Dzisiaj

ŻAK TERAZ #32 – Polska nie dla idiotów

(Oprac. Pch24.pl)

Ktoś (zgadnij kto?), kiedyś (zgadnij kiedy?) podjął decyzję, że mamy być „pawiem narodów i papugą”. Oczywiście, z konkretną klatką, w której ten paw ogon rozkłada i wskazanym drzewkiem, z którego ta papuga skrzeczy. Jak kto chce, to może sobie na ten „zoolog” popatrzeć. A trudno dzisiaj o lepszy ogląd tak hodowanego ludzkiego zwierzyńca, jak w instytucjonalnej euro-oświacie z jej „podstawą programową” wpisaną w ekologiczne baraki i spacerniaki… Żeby nie brnąć dalej w tę kuszącą sarkazmem metaforę, w ten kocioł – skądinąd więcej niż dobrze opisywany przez Towarzystwo Wiedzy Społecznej i Bartosza Kopczyńskiego – przejdę do rzeczy, czyli do przeszłości.

Co za ulga móc zatopić się w lekturze książek sprzed rewolucji bolszewickiej, która nie tylko zniszczyła Rosję, ale w związku z naszym nieposłuszeństwem wobec Boga, dała początek temu, co objawienia fatimskie definiują, jako zło, które zatruje cały świat. Dlatego czytam XIX-wieczne pamiętniki i wspomnienia, diariusze podróży oraz myśli naszych dziadów od pokoleń pozbawionych państwa i próbujących opisać wymarzoną Ojczyznę. Te teksty sprzed ponad stu lat, to lekcja dla ludzi XXI wieku, dla nas żyjących w wirtualnej rzeczywistości.

Jestem pod wrażeniem pisarzy i publicystów, których nazwiska chce się wymazać z kart naszej narodowej edukacji, a którzy prezentują erudycję i etykę, o jakich nie śni się dzisiejszym łże elitom i politycznym marionetkom. To są postaci, które winny być autorytetami dla tych, którzy się mienią „walczącymi z systemem”.

Wesprzyj nas już teraz!

Wiele lat temu w moje ręce trafiła książka Walerego Wielogłowskiego. Ten – można rzec – klasyczny polski Romantyk (konspirator, powstaniec listopadowy, emigrant, a po powrocie do kraju właściciel oficyny wydawniczej i polityk), był również twórcą Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Książka, dzięki której poznałem tego człowieka, wydana w Paryżu w pamiętnym dla Galicji roku 1846, ma więcej niż inspirujący tytuł – „Polska wobec Boga”. Oj, to, co pan Walery napisał, powinni znać nie tylko parlamentarni Konfederaci. 

O Wielogłowskim pisałem już na tych łamach, więc dzisiaj o innym, bliższym nam czasowo Romantyku. Ernest Sulimczyk Swieżawski, znawca Średniowiecza i działacz Zgromadzenia Kupców w Warszawie, mówi do nas wydanymi w roku 1886 „Rozmowami o dawnych dziejach”. Ta książka – tak myślę – powinna być lekturą obowiązkową już dla uczniów szkół średnich. Jej znajomość mogłoby uformować zupełnie nowe pokolenie polityków, a oni mogliby w końcu  faktycznie zmienić Polskę na miarę marzeń.

„Rozmowy…” Świeżawski ułożył niczym klasyczny katechizm: pytanie i odpowiedź, pytanie i odpowiedź. Tam wszystko wyraża miłość prawdziwą do Polski – a wszystko wyrasta z wiedzy i pokory wobec przeszłości. Bo, jak pisze autor: „Historya – to grób. Dzieje przeszłości – to wędrówka po państwie zmarłych (…)  Chcemy poznać przeszłość jako matkę teraźniejszości. Chcemy  ją poznać, by usunięciem błędów, jeszcze pozostałych, zapewnić trwanie dobra”. Ano właśnie!

Podzielę się teraz z Państwem czteroma pytaniami z dziesiątek, które nam (i sobie) zadaje pan Ernest. No i odpowiedziami na nie.

  1. Co to jest państwo?

Jest to połączenie się pewnej liczby ludzi w jedną zgodną całość, pod kierunkiem jednej lub więcej osób zwących się rządem, który to rząd stara się, aby ludzie zależni od niego i słuchający go, to jest poddani, mieli zapewnione takie korzyści, jakich sami, rozdzieleni, mieć nie mogą.

  1. Co to jest naród?

Jest to związek ludzi, poczuwających się do wzajemnej miłości, pracy, opieki nad sobą i swoimi interesami, a to z powodu, że wspólnie wywalczyli jakieś prawa i swobody, zarazem, zażyli doli i niedoli i dążą do jednych i tych samych celów.

Co to jest kraj?

Krajem zwie się obszar ziemi, wykrojony czyli wydzielony z całej globu powierzchni przez góry, lasy, rzeki lub morza, albo wyłączony pracą zbiorową przodków lub żyjącego dziś pokolenia i dla którego-to obszaru, tak wyosobnionego od innych, czujemy większą miłość i obowiązki do spełnienia, niż dla innych. Uważamy ten obszar za naszą własność, bo każda jej piędź zawiera kości jej dzieci, a naszych bliższych lub dalszych ojców; bo każda garść tej ziemi pełna jest krwi, która płynie w naszych żyłach; bo jest użyźniona potem, który, jak ojcowie, tak i my ronimy ze spracowanego ochoczo czoła. Kochamy taki kraj, jak naszego ojca i matkę, i zwiemy go ojczyzną, bo go kochamy i czcimy jak rodziców, służymy mu i pracujemy dlań z obowiązku i uczucia dzieci, bo nas ta ziemia porodziła, hodowała i żywi, bo tęsknimy za nią i umieramy, skoro się od niej oderwiemy albo ciałem, albo duchem.

Jak się kraj tworzy?

Kraj tworzy się nieraz z małego kółka osób i z kawałka ziemi, pracą usilną i zgodną, którą ciągną bez przerwy, w tej samej myśli, jeno lepszemi środkami, coraz liczniejsze rody i na coraz obszerniejszej przestrzeni. Wzrost ten trwa póty, dopóki wypełnienie tego, co się należy Bogu, bliźniemu i sobie, wykonywa się równomiernie i zupełnie, uważając to za miły obowiązek, nie za ofiarę, poświęcenie lub ciężar.

Dopowiem: aby w ogóle mówić o trwaniu jakiegoś narodowego czy państwowego „wzrostu” (jak chce Świeżawski), naród najpierw musi stworzyć kraj, z którego powstanie państwo. A to będzie możliwe (jak definiuje Świeżawski), jeżeli zaczniemy od wypełniania tego, co się Bogu należy.

 

Tomasz A. Żak 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie