Dykasteria Kultu Bożego prowadzi agresywne działania wymierzone w tradycyjną Mszę świętą. Wydaje chętnie nowe zakazy, starając się zepchnąć liturgię trydencką na margines życia kościelnego. Czy uda się jej to także w Polsce?
Przez wiele tygodni latem tego roku krążyły pogłoski o nowym dokumencie Kurii Rzymskiej, który miałby wprowadzić restrykcje dotyczące mszy tradycyjnej. Taki dokument nie został opublikowany, a Watykan dał do zrozumienia, że żadnych ograniczeń póki co nie będzie. Z perspektywy miesięcy widać jednak, że plotki nie były całkowicie oderwane od rzeczywistości. Nawet jeżeli Dykasteria ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów pod kierunkiem kard. Arthura Roche’a faktycznie nie chce publikować teraz żadnego tekstu (lub nie ma na to zgody Franciszka), wprowadza w życie politykę bardzo restrykcyjnego implementowania wcześniejszych ograniczeń. W efekcie w ostatnim czasie dawna liturgia zniknęła z wielu kościołów w różnych krajach świata.
Wesprzyj nas już teraz!
Restrykcje – USA, Australia, Finlandia…
W listopadzie do wiadomości publicznej podano decyzję dotyczącą diecezji Tyler w Teksasie w USA. To diecezja słynna w całym katolickim świecie za sprawą jej byłego biskupa, Josepha Stricklanda. Strickland został w ubiegłym roku usunięty przez papieża Franciszka. To radykalny krok, po który biskupi Rzymu sięgają bardzo rzadko. Zazwyczaj pasterze są po prostu skutecznie nakłaniani do rezygnacji, na przykład z powodu tuszowania nadużyć seksualnych. W przypadku bp. Josepha Stricklanda nie było jednak mowy o takich oskarżeniach. Hierarcha został poproszony przez Franciszka o złożenie rezygnacji, ale tego nie zrobił, bo, jak stwierdził, nie widzi po temu powodu. Dlatego Stolica Apostolska ogłosiła jego depozycję.
Strickland podpadł Franciszkowi zdecydowaną krytyką zmian, które wprowadza papież. Swego czasu zasugerował, że Ojciec Święty porzucił depozyt wiary. Przyznał, że nuncjusz apostolski w USA kard. Christophe Pierre radził mu przestać zajmować się takimi sprawami i skupić na własnej diecezji. Bp Strickland uważał jednak, że jako następca Apostołów ponosi odpowiedzialność również za Kościół powszechny i nie chciał milczeć. Dlatego został usunięty.
Teraz Watykan „czyści” diecezję Tyler po byłym pasterzu. Administrator apostolski ks. Joseph Vásquez obwieścił, że wraz z końcem listopada ustanie celebracja Mszy świętej w rycie przedsoborowym, która odbywała się regularnie w katedrze. Msza trydencka będzie dostępna dla wiernych wyłącznie w niewielkim kościele powierzonym Bractwu Kapłańskiemu św. Piotra. Ks. Vásquez poinformował, że konsultował się z Dykasterią ds. Kultu Bożego i otrzymał konkretne wskazania.
Diecezja Tyler nie jest żadnym wyjątkiem. Choć w tej sprawie ważny jest aspekt osobisty bp. Stricklanda, nałożone restrykcje są w istocie elementem trwającej ogólnoświatowej walki z obecnością liturgii tradycyjnej w Kościele.
Wcześniej, w sierpniu, analogiczna decyzja zapadła w Helsinkach. Tradycyjna Msza święta była sprawowana w katedrze w stolicy Finlandii od 2007 roku. Decyzję o zakazie celebracji podjęła Dykasteria Kultu Bożego, nakazując przeniesienie dawnej liturgii do mniejszego i oddalonego od centrum miasta kościoła.
W lipcu wprowadzono ograniczenia w diecezji Richmond w stanie Wirginia w USA. Bp Barry Knestout poinformował, że dobiegł końca okres obowiązywania tymczasowej zgody na celebrację dawnej liturgii w kościołach parafialnych. Biskup poprosił o zgodę na dalsze celebracje, ale jej nie uzyskał; wierni mogą uczestniczyć w Mszy trydenckiej tylko w kościele Bractwa Kapłańskiego św. Piotra.
W kwietniu dokładnie takie samo zarządzenie dotknęło archidiecezji Baltimore. Abp William Lori powołując się na decyzję Dykasterii Kultu Bożego wskazał, że msza trydencka wkrótce zniknie z kościołów parafialnych i będzie dostępna tylko w sanktuarium, w którym posługują kapłani wspomnianego Bractwa. Zmiana była w tym wypadku bardzo uciążliwa, bo sanktuarium jest oddalone aż o 90 minut jazdy samochodem od kościoła, gdzie wcześniej sprawowano tradycyjną Mszę – i to od 2012 roku.
Co ciekawe, inne decyzje zapadły wobec diecezji San Antonio oraz Arlington. Tam Dykasteria zdecydowała się przedłużyć możliwość sprawowania Mszy trydenckiej w kościołach parafialnych. Gdyby tego zakazano, wierni zostaliby jednak z niczym, bo w żadnej z diecezji nie działa żaden instytut dedykowany liturgii tradycyjnej, jak Bractwo.
W czerwcu zakaz celebracji Mszy trydenckiej dotknął katedry w Melbourne w Australii. Metropolita abp Peter Comensoli dysponował uzyskaną wcześniej w Watykanie zgodą na organizację takich celebracji. W związku z upływem jej ważności poprosił Dykasterię Kultu Bożego o przedłużenie. Otrzymał decyzję odmową; sekretarz Dykasterii abp Vittorio Viola wyjaśnił, że katedra ma znaczenie formatywne dla całej diecezji, stąd nie jest właściwe, aby Msza trydencka była tam sprawowana. Udzielił pozwolenia na tradycyjną celebrację na okres dwóch lat w dwóch kościołach parafialnych, przypominając zarazem, że z biegiem czasu wszyscy wierni powinni uczestniczyć w nowej Mszy świętej.
Dykasteria uderzyła też w tradycjonalistyczne pielgrzymki. W lipcu odbywała się pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej w Covadonga w Hiszpanii, ale władze diecezji, powołując się na pismo z Dykasterii Kultu Bożego, nie pozwoliły na odprawienie na koniec uroczystej Mszy świętej w rycie tradycyjnym. W październiku odbywała się z kolei tradycyjna pielgrzymka wiernych do Bazyliki św. Piotra. Od 2007 roku pielgrzymka kończyła się Mszą świętą w samej Bazylice. W 2023 roku zostało to jednak zakazane i zakaz podtrzymano również w tym roku.
Przyczyny restrykcji
Dlaczego Stolica Apostolska zajmuje się ponownie walką z liturgią tradycyjną? Zasadniczą przyczyną jest pragnienie realizacji założeń motu proprio Traditionis custodes z 16 lipca 2021 roku. Ojciec Święty ogłosił w tym dokumencie, że nowe księgi liturgiczne są „jedyną formą wyrazu rytu rzymskiego”. Innymi słowy Msza święta w rycie przedsoborowm znalazła się w formalnej próżni: istnieje w Kościele, ale nie wiadomo, na jakiej zasadzie, skoro księgi przedsoborowe nie wyrażają już jakoby rytu rzymskiego. Jeżeli potraktować to poważnie, jedyną logiczną konsekwencją jest całkowite wyeliminowanie dawnego rytu rzymskiego z liturgii Kościoła – i taki jest też nieskrywany cel Franciszka i jego zaplecza intelektualnego. W liście do biskupów dołączonym do Traditionis custodes papież napisał zupełnie wyraźne, że wszyscy katolicy powinni uczestniczyć w celebracjach nowej Mszy świętej, bo w Kościele winna zapanować całkowita jednolitość liturgiczna, przynajmniej gdy idzie o katolicyzm rzymski.
Polityka usuwania dawnej liturgii z katedr jest w tym świetle doskonale zrozumiała, podobnie jak polityka jej relegowania z kościołów parafialnych. Ograniczanie możliwości udziału w Mszy tradycyjnej do kościołów, w których posługuje Bractwo Kapłańskie św. Piotra oraz inne analogiczne instytuty (Instytut Chrystusa Króla, Instytut Dobrego Pasterza) ma wskazywać, że chodzi o jakiś specyficzny „margines” życia katolickiego. W ten sposób dla całego Kościoła ma być jasne, że ci, którzy uczestniczą w dawnej liturgii, nie są „normalni” i de facto są przeznaczeni do formalnej „eksterminacji”, a tymczasowo po prostu pozwala im się wegetować w strefie półcienia.
Papież Franciszek nie wydaje się osobiście szczególnie zainteresowany zagadnieniami liturgicznymi. Bardzo nie lubi tradycjonalistów nie dlatego, że kochają dawną Mszę świętą, ale dlatego, że – w ocenie papieża – są ludźmi „zimnymi”, „rygorystycznymi”, przywiązanymi do litery prawa, gotowymi stosować „doktrynę jak kamień, którym można obrzucić drugiego”. Gdyby w ostatnich latach ruch liturgiczny na rzecz Mszy przedsoborowej był organizowany przez doktrynalnych progresistów, zyskałby prawdopodobnie silne wsparcie Ojca Świętego. Z dość jasnych względów jest jednak inaczej. W efekcie papież oddał sprawy liturgiczne w ręce radykałów, którzy są bezpośrednimi kontynuatorami ekstremalnej reformy przeprowadzonej w latach 60. przez Annibale Bugniniego. Czołowym przedstawicielem tego nurtu jest w Dykasterii abp Vittorio Viola, posiadacz pierścienia biskupiego Bugniniego; jednym z najważniejszych intelektualistów stojących za posunięciami tego urzędu pozostaje z kolei prof. Andrea Grillo z Papieskiego Uniwersytetu św. Anzelma, liturgista o bardzo progresywnych poglądach, zwalczający tradycyjną doktrynę nie tylko w obszarze liturgii, ale również dyscypliny sakramentalnej, moralności i eklezjologii. W Watykanie mówi się, że Franciszek nie daje tej grupie zgody na opublikowanie nowego dokumentu z restrykcjami wobec liturgii tradycyjnej, nie chcąc zaogniać i tak już bardzo napiętej sytuacji w Kościele; dlatego ekipa Dykasterii stara się wykorzystać do maksimum już istniejące środki.
Co z Polską?
W przypadku naszego kraju od dawna nic się nie zmienia. Po 16 lipca 2021 roku niektórzy biskupi wprowadzili w swoich diecezjach ograniczenia, usuwając celebrację dawnej liturgii z szeregu kościołów. Później sprawa się uspokoiła. Jesteśmy jednak w trakcie dużych roszad w polskim episkopacie. Archidiecezję szczecińską objął niedawno były biskup toruński Wiesław Śmigiel; zwolniła się archidiecezja katowicka, bo jej dotychczasowy metropolita abp Adrian Galbas wkrótce obejmie Warszawę. Na nowych pasterzy czekają archidiecezje krakowska i poznańska w związku z wiekiem emerytalnym arcybiskupów Marka Jędraszewskiego i Stanisława Gądeckiego; obsadzenie tych stolic może pociągnąć za sobą zmiany w innych diecezjach.
To wszystko może oznaczać problemy w dostępie do liturgii tradycyjnej. W niektórych diecezjach sprawy są w świetle Traditionis custodes zupełnie nieuregulowane, bo część biskupów nie miała ochoty wdawać się we Franciszkową krucjatę przeciwko tradycjonalistom. Nowi biskupi mogą mieć inne podejście. Wystarczy zresztą, że postanowią zapytać Dykasterię Kultu Bożego, co robić, by zapadły druzgocące dla wspólnot w danym miejscu decyzje. Jest dlatego ważne, by tradycjonaliści starali się wejść w kontakt z nowymi pasterzami, przedstawiając rzetelnie sytuację i wskazując, że pytanie Watykanu o opinię nie jest wcale takie konieczne – bo choć litera Traditionis custodes tego się domaga, to apostolska konstrukcja Kościoła, godność biskupa, jego własna odpowiedzialność za diecezję i powaga sprawy liturgii wskazują na zgoła inne rozwiązania; takie, jakie promował papież Benedykt XVI, pozostawiając biskupom, księżom i wiernym w kwestii dawnej Mszy świętej duża swobodę.
Paweł Chmielewski