Decyzję o zamykaniu oddziału ginekologiczno-położniczego ma podejmować dyrektor szpitala w porozumieniu z organem założycielskim, np. starostą. O planowanych zmianach przygotowywanych przez koalicję 13 grudnia poinformował w piątek na łamach dziennika „Rzeczpospolita” wiceszef resortu zdrowia Jerzy Szafranowicz.
Z wypowiedzi Szafranowicza wynika, że decyzję o tym, „czy porodówka zostaje, czy nie”, podejmować będzie dyrektor szpitala i jego organ założycielski.
– Są rzeczywiście porodówki, które mają 200–300 porodów (rocznie red.) i starosta czy prezydent nie chce się zgodzić na likwidację. Jego prawo, jego przywilej. Jeżeli uważa, że ta porodówka jest u niego niezbędna i potrzebna, nikt go nie zmusi do likwidacji tej porodówki, jeżeli ma możliwości finansowe, bo przy 200–300 porodach porodówka generuje stratę rzędu 5–6 mln zł rocznie – powiedział wiceminister. – Nie ma żadnego przymusu. Nic na siłę nie zamykamy – zapewnił.
Wesprzyj nas już teraz!
„Rz” przypomina, że reforma szpitali jest kamieniem milowym, od którego realizacji uzależnione jest uruchomienie środków dla szpitali ogólnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
„Pieniądze z KPO trzeba wydać do 30 czerwca 2026 roku. Pod koniec stycznia br. portal Rynek Zdrowia donosił, że rząd zawnioskował do Komisji Europejskiej o przesunięcie wejścia w życie ustawy (wdrażającej reformę) na III kwartał 2025 roku, a więc po wyborach prezydenckich”, czytamy.
Źródło: dziennik „Rzeczpospolita”
TG