Dzisiaj

Co nas czeka w „czasach, które nadejdą”? Porażająca wizja Andrzeja Pilipiuka

(Fot. Neas Artwork / Pixabay)

Postępowe rządy oświeconej Europy, które mają gęby pełne frazesów o prawach człowieka nie mają nic przeciwko dehumanizacji całych grup. Głośno mówi się jedno, po cichu robi się drugie. A potem nagle orientujemy się że rzeczy ćwierć wieku temu niewyobrażalne są już obyczajową i prawną normą – mówi Andrzej Pilipiuk w rozmowie z Tomasze D. Kolankiem.

Szanowny Panie Andrzeju, czy mogę zacząć rozmowę od kilku pytań-prowokacji?

Aż się boję… Ale bardzo proszę…

Wesprzyj nas już teraz!

Czy Adolf Hitler był wizjonerem?

Pod niektórymi względami tak…

Czy Adolf Hitler jest dla niektórych wzorem?

Dla niektórych niewątpliwie tak. Podzieliłbym ich na dwie grupy: Ta widoczna to ćwoki, przeważnie ludzie słabo znający dorobek „myśli” Hitlera, ale epatujący hitlerowską symboliką… Ale obok są ci drudzy – o wiele sprytniejsi. Oni nie zakładają brunatnych koszul i nie wymachują publicznie swastykami. Ba, odcinają się jak mogą od nazizmu. Ale po cichu wdrażają nam program społeczno- gospodarczy w wielu punktach wzorowany na tym co robiono w III Rzeszy.

Czy Hitler wyznaczył trendy cywilizacyjne?

Dobre pytanie… Ktoś może się oczywiście w tym miejscu zastanawiać na ile na przykład architektura III Rzeszy rezonowała później w architekturze socrealistycznej i ile z tej estetyki przeniknęło w mniejszym lub większym stopniu do późniejszych trendów kulturowych.

Ja jednak proponowałbym skupić się na „ideach” Hitlera, które wracają nam czkawką.

Eutanazja wróciła nam czkawką…

Wykluczanie całych grup społecznych wróciło nam czkawką…

Legalna aborcja, w której Hitler widział sposób wyniszczenia narodów „pod-ludzi” wróciła nam czkawką…

Sporo innych równie ohydnych „idei” nazizmu wróciło nam czkawką i jest obecnych w naszym życiu.

Oczywiście zdarzały się w III Rzeszy pozytywne pomysły: fundusz wczasów pracowniczych, tanie auto „dla ludu”, czy budowa autostrad. Mówię o tym, ponieważ wyznaję zasadę, że patriota powinien podpatrywać co jest dobrego nawet u najgorszych wrogów. Jeśli są to pożyteczne rozwiązania, to nie powinien mieć oporów, żeby je kopiować, wdrażać i stosować.

Dlaczego współczesny świat dostrzega i wdraża najgorsze, najmroczniejsze, najkrwawsze „idee” stosowane przez III Rzeszę Hitlera, jak aborcja, eugenika, eutanazja? Za chwilę „prawem człowieka” stanie się handel ludźmi… Potem „prawem człowieka” staną się manipulacje genetyczne i tworzenie hybryd zwierzęco-ludzkich etc…

Odpowiedź jest prosta: bo to jest łatwiejsze… Hitler też szukał pewnych dróg na skróty. On na przykład policzył sobie, że niemieckie społeczeństwo utrzymuje kilkadziesiąt tysięcy osób niepełnosprawnych umysłowo, po czym stwierdził, że jeśli „wyśle się ich do piachu”, to przyniesie to państwu ogromne oszczędności. We współczesnych państwach – kiedy systemy opieki zdrowotnej znowu się zatykają – pomysł, żeby pozbyć się przewlekle chorych, pomysł hitlerowski, wraca czkawką. Przypuszczam, że tutaj również wchodzą w grę przede wszystkim przyczyny ekonomiczne.

III Rzesza była krajem bardzo niewydolnym ekonomicznie. W państwie Hitlera w końcu lat 30. były kartki na mięso. Pierwszą rzeczą, jaką robili Niemcy po zaatakowaniu Polski, było odwiedzanie sklepów mięsnych. Uczciwsi najeźdźcy kupowali kiełbasy i wędliny, mniej uczciwi ordynarnie rabowali, po czym jedni i drudzy lecieli na pocztę i wysyłali paczki z  łupami do swoich domów. Znamy wiele takich relacji…

Ale ta niewydolność ekonomiczna miała miejsce po 1936 roku, kiedy to gospodarka III Rzeszy została w całości przestawiona na przemysł wojenny i zbrojeniowy. Wcześniej jakoś to wszystko funkcjonowało…

Brak mięsa w III Rzeszy nie był spowodowany jednak tym, o czym Pan redaktor mówi. Moim zdaniem było to uwarunkowane innymi czynnikami podobnie jak miało to miejsce w Polsce towarzysza Jaruzelskiego ponad 40 lat później.

Stan gospodarki pokazują też monety. Na  początku rządów nazistów były w obiegu srebrne marki i z Hildenburgiem a bilon produkowano z mosiądzu. Bardzo szybko srebro znikło zastąpione banknotami a lepsze metale zastąpiono aluminium, a wreszcie cynkiem. Inflacja, kartki, puste półki. To dotykało nie tylko okupowanej Polski ale i ziem rdzennie niemieckich.

Pytam o to wszystko, ponieważ iście hitlerowska wizja przyszłości wyłania się z Pańskiego opowiadania „Czasy, które nadejdą”. Nazwisko Hitlera pada w tym opowiadaniu… To celowy zabieg?

Od wojny minęło bardzo wiele lat. Pewne rzeczy, które dla naszych dziadków i naszych rodziców były całkowicie oczywiste i natychmiast identyfikowane jako spuścizna nazizmu, dla młodego pokolenia są już mniej czytelne. Starsi pamiętają czym była chociażby akcja T4, czyli planowe wykańczanie wszystkich chorych umysłowo. Jakkolwiek to nie zabrzmi: w III Rzeszy akcję T4 przeprowadzono w sposób „elegancki” poprzez zastosowanie zastrzyków z trucizną bądź komór gazowych. W Polsce zaś, na przykład w Chełmie, niepełnosprawnych umysłowo, upośledzonych albo rozstrzelano, albo wyrzucono przez okna i dobito… W dzieciństwie nie raz mijałem kurhan pod którym spoczywają te ofiary.

Hitlerowców sądzono za to w Norymberdze. Uznano eutanazję za zbrodnię i jednoznacznie potępiono. Po wojnie idea dobijania chorych była czymś odrażającym. Fakt że dokonywali tego Niemcy czynił eutanazję odrażającą do kwadratu. Minęło jednak wiele lat. Pokolenie świadków – odeszło. Społeczeństwa zdążyły o pewnych rzeczach zapomnieć i dlatego to wraca.

Pisząc opowiadanie „Czasy, które nadejdą” próbowałem sobie ekstrapolować dokąd zmierza nasza cywilizacja i czym mogą ostatecznie zaowocować obecne trendy w ustawodawstwie niektórych krajów Unii Europejskiej. Wyobraziłem sobie świat, w którym nasza „nowoczesność” będzie podniesiona do potęgi. Co gorsza wydaje się to jak najbardziej realne.

Popatrzmy na to, co dzieje się na Zachodzie. W takiej na przykład Holandii legalnie działa partia pedofili. Amsterdam prosi Brukselę, żeby stworzyć jakieś mechanizmy dzięki którym udałoby się to ugrupowanie zdelegalizować, ponieważ sami Holendrzy nie potrafią tego zrobić…

Popatrzmy na to, co dzieje się w pop-kulturze. Seksualne aluzje w utworach dla dzieci. Ukazywanie młodszych nastolatków jako normalnego obiektu seksualnego. Sprowadzanie relacji rówieśniczych do seksu. Stawiam tezę że okres przemycania takich treści dobiega końca. Wkrótce efebofilia a potem pedofilia będą otwarcie lansowane, jako „dopuszczalna orientacja seksualna”. Nowe wydanie „Lolity” Nabokova widziałem dopiero co na Targach Książki. Ktoś to wydaje. Ktoś kupuje. Masa ludzi broni tej książki jako arcydzieła literackiego. A teraz postawny sobie pytanie o bilans zła. O to ilu czytelników ta pozycja natchnęła do perwersyjnych eksperymentów seksualnych? Do krzywdzenia dzieci…

Biorąc to wszystko pod uwagę w moim opowiadaniu założyłem, że w niedalekiej przyszłości, w ciągu 10, 15 może 20 lat pedofilia będzie zalegalizowana.

Kolejna kwestia to handel ludźmi. Oczywiście otwartego niewolnictwa UE raczej nie wprowadzi, a przynajmniej nie zrobi tego w najbliższych latach, ale z pewnością będzie przymykać na nie oko. Bruksela całkowicie ignoruje fakt, że muzułmanie żyjący na terytorium UE posiadają niewolników. Mówią o tym oficjalnie organizacje broniące praw człowieka. Według ich szacunków w Europie jest ponad 50 tys. niewolników żyjących przy bogatych rodzinach muzułmańskich. I co? Jak zwykle: i nic. Coraz liczniejsza mniejszość muzułmańska żąda wprowadzenia elementów swoich praw do kodeksów i ustawodawstwa. 

Idźmy dalej. W moim głębokim przekonaniu surogacja to jedna z form handlu ludźmi – zamawia się dziecko, dziecko zostaje – mówiąc brutalnie – wyprodukowane, klient płaci za towar, a potem go odbiera. W Europie przecież mamy oficjalne targi surogatek, gdzie dzieci mogą sobie zamówić tzw. pary homoseksualne, które jak wiadomo własnych dzieci mieć nie mogą. Czym więc to jest, jeśli nie handlem ludźmi?

Surogacja przeważnie kontrolowana przez międzynarodowe mafie pociąga za sobą potworne łamanie praw kobiet. Rodzi tragedie poważniejsze niż przemysł porno czy prostytucja. Ale organizacje feministyczne milczą. Nie wiem czy to głupota, strach czy jakaś potworna hipokryzja?

Pełna zgoda, Panie Andrzeju. I wszystko to dzieje się w majestacie państw, w których takie targi są organizowane…

To pokazuje, że postępowe rządy oświeconej Europy, które mają gęby pełne frazesów o prawach człowieka nie mają nic przeciwko dehumanizacji całych grup. Głośno mówi się jedno, po cichu robi się drugie. A potem nagle orientujemy się że rzeczy ćwierć wieku temu niewyobrażalne są już obyczajową i prawną normą. I przed tym ma przestrzegać moje opowiadanie.

W „Czasach, które nadejdą” niewolnictwo jest legalne, pedofilia jest legalna, a postęp w naukach medycznych jest wykorzystywany do bardzo forsownych operacji plastycznych… Jedna z bohaterek zostaje poddana takiej operacji w wyniku czego jej organizm zostaje całkowicie rozregulowany, co w konsekwencji prowadzi do jej bardzo przedwczesnej śmierci.

Czy to realny scenariusz? Niewątpliwie zachodzi na naszych oczach proces konwergencji trzech cywilizacji będących bardzo odległymi od jakichkolwiek norm etycznych i chrześcijańskich. Po pierwsze jest to Unia Europejska, która każde dziwactwo, każde zboczenie, każde odchylenie od normy traktuje jako normalność, którą trzeba wdrożyć. Roztacza parasol ochronny nad coraz dziwniejszymi grupami, otwierając przez to wrota do kolejnych patologii i nadużyć. Po drugie: mamy świat arabski, w którym istnienie niewolnictwa sankcjonuje Koran – święta księga muzułmanów. Po trzecie: mamy Chińczyków, którzy za pieniądze zrobią absolutnie wszystko i co gorsza szybko rozwijają technologie medyczne. A jak przy okazji uda się „zaszkodzić białasom” to tym lepiej.

Mamy więc chińskie technologie, arabską migrację i pieniądze bogatych szejków, oraz unijny popęd seksualno-ideologiczny. Następuje konwergencja trzech negatywnych czynników, które mogą zaowocować bardzo paskudnym systemem totalitarnym. Ta wizja czai się może nie za najbliższym rogiem, ale w perspektywie kilkudziesięciu lat na pewno będziemy mieć z tym ogromny problem. Pytanie, jak i czy w ogóle z niego wybrniemy?

Czy Pana zdaniem w przyszłości wszyscy ludzie zostaną zaczipowani?

Wcześniej czy później, ale tak. Już teraz prawie każdy ma w kieszeni telefon komórkowy, który nieustannie zbiera o nas różne informacje.

Telefon możemy jednak odłożyć na półkę i z niego nie korzystać, a przynamniej ograniczyć korzystanie z niego…

Teoretycznie tak, ale spróbujmy przez kilka dni nie korzystać z telefonu, a co za tym idzie nie sprawdzać np. rozkładu jazdy, nie sprawdzać godziny, nie kontaktować się ze znajomymi, nie odpowiadać na wiadomości etc. Dla wielu byłoby to ciężkie, a nawet niewykonalne zadanie… Wystarczy sobie przypomnieć, co się działo, kiedy przez kilka godzin nie działały media społecznościowe jak Facebook czy Instagram na skutek jakiejś większej awarii. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych dostało ataku paniki, histerii, a niektórzy nawet targnęli się na swoje życie…

Czy oprócz czipów będziemy mieli w głowach anteny, jak przedstawił Pan to w swoim opowiadaniu?

W opowiadaniu nie wyjaśniłem do końca, dlaczego bohaterka miała w głowie antenę. Zasugerowałem jedynie, że była to potężna antena zbudowana z kilku kilometrów miedzianego drutu w postaci zwoju. Czy była ona do namierzania, czy do przekazywania informacji? Zostawiam to interpretacji czytelników.

„Kontrola podstawą zaufania”, jak pisał towarzysz Lenin…

Wydaje mi się że w przyszłości jakaś super kontrola społeczeństwa nie będzie potrzebna. „Władcy świata” zrobią to sprytniej. Już dziś forsownie rozwija się inżynierię społeczną. Będą nas kontrolować poprzez modę, poprzez propagandę, poprzez tworzenie unikalnych trendów. Ludzie sami będą chcieli być tacy, jak „władcy świata” to zaplanowali, sami będą do tego dążyć. Ludzie będą zaprogramowani – będą wiedzieć, że na śniadanie trzeba wypić „to”, po powrocie do domu zrobić „to”, wieczorem obejrzeć „to”, na weekend jechać „tam” etc.

Nieliczne jednostki być może zdołają jakoś pójść pod prąd i trochę się z tego wszystkiego wymiksować i stanąć obok. To będzie jednak garstka. Nie wykluczam nawet, że takim jednostkom będzie wolno głośno wrzeszczeć, prowadzić strony internetowe, prowadzić blogi etc.

Wolność słowa, o czym sami przekonaliśmy się po 1989 roku, nie ma większego znaczenia wobec masowości informacji. Co z tego, że możemy sprawdzić bardzo wiele bardzo niewygodnych informacji? Co z tego, że możemy ogłosić światu niewygodne fakty, skoro nie przebijają się one medialnie, skoro nie ma to przełożenia na miliony ludzi głosujących na różne dziwne partie i ich dziwne, kretyńskie programy.

Co z tego, że wiemy, że ten poseł ma „to za uszami”, a tamten „tyle ukradł”, skoro jego wyborcom to za przeproszeniem zwisa?

Tutaj ponownie możemy wrócić do III Rzeszy i słów Josepha Goebbelsa „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Ten cytat idealnie oddaje nasze czasy. W związku z tym jestem przekonany, że w przyszłości ludzie niepokorni nie doświadczą takich represji jakie były w ZSRS, czy chociażby w PRL. On będą sobie żyli na uboczu, od czasu do czasu coś pokrzyczą. Będą ignorowani bo reszta populacji zostanie wytresowana tak, jak wymyślą to starsi i mądrzejsi. Arabowie lub Chińczycy. Stawiam na Arabów. Mamy umiarkowany klimat, wodę i żyzne gleby – to wszystko czego brakuje im.  Depopulacja ludów autochtonicznych Europy i zwolnienie przestrzeni życiowej dla opuszczających kraje południa jest im bardzo na rękę.

Czy ci „wytresowani” będą nowymi niewolnikami, czy jak ich nazwać?

Swego czasu śp. Lech Jęczmyk powiedział, że „ze starcia komunizmu z kapitalizmem zwycięsko wyszedł feudalizm”. W pełni zgadzam się z tymi słowami. Moim zdaniem nowy świat będzie światem neo-feudalnym: będziemy jakimiś trybikami w machinie państwowo-społecznej. Będzie miejsce do mieszkania, będzie micha, będzie Netflix etc. Gdzieś tam, w niedostępnych rezydencjach będą żyły elity. Gdzieś obok będą eksterytorialne strefy podlegające wyznawcom islamu.

Opierający się tresurze po prostu pozbawieni zostaną wszelakich konfitur. Jeśli ktoś będzie wyjątkowo niewygodny to po prostu zniknie i nikt nie będzie pytał, gdzie „ten wariat” się podział.

Totalitaryzm spełniony?

To będzie totalitaryzm innego typu. Działający w rękawiczkach, dużo cwańszy. Proszę zwrócić uwagę, że i III Rzesza i ZSRR były totalitaryzmami strasznie patetycznymi a przy tym siermiężnymi i bardzo ponurymi.

Proszę popatrzeć na stare komunistyczne plakaty. Mamy na nich przede wszystkim „dzielnych” komsomolców z czerwonymi sztandarami… Ludzi budujących coś tam. To wszystko jest takie strasznie poważne… Popatrzmy na plakaty nazistowskie. Tam z kolei mamy niemieckich żołnierzy, hasła w stylu: „Krew i ziemia” etc. Ale jedni i drudzy mieli jakiś tam cel.

Nowy totalitaryzm będzie kolorowy, tęczowy i wesołkowaty. Być może też naćpany. Da nam piwko, porno, radość i niekończącą się zabawę. Bez wyzwań, bez celów, bez doświadczeń pokoleniowych. To rozwali naszą cywilizację znacznie skuteczniej niż zrobił to komunizm.

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie