– Mamy do czynienia ze „społeczną zarazą”. To sytuacja, gdy pewne idee czy zachowania rozchodzą się w kręgu znajomych. To może być krąg w świecie rzeczywistym lub w Internecie – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” dr Miriam Grossman, specjalistką w zakresie psychiatrii dzieci, młodzieży i dorosłych.
Grossman zwróciła uwagę, że istnieją różne postacie tzw. dysforii płciowej. W ostatnim czasie grupą, która wydaje się być najliczniejsza w tego typu przypadkach są nastolatkowie, którzy nagle zaczynają manifestować nową tożsamość. – Na rodziców spada to jak grom z jasnego nieba – ich dzieci ogłaszają, że identyfikują się z inną płcią, choć jeszcze niedawno wszystko wydawało się w porządku. Co ważne – większość z nich ma poważne problemy psychiczne, jak np. depresja, stany lękowe, bądź też są w spektrum autyzmu – wyjaśnia.
Jej zdaniem w tym wypadku mamy do czynienia ze „społeczną zarazą” i swego rodzaju „modą” w niektórych kręgach na tego typu „schorzenia”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne niestety zadecydowało o zmianie diagnozy i dziś już nie mówi się w tym kontekście o zaburzeniu. W ten sposób społeczeństwo zaczęło być przekonywane, że ten bardzo głęboki niepokój odnośnie do postrzegania własnego ciała mieści się w normie rozwoju człowieka, tak jakby to był jeden z wariantów rozwoju. W ten sposób zostało to wyjęte ze sfery patologii, choroby. Dziś mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy poczucie odrzucania własnego ciała i wiążąca się z tym chęć przejścia operacji są uznawane za normę – podkreśla.
– Lekarze niestety upewniają dziś pacjentów w ich urojeniach. Zadaniem psychiatrów jest diagnozowanie urojeń i prowadzenie terapii mającej na celu poprawę stanu zdrowia. Nie możemy potwierdzać, że pacjent rzeczywiście jest Napoleonem, a mniej więcej z takimi sytuacjami mamy dziś do czynienia! Niestety, moja profesja została przejęta przez radykalnych aktywistów, przez co psychiatria jest dziś w bardzo niebezpiecznym miejscu. Na szczęście w USA widać coraz większy opór przeciw ideologii trans i mam nadzieję, że w końcu psychiatria wróci na swoje właściwe tory – podsumowuje dr Miriam Grossman.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG