Zwycięstwo Donalda Trumpa cieszy prawicowych polityków w wielu krajach świata, co jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Trudno jednak z powagą patrzeć na zachowanie części środowiska Prawa i Sprawiedliwości…
Posłowie zebrani w środę w Sejmie, co nie zaskakuje, dyskutowali prywatnie o zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa, rozważając tego konsekwencje dla Polski – tak samo, jak czynią to pewnie deputowani do parlamentów większości krajów świata. Politycy Prawa i Sprawiedliwości postanowili jednak wiktorię Republikanina uczcić w wyjątkowy sposób. Wstali z ław sejmowych i w rytm oklasków skandowali głośno imię i nazwisko 47. prezydenta USA. Ich radość w związku z dobrymi relacjami, jakie partia utrzymywała z administracją Trumpa, jest uzasadniona; ale czy nie przekroczono tu jednak tego, co nazywa się popularnie granicą żenady?
Taką granicę przekroczył z całą pewnością nieco wcześniej były minister obrony narodowej, poseł Mariusz Błaszczak. – Niepokoi mnie to, że obecna władza, Donald Tusk i jego ekipa, postawili na Kamalę Harris, a więc po wygranej Donalda Trumpa, Donald Tusk powinien podać się do dymisji – powiedział w niedzielę na antenie Polsat News.
Wesprzyj nas już teraz!
Trudno nie zgodzić się z komentarzem, jaki w programie Łukasza Karpiela „Prawy Prosty Plus” wygłosił na ten temat red. Łukasz Warzecha, mówiąc: – Jeżeli były minister obrony i bardzo ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości stwierdza de facto, że o tym, kto rządzi w Polsce, ma zdecydować to, kto wygrywa wybory w USA, to jest to, przepraszam, cytując klasyka – czystej wody murzyńskość po prostu.
Po ogłoszeniu zwycięstwa Trumpa w USA na X.com zaroiło się od komentarzy polityków PiS, którzy nie kryli ogarniającego ich entuzjazmu. Poseł Janusz Kowalski zaproponował nawet powrót do swojego pomysłu z 2021 roku polegającego na odznaczeniu Donalda Trumpa Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Nieco trzeźwiej sprawę ocenił sam prezes PiS Jarosław Kaczyński, przyznając w Sejmie, że wprawdzie cieszy się ze zwycięstwa Trumpa, ale oczekuje na „czyny, a nie słowa” nowej administracji.
11 listopada Polacy będą obchodzić Święto Niepodległości. Warto pamiętać o tym, że niepodległość oznacza niezależność polskiej państwowości nie tylko od dyktatu Moskwy, Berlina i Brukseli, ale również każdej innej zagranicznej stolicy, w tym Waszyngtonu. Wydaje się, że niektórzy politycy PiS o tym niestety nie pamiętają.
Pach