li Nas X „Call me by your name”. To samo można powiedzieć o „Bury a friend” tej samej artystki. Ale takie właśnie utwory trafiają do młodej publiczności. Wyrażają jej egzystencjalny ból wywołany problemami we wzajemnych relacjach, kryzysem samotności, uzależnieniami, niestabilnością i brakiem poczucia sensu w życiu.

Dowodzą tego zresztą wyniki analizy przeprowadzonej przez eksperta zajmującego się analizą danych – Daniela Parrisa. Przeanalizował on trendy muzyczne od lat 60. XX wieku. Wyniki nie pozostawiają złudzeń. Coraz rzadziej mamy do czynienia z piosenkami radosnymi, wesołymi, euforycznymi, a coraz częściej – smutnymi, depresyjnymi, wyrażającymi wszelką złość. Niemal stały spadek „pozytywności” utworów obserwujemy od lat 50. XX wieku (według danych Kaggle Billboard Music Dataset oraz Kaggle Spotify Million Song Dataset).
Tymczasem badania naukowe jasno pokazują negatywny wpływ depresyjnej muzyki. Może on przyczyniać się wręcz do rosnącej liczby samobójstw czy innych problemów psychicznych.

Film promujący mrok

Film nie bez powodu uchodzi za dziesiątą muzę. Sztuka filmowa łącząca obraz, dźwięk i słowo stała się sztuką sztuk. Jej wpływ na świadomość ludzi i całych społeczeństw jest wręcz ogromny. Film może wyrządzić więc wiele dobra. Ale również i wiele zła.
O ile kiedyś kultura filmowa inspirowała do heroizmu i hołdowała wartościom rodzinnym, patriotycznym i etycznym o tyle dziś promuje dekadencję i grozę. Przed kilkudziesięciu laty światową klasyką stawały się często takie filmy, jak „Przeminęło z wiatrem” (1939), „Dziesięć przykazań” (1956), „To Kill a Mockingbird” (1962) czy „Chariots of Fire” (1981). Te i inne produkcje nie tylko wzruszały, ale także inspirowały do działania zgodnego z etyką.

Dziś wartościowe produkcje wciąż czasem powstają, lecz nie one dominują. Filmy, również te przeznaczone dla dzieci, opierają się głównie na promocji ideologii gender. Niszczone są także postaci superbohaterów. „Batmana” w rankingach popularności ,,wygryzł” zdeprawowany „Joker” ukazujący społeczeństwo pogrążone w kryzysie i nihilizmie. Zamiast odważnego bohatera ratującego świat mamy sfrustrowanego człowieka, pozbawionego wiary w sens życia.

Wampiry, zombie, wilkołaki, wiedźmy, duchy – oto ulubieńcy współczesnych kinomaniaków i wielbicieli Netflixa. Niestety, wiele wskazuje na to, że trend ten będzie się tylko nasilał. Jak bowiem zauważa Daniel Parris, filmami, które przynoszą największy zwrot z inwestycji, są horrory. Przy stosunkowo niewielkich nakładach przyciągają bowiem liczną widownię.

Kryzys kultury odbiciem kryzysu społeczeństwa

„Kultura popularna zawsze odzwierciedla większą rzeczywistość społeczną”. – zauważa uznany dziennikarz muzyczny i erudyta Ted Goia na łamach The Honest Broker- „Pójdę wręcz dalej i stwierdzę, że kultura popularna to nasze najlepsze źródło informacji o psychologicznym stanie społeczeństwa. W pewien dziwny sposób tę rewolucję transmitują telewizja, piosenki, filmy i inne formy rozrywki, na długo, zanim zauważą ją polityczni przywódcy. Muzyka rockowa o kilka lat wyprzedziła zmiany społeczne lat 60. To samo uczynił jazz w latach 20. XX wieku. Walc wiedeński odegrał podobną rolę w 1800 roku, a pieśni trubadurów w dobie średniowiecza. Upadek społecznych wartości widzimy na parkiecie tanecznym. Pozostaje mi stwierdzić, że ponurość i negatywizm naszej kultury popularnej to zwierciadło duszy publiczności”.

Spostrzeżenia te przywodzą na myśl spostrzeżenia brazylijskiego myśliciela katolickiego Plinio Correa de Oliveiry. Zwracał on uwagę, że przed rewolucją w ideach i faktach występują rewolucje w tendencjach. To właśnie zmiany w kulturze i zachowaniu ludzi poprzedzają przyszłe przemiany struktur politycznych. Strach pomyśleć, jaki może być porządek polityczny stworzony przez ludzi wychowanych na mrocznej literaturze, muzyce i filmie. Mamy przed sobą Halloween, a myśląc o tym wszystkim jest się naprawdę czego bać.

Odejście i powrót do korzeni

Nietrudno dostrzec, że wzrost popularności mrocznych motywów w kulturze idzie w parze ze spadkiem chrystianizmu. Jak zauważył już w 2018 roku Pew Research w raporcie Being Christian in Western Europe, większość ludzi w Europie Zachodniej określa się jako chrześcijanie. Jednak odsetek wyznawców Chrystusa spada, zwłaszcza w niektórych krajach. Stratom netto chrześcijaństwa towarzyszy wzrost liczby osób niezwiązanych religijnie. Coraz więcej mieszkańców Europy Zachodniej odchodzi od chrześcijaństwa na rzecz religijnej nieokreśloności. Z kolei w Polsce w spisie powszechnym z 2011 roku 87 procent populacji określiło się mianem katolików. W spisie z 2021 roku – jedynie 71 procent.

Wprawdzie można sobie wyobrazić wypełnienie tej pustki przez szlachetny humanizm, jednak tak się nie dzieje. Zamiast niego mamy irracjonalizm, pesymizm i turpizm. Aby zapobiec upadkowi cywilizacji, musimy wspierać jej powrót do korzeni. Jako konsumenci, twórcy, obywatele, rodzice, musimy więc postawić tamę dekadencji, której symbolem jest Halloween. I propagować ze wszystkich sił kulturę ukierunkowaną na prawdę, dobro i piękno. Kulturę inspirującą do wyższych wartości. Dającą nadzieję.

Stanisław Bukłowicz

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(49)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie