W Królestwie Niderlandów przeprowadzono badanie na temat długoterminowych skutków finansowych przyjmowania imigrantów z państw islamskich i afrykańskich. Wyniki są jednoznaczne: dla kraju to same straty.
Autorzy opracowania zaapelowali do holenderskiego rządu o silniejszego uwzględnienie aspektu ekonomicznego w polityce migracyjnej.
Badanie przeprowadzili ekonomiści Joop Hartog, Jan van de Beek i Hans Roodenburg oraz ekspert ds. migracji, Gerrit Kreffer.
Wesprzyj nas już teraz!
Jan van de Beek jest pracownikiem Amsterdamskiej Szkoły Ekonomicznej, a Joop Hartog to naukowiec z Uniwersytetu Amsterdamskiego. Hans Roodenburg i Gerrit Kreffer są badaczami niezależnymi. Ich analiza ma prawie 50 stron w PDF; została wydana przez ośrodek IZA (Institute of Labor Economics). Można ją przeczytać za darmo w sieci (tutaj).
Z analizy wynika, że Królestwu Niderlandów opłaca się przyjmować imigrantów, ale wyłącznie tych, którzy przyjeżdżają w celach zarobkowych. Ich napływ przyniósł pozytywny skutek dla krajowego budżetu. Azylanci generują z kolei potężne obciążenia.
Według badaczy, Królestwo Niderlandów musi wyłożyć na każdego niezachodniego imigranta 115 proc. kwoty, którą przeznacza na przeciętnego Holendra.
Największe koszty generują przybysze z państw islamskich i afrykańskich. Dotyczy to zarówno tych, którzy przyjeżdżają jako azylanci, jak i osób sprowadzanych w ramach łączenia rodzin. Z tych obszarów nie opłaca się nawet sprowadzanie studentów.
Przykładowo w roku 2016 imigranci z krajów zachodnich zasilili holenderski budżet kwotą 0,9 mld euro. Imigranci z krajów niezachodnich w tym samym roku kosztowali budżet aż 18,2 mld euro. Najgorszy bilans mają „goście” z Sudanu, Iraku, Afganistanu, Maroka i Syrii.
Co istotne, nie chodzi tylko o pierwsze pokolenie; koszty są generowane również przez dzieci przybyłych.
Analogiczne badania prowadzono w Holandii już w przeszłości. Bardzo podobne wyniki przyniosły analizy z lat 1988, 90-tych i z roku 2000.
Źródła: jungefreiheit.de, iza.org
Pach