Amerykanie zdecydowali, czy 47. Prezydentem Stanów Zjednoczonych będzie Kamala Harris czy Donald Trump. 270 głosów elektorskich – taki rezultat potrzebny jest, aby zwyciężyć w wyborach prezydenckich. Obecnie zdecydowanie bliżej takiego wyniku jest Donald Trump (265) niż Kamala Harris (194).
Za Donaldem Trumpem opowiedziały się m.in. „stany wahające się” – Wisconsin, Pensylwania, Georgia i Karolina Północna. Na wyniki z tych kluczowych dla elekcji stanów, sztaby wyborcze oczekują ze szczególną uwagą. Należą do nich także: Arizona, Nevada i Michigan.
Wyborczy wtorek 5 listopada zakończył trwające od tygodni głosowanie w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i rozpoczął złożony proces wyłaniania zwycięzcy oraz formalnego zatwierdzania wyników. Nowy szef państwa obejmie urząd 20 stycznia przyszłego roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Do głosowania uprawnionych było blisko 240 mln wyborców, z czego niemal 80 milionów zdecydowało się skorzystać z opcji wcześniejszego oddania głosu.
Zamknięcie ostatnich lokali wyborczych na Zachodnim Wybrzeżu i Alasce oznacza koniec wyborczego maratonu i jednocześnie początek kolejnego długiego procesu, na który składają się: liczenie głosów, rozstrzyganie prawdopodobnych sporów, zatwierdzanie wyników, głosowanie w Kolegium Elektorów, aż po formalne zatwierdzenie zwycięzcy przez Kongres i inaugurację nowego prezydenta.
Zamknięcie urn wyborczych uruchomi jednak precyzyjnie zapisany w prawie harmonogram dalszych formalnych kroków. Mimo dużego prawdopodobieństwa, że dojdzie do protestów wyborczych, kontestowania wyników w sądach i powtórnego przeliczania głosów, na rozstrzygnięcie sporów jest stosunkowo niewiele czasu. Do 11 grudnia władze stanów muszą wskazać grupy elektorów, które będą je reprezentować w głosowaniu Kolegium Elektorów, formalnie wybierającym prezydenta. Głosy elektorskie mają odzwierciedlać wynik głosowania w danym stanie.
Elektorzy zbiorą się w stolicach swoich stanów 17 grudnia, by formalnie oddać głos na kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta oraz wysłać je do przewodniczącej Senatu (rolę tę pełni wiceprezydent Kamala Harris) oraz Archiwistki Stanów Zjednoczonych. Głosy wysłane w sześciu egzemplarzach muszą dotrzeć tam do 25 grudnia, a następnie Archiwistka musi wysłać je do Kongresu USA do 3 stycznia – dnia inauguracji nowego parlamentu. Trzy dni później nastąpi ostatni krok formalny – posiedzenie połączonych izb Kongresu, podczas którego oficjalnie podliczone zostaną głosy elektorskie i zatwierdzony ich wynik.
Choć posiedzenie Kongresu 6 stycznia jest zwykle formalnością, cztery lata temu towarzyszyły mu poważne zamieszki. Ówczesny prezydent Donald Trump, ubiegający się w tym roku o reelekcję, naciskał wówczas na wiceprezydenta Mike’a Pence’a, by odmówił certyfikacji wyniku, a procedura została przerwana przez szturm zwolenników Trumpa na Kapitol.
Wszelkie kontrowersje będą musiały zostać rozstrzygnięte w ciągu dwóch tygodni, bo niezależnie od ostatecznego zwycięzcy konstytucja USA wyznacza zakończenie kadencji ustępującego prezydenta i rozpoczęcie kadencji nowego na 20 stycznia.
Źródło: interia/PAP