Niedoszła magister filologii pisząca – jak sama o tym mówiła – doktorat, minister Katarzyna Kotula zaprezentowała we wtorek w Parlamencie Europejskim „priorytety polskiej prezydencji przed komisją Praw Kobiet i Równouprawnienia”. Polityk powiedziała, że „wysoko” w agendzie polskiego półrocznego przewodnictwa w Radzie UE znalazła się m.in. dyrektywa równościowa.
Projekt unijnej ustawy, który po raz pierwszy zaprezentowany został przez Komisję Europejską w 2008 r., zakazuje m.in. dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej, wieku, niepełnosprawności czy wyznania. Prace nad nim trwają od 16 lat. – Mamy nadzieję, że uda nam się je popchnąć do przodu – przyznała Kotula.
„Osoba magisterska uwięziona w ciele osoby licencjackiej”, jak w ostatnim czasie wielokrotnie określano Kotulę po ujawnieniu jej prawdziwego wykształcenie dodała w Brukseli, że polska prezydencja chce podjąć prace nad dyrektywą w tym miejscu, w którym skończyła je prezydencja belgijska, bo za czasów prezydencji węgierskiej prace utknęły. Na pytanie dziennikarzy o to, jak Polska chce przekonać państwa członkowskie do procedowania przepisów, Kotula powiedziała, że liczy na „solidarność większości krajów UE”. – Chcemy szukać porozumienia i sojuszników dla tych przepisów wśród państw członkowskich – zapowiedziała.
Wesprzyj nas już teraz!
Pomysł poparł partyjny kolega Kotuli, europoseł Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek, który jest sprawozdawcą tych przepisów w Parlamencie Europejskim. – Myślę, że w 2025 r. przyszedł czas na to, żeby wreszcie skończyć z dyskryminacją w Unii Europejskiej – powiedział homoseksualista.
Źródło: PAP