„W najnowszej historii polskiej politycznej szopki Hołownia stał się umiejętnie podstawionym przedłużeniem pomysłu pod nazwą: Palikot i Petru. To właściwie produkty tej samej hodowli, tuczone na tych samych – medialnych – sterydach”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Witold Gadowski.
Publicysta zwraca uwagę, że w przypadku Hołowni tak jak i poprzednich „politycznych wałachów” mieliśmy do czynienia z tym samym procesem. Najpierw miało miejsce „objawienie” – oto publiczności ukazuje się nowy kandydat spoza świata polityki, który odniósł już sukces w jakiejś dziedzinie (oczywiście jest to mocno podpompowany propagandowo sukces). Tak było z Palikotem i Petru. Tak jest z Hołownią.
Po „objawieniu” następuje faza „nienotowanego sukcesu i entuzjastycznego poparcia” – notowania w sondażach szybują aż po firmament absurdu i potem aż do pierwszych po drodze wyborów utrzymują się na znośnym poziomie, który dla „debiutantów” jest sporym sukcesem.
Wesprzyj nas już teraz!
„Następny etap nie jest już tak widowiskowy, z wyhodowanej – na sterydach – kury zaczyna bowiem wyłazić pierze i szybko łapie ona zadyszkę w zwyczajowych przedbiegach przed kolejną elekcją”, kpi Gadowski.
No i wreszcie faza finałowa, kiedy wszystkie szwy sztucznych produktów stają się widoczne dla całej publiczności. „Palikot bankrutuje i trafia do aresztu, sypiąc przy okazji całe swoje towarzycho, Petru – po miłosnych aferkach trafia do przytułku dla przygłupawych celebrytów polskiej szopki politycznej, a Hołownia… No właśnie, tu musimy nieco zabawić się we wróżenie. Co też czeka kulczykowo niezależnego, tefauenowsko inteligentnego, po pezetpeerowsku wygadanego debiutanta?”, pyta ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV.
Po roku sprawowania funkcji marszałka Sejmu Szymon Hołownia nie jest już tak słodki, lśniący i pełen wigoru. Jego polityczna karierka zaczyna się nieco słaniać. Nikogo już nie zajmują jego nudnawe i płytkie bon mociki wypowiadane z wysokości pierwszego stołka w parlamencie. Z jego – wykreowanej starannie i medialnie – sylwetki publicznej zaczynają lecieć pierwsze trociny”, wylicza Gadowski. I co w związku z tym wszystkim robi Hołownia? Ogłasza się „niezależnym kandydatem” na prezydenta RP.
„Zwolennikom pana Szymona paskudnie zadedykuję poetycką parafrazę szlachetnej strofy: Spieszcie się popierać Hołownię, tak szybko uchodzi z niego powietrze”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TG