Prezydent Donald Trump polecił Stevenowi Witkoffowi, swojemu wysłannikowi na Bliski Wschód, który doprowadził do tymczasowego zawieszenia broni między Izraelem a Palestyńczykami, do zapoznania się z aktami dotyczącymi Iranu. Witkoff ma ocenić, czy możliwe jest porozumienie z Teheranem i czy program nuklearny Iranu zagraża Izraelowi oraz USA.
Ten ruch ma być częścią szeroko zakrojonych działań nowej administracji amerykańskiej zmierzającej do „zatrzymania wojen”.
O ile w czasie pierwszej kadencji Donald Trump skupił się na wywieraniu ogromnej presji na Teheran (to Trump odpowiada m.in. za zabójstwo w Bagdadzie w styczniu 2020 r. generała Kasema Sulejmaniego, szefa irańskich elitarnych jednostek Al Kuds), o tyle obecnie ma dążyć do zawarcia porozumienia z władzami Teheranu.
Wesprzyj nas już teraz!
Elon Musk spotkał się z ambasadorem Iranu przy ONZ wkrótce po wyborach, aby omówić kwestie dyplomatyczne.
Podczas jednego ze spotkań tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, wiceprezydent Iranu ds. strategicznych Mohammad Javad Zarif zapewnił, że jego kraj nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa świata. Wezwał USA do „działania racjonalnego”. – Mam nadzieję, że tym razem „Trump 2” będzie poważniejszy, bardziej skoncentrowany, bardziej realistyczny – mówił Zarif.
W 2018 r. prezydent Trump wycofał USA z umowy nuklearnej podpisanej z Teheranem i mocarstwami światowymi w 2015 r. Przywrócił surowe sankcje w ramach swojej polityki „maksymalnej presji” na kraj. W rezultacie Teheran naruszył umowę, przyspieszając prace nad wzbogacaniem uranu.
Irańczycy obawiają się obecnie, że amerykański prezydent upoważni Izrael do ataku na irańskie obiekty nuklearne i zaostrzy sankcje wobec przemysłu naftowego, aby zmusić ich do wszczęcia rozmów dyplomatycznych w sprawie nowej umowy o ograniczeniu zbrojeń.
Trump chciałby się pozbyć najbardziej ortodoksyjnych urzędników irańskich.
Obecnie w kraju narasta napięcie i w kilku dużych miastach mają miejsce protesty przeciwko decyzji rządu o odcięciu dostaw prądu i wody. Wcześniej odcięto dostęp do i tak już kontrolowanego internetu.
Równolegle irańscy ustawodawcy umieścili w porządku obrad plan ograniczenia działalności platform mediów społecznościowych i aplikacji do przesyłania wiadomości, który ma zostać wkrótce zatwierdzony przez irański parlament.
„Plan niektórych członków Islamskiego Zgromadzenia Konsultacyjnego zwany planem ochrony praw użytkowników w cyberprzestrzeni jest sprzeczny z prawnymi prawami dziennikarzy i mediów, a także prawami narodu i potrzebami dzisiejszego społeczeństwa” – stwierdziło Narodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy.
Związek określił projekt ustawy jako poważną próbę ograniczenia prawa dostępu do informacji i utrudnienia działalności zawodowej dziennikarzy.
Iran mierzy się z poważnymi problemami ekonomicznymi i chciałby jak najszybszego złagodzenia sankcji.
Nadzieje na pokojowe uregulowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie wyraził również minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej. Książę Faisal bin Farhan Al-Saud uważa, że Trump nie zwiększy ryzyka wojny izraelsko-irańskiej. Mówił w Davos, że Iran także jest gotowy do pozytywnego zaangażowania się w rozmowy z administracją USA.
– Oczywiście wojna między Iranem a Izraelem, każda wojna w naszym regionie jest czymś, czego powinniśmy unikać tak bardzo, jak to możliwe. Nie uważam, aby nadchodząca administracja USA przyczyniła się do ryzyka wojny, wręcz przeciwnie, prezydent Trump jasno dał do zrozumienia, że nie chce sprzyjać konfliktom – komentował.
Chociaż obawy takie się utrzymują w związku z wojną toczoną przez Palestyńczyków, którzy przeprowadzili transgraniczny nalot na Izrael 7 października 2023 r., wywołując izraelską ofensywę wojskową, która wciągnęła sojuszników Iranu, w tym libański Hezbollah i jemeńskich Huti w konfrontację z Izraelem, to jednak saudyjski przywódca jest optymistycznie nastawiony do zmian zachodzących na Bliskim Wschodzie.
W znacznym stopniu zostały zniszczone struktury wojskowe Hamasu w Strefie Gazy i Hezbollahu w Libanie, a przez to ograniczono sieć wpływów Iranu na Bliskim Wschodzi, podważając potężne sojusze, które doprowadziły do obalenia prezydenta Syrii Baszara al-Assada, innego sojusznika Iranu. W końcu pojawiło się porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem.
Również premier Kataru szejk Mohammed bin Abdulrahmanem Al Thani, który pomógł wynegocjować porozumienie o tymczasowym zawieszeniu broni, jest zdania, że zdecydowane zaangażowanie wysłannika Trumpa na Bliski Wschód, Steve’a Witkoffa, ma ogromne znaczenie i doprowadziło do znacznego postępu w osiągnięciu porozumienia.
Katarski szejk uważa, że powrót Trumpa do Białego Domu stwarza znaczące możliwości współpracy, by przekształcić Bliski Wschód w region stabilności i bezpieczeństwa. – Cała idea prezydenta Trumpa, aby ponownie uczynić Amerykę wielką, jest czymś bardzo ważnym. Chcemy również, aby Bliski Wschód znów stał się wielki – oznajmił.
Co ciekawe, książę Faisal, którego kraj przez lata unikał Libanu z powodu silnego wpływu Hezbollahu na sprawy państwowe, ma odwiedzić Bejrut pod koniec tego tygodnia (byłaby to pierwsza od dekady wizyta saudyjskiego ministra spraw zagranicznych w Libanie). Saudowie oczekują prawdziwych reform w Libanie. W zamian chcą się zaangażować w relacje ekonomiczne.
Jednak, oprócz pozytywnych deklaracji i nadziei na dyplomatyczne uregulowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie, istnieją realne przeszkody.
Analityk Eldar Mamedov sugeruje, że dyplomatycznemu rozwiązaniu sprawy irańskiej sprzeciwia się Izrael i „jastrzębie” w USA.
W programie „Hannity” w Fox News 23 stycznia Trump jasno dał do zrozumienia, czego oczekuje od Teheranu, by zawrzeć porozumienie. Mówił, iż „jedyną rzeczą”, na której mu zależy jest to, by Iran „nie miał broni jądrowej”. Nie wspomniał o regionalnej polityce Iranu, o konflikcie z Izraelem itp. Nie mówił o bombardowaniu Iranu lub zmianie reżimu w tym kraju.
Z kolei przywódcy irańscy zapewniają, że nie dążą do posiadania broni jądrowej.
Po wyborze reformatorskiego prezydenta Massouda Pezeshkiana, Teheran konsekwentnie manifestował swoją gotowość do ponownego zaangażowania się w dyplomację.
Wiceprezydent ds. strategicznych Javad Zarif w serii artykułów na łamach „Foreign Affairs” i „The Economist” dał do zrozumienia, że chce porozumienia z USA. I to jak najszybciej.
Jednak, sytuacja od 2015 r., to jest od czasu podpisania umowy JCPOA, z której Trump wycofał USA trzy lata później, znacznie się różni obecnie.
Teheran podjął prace nad wzbogacaniem uranu do 60%, poziomu stwarzającego możliwość szybkiego wzbogacenia do 90% (poziomu broni). Zaczęto instalację bardziej zaawansowanych wirówek. Niektórzy eksperci sugerują, że Teheran jest zdolny wyprodukować materiał wystarczający do produkcji do sześciu bomb w ciągu około dwóch tygodni.
Ma też istnieć ryzyko niekontrolowanego rozproszenia materiału jądrowego w związku ze znacznie ograniczonym dostępem od 2021 r. Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej do instalacji w Iranie.
Oficjalna linia – fatwa Najwyższego Przywódcy Alego Chameneiego – stanowi, że Iran nie dąży do posiadania broni jądrowej. Jednak szereg regionalnych niepowodzeń, związanych z osłabieniem libańskiego sojusznika, szyickej milicji Hezbollah oraz upadek reżimu Assada w Syrii, stworzyły silne bodźce dla Iranu do uzyskania odstraszającego nuklearnego środka.
Do tego dochodzi nacisk premiera Benjamina Netanjahu, by właśnie teraz zaatakować osłabiony Iran (z pomocą Ameryki, ponieważ Izrael nie ma takich możliwości samodzielnie), co może dodatkowo zachęcać Teheran do kontynuowania prac w celu wyprodukowania arsenału broni jądrowej.
Ewentualne negocjacje techniczne miałyby być długie, biorąc pod uwagę zaawansowany stan irańskiego programu nuklearnego. Amerykanie musieliby uwzględnić żądania irańskie, ale także innych graczy z Bliskiego Wschodu dotyczące bezpieczeństwa w regionie.
Duchowy przywódca Iranu dał zielone światło do prowadzenia rozmów dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi między innymi z powodu stale pogarszającej się sytuacji gospodarczej kraju. Jednak, irańscy „jastrzębie” oczekują, że skoro USA były stroną, która porzuciła JCPOA, teraz muszą podjąć pierwszy krok, aby odzyskać zaufanie Teheranu. Ich stanowisko ma dodatkowo wzmacniać niedawno podpisanie porozumienie o współpracy z Rosjanami.
„Reformatorzy” chcą działać szybciej i w ciągu kilku tygodni podpisać ograniczone, ramowe porozumienie wzorowane na tym, które Trump zawarł z Koreą Północną w swojej pierwszej kadencji.
Potem można byłoby negocjować bardziej szczegółową umowę, jednocześnie odstraszając „burzycieli z lobby pro-Netanjahu” przed podjęciem działań pro wojennych.
Irańczycy już nawiązali kontakt z UE i E3 (Wielka Brytania, Francja, Niemcy), by zasygnalizować, że Teheran poważnie myśli o zawarciu umowy.
Na razie ekipa Trumpa jest w „fazie badawczej”. Wiele będzie zależeć od Witkoffa, który oceni, czy zasadne i możliwe jest zawarcie porozumienia USA z Iranem na obecnym etapie.
Źródło: theamericanconservative.com, iranintl.com, indiatoday.in, ifj.org, ariananews.af, responsiblestatecraft.org
AS