Szwajcarski Katolicki Związek Kobiet zamierza usunąć religijny aspekt z nazwy organizacji. Przewodnicząca sporego rozmiarami stowarzyszenia jest bowiem przekonana, że „katolickość” nie jest dobrą marką. Wszystko przez to, że przywodzi na myśl… „to, co reprezentuje urząd nauczycielski”. Dla przedstawicielek organizacji to powód do wstydu… same bowiem zawsze zajmują stanowisko inne, niż Magisterium.
Określenie „katolicki” zniknie z oficjalnej nazwy Schweizerischer Katolischer Frauenbund – największej kobiecej organizacji wyznaniowej w tym bogatym europejskim kraju. Jego obecność ma bowiem powodować trudności i nieporozumienia.
– Mając literę K w naszej nazwie, musimy wyjaśniać, czym nie jesteśmy. To jest fatalne i wymaga dużo energii – tłumaczy powody decyzji odpowiedzialna za komunikację instytucji Sara Paciarelli.
Wesprzyj nas już teraz!
Problem dla przedstawicielek związku tkwi w tym, że odwołując się do „katolickości” w swojej nazwie organizacja wydaje się osobom trzecim przywiązana do nauczania Kościoła. –Poza obrębem Kościoła katolickiego litera K jest kojarzona z tym, co reprezentuje urząd nauczycielski. Kojarzy się z klerykalizmem, homofobią i uciskiem kobiet – skarży się dyrektor Danielle Cotten.
Tymczasem władze religijnego z nazwy związku wcale nie uważają się za przywiązane do magisterium. Twierdzą, że cenią religię… jednak odrzucają sedno wiary, jakim jest uznanie objawienia, zawartego w niezmiennej katolickiej doktrynie.
Jakby tego było mało, same starają się „świadomie” nauce Kościoła przeczyć: – Jako katolicka organizacja parasolowa świadomie zawsze zajmujemy inne stanowisko niż oficjalny Kościół –wyjaśnia była przewodnicząca związku Simone Curau- Aelpi.
O zamierzonych zmianach instytucja poinformowała już sekretarza generalnego krajowego episkopatu, a na początku lutego pisma w tej sprawie rozesłano do przedstawicieli lokalnego stowarzyszenia międzyreligijnego. Po usunięciu odwołania do katolickości z nazwy władze związku maja nadzieję przyciągnąć również osoby o poglądach lewicowych i „młode feministki”.
„Katolicy” pokroju przedstawicielek Związku to w rzeczywistości nieprzyjaciele Kościoła, i to najbardziej niebezpieczni, podkreślał w encyklice „Pascendi Dominici Gregis” papież Pius X. W słynnym dokumencie ojciec święty zaznaczał, że wrogowie katolickiej doktryny pozornie pozostający w jedności z Kościołem szkodzą bardziej, niż otwarci przeciwnicy religii.
„Zwolenników błędów należy dziś szukać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni”, pisał święty papież. „(…)Wiedzeni pozorną miłością Kościoła, pozbawieni silnej podstawy filozoficznej i teologiczne, przepojeni natomiast do gruntu zatrutymi doktrynami, głoszonymi przez wrogów Kościoła, zarozumiale siebie mienią odnowicielami tego Kościoła”, dodawał.
Źródło: niedziela.pl, pch24.pl
FA