Dzisiaj

Szef dyplomacji Węgier: rząd Tuska uznał za cel nieustanne obrażanie nas i eskalowanie konfliktów osobistych

(Peter Szijjarto / fot. Wikimedia Commons / Estonian Foreign Ministry)

Red. Łukasz Warzecha rozmawiał na łamach tygodnika do „Do Rzeczy” z ministrem spraw zagranicznych Węgier Péterem Szijjártó. Polityk podkreślił, że z Polską łączą Węgrów braterskie stosunki, które wymykają się spod zwyczajnych politycznych kategorii i odpowiedział na pytanie, czy w Europie jest możliwa konserwatywna kontrrewolucja.

Na wstępie rozmowy węgierski polityk zaznaczył, że Polskę i Węgry łączą jego zdaniem szczególne więzy. – Gdyby zapytać przeciętnego Węgra, jak widzi relacje z Polską i jakie ma odczucia względem Polaków, byłoby jasne, że nie jest to ani przyjaźń, ani przymierze strategiczne, ale braterstwo. Braterstwo mające źródła w historii. Zatem na naród polski patrzymy jako na naród bratni, niezależnie od politycznych epizodów, które miały miejsce w ostatnim czasie – zaznaczył.

Wyjaśnił przy tym, że chociaż z rządem PiS dzielił Węgrów stosunek do wojny na Ukrainie, to jednak stosunki cechowały się wzajemnym szacunkiem i nie towarzyszyły im żadne personalne ataki. – Dla odmiany obecny rząd uznał za cel nieustannie obrażanie nas, przenoszenie sporu na poziom bardzo osobisty, prezentowanie niemile sformułowanych stanowisk oraz ewidentnie nie uznaje tej naszej specjalnej relacji za coś godnego szacunku. To jest zasadnicza różnica między podejściem obu rządów – powiedział.

Wesprzyj nas już teraz!

Węgierski dyplomata wyjawił także szczegóły na temat dawniejszych relacji Donalda Tuska z Victorem Orbanem, w świetle których osobliwe wypadają dzisiejsze zachowania szefa rządu warszawskiego. – Przede wszystkim warto przypomnieć, że premier Tusk nigdy nie zostałby przewodniczącym Rady Europejskiej, gdyby nasz premier się na to nie zgodził. A jako że pracuję z naszym premierem już od 19 lat, pamiętam te stare czasy, gdy obaj panowie spotkali się po raz pierwszy i nawiązali ze sobą całkiem dobre osobiste stosunki. Tymczasem teraz pan Tusk zachowuje się w sposób osobiście bardzo wrogi wobec premiera Orbána, naszego rządu i naszego kraju. Czego bardzo żałujemy, ponieważ uznajemy, że nie daliśmy żadnego powodu do takiego zachowania – powiedział Szijjártó.

Wyjaśnił przy okazji słowa Orbana o tym, że Bruksela jest obecnie większym zagrożeniem dla Węgier niż Moskwa: Jako część Unii Europejskiej bierzemy udział w debacie o tym, jak UE powinna wyglądać w przyszłości. Z Brukseli wychodzą tendencje zmierzające do stworzenia federalnego superpaństwa, imigracja jest uznawana za korzystną, suwerenność jest odbierana niektórym krajom i narodom, a agresywna propaganda LGBT jest częścią normalności. Naszym zdaniem wszystko to jest bardzo groźne zarówno dla samych Węgier, jak i dla integracji europejskiej w ogóle. Gdy zaś chodzi o Rosję – nie jesteśmy jej częścią, nie musimy się z nią spierać o przyszłość Europy i integrację. Zatem ci, którzy zasiadają w Brukseli, mają na naszą przyszłość znacznie większy wpływ niż jakikolwiek kraj trzeci, wliczając w to Rosję.

Zapytany przez red. Warzechę o relacje handlowe z Rosją, odpowiedział, że stosunek historyczny do tego kraju jest podobny na Węgrzech, jak w Polsce. Również Węgrzy doznali od sowieckiej Rosji niezliczonych krzywd i mają tego świadomość, ale jednocześnie nie ulegają złudzeniu, że Rosja może zniknąć obecnie z map świata i przestać być realnym kontekstem dla kształtowania polityki i stosunków ekonomicznych.

Mamy szacunek dla historii, ale bieżącą politykę robimy z uwzględnieniem przyszłości. Tutaj się zapewne różnimy, ale nie widzimy szans na to, aby dało się Rosję wyjąć poza nawias w kontekście przyszłości naszego kontynentu czy regionu. Rosja tu będzie, pozostanie, będzie częścią rzeczywistości międzynarodowej. Stąd chcemy utrzymać z Rosjanami racjonalny dialog, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Rosja jest dla nas kluczowa, gdy idzie o bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych – tłumaczył Szijjártó.

Wasza sytuacja jest odmienna, wy macie dostęp do morza, my natomiast jesteśmy mniejszym krajem, bez dostępu do portów morskich i zależnym od innych w kwestii dostaw energii. Owszem, zrobiliśmy, co się dało, aby zdywersyfikować dostawy, ale jesteśmy pod tym względem zależni od naszych sąsiadów. A jako że nasi sąsiedzi i ich sąsiedzi nie poczynili odpowiednich inwestycji, wciąż jesteśmy zależni od rosyjskich źródeł. Nie chodzi tutaj o nasze zapatrywania polityczne, ale o fizykę, geografię i twardą rzeczywistość. Bez rosyjskich źródeł nie bylibyśmy w stanie zaopatrywać naszego kraju. I tutaj muszę powiedzieć coś, co się być może polskim czytelnikom nie spodoba, ale jeśli chodzi o naszą obecną energetyczną i gospodarczą współpracę z Rosją, to na Rosjanach można absolutnie polegać. Nigdy nas nie zawiedli na tym polu, nie zerwali kontraktu, wypełniali zobowiązania i tym samym zapewniali nam bezpieczeństwo energetyczne oraz wzrost gospodarczy – dodał.

Przypomniał także o ogromnej skali pomocy Węgier dla Ukrainy, wliczając w to przyjęcie 1,3 miliona uchodźców i przekazywanie energii elektrycznej, w świetle czego niezrozumiałe są ataki Unii Europejskiej pod pretekstem stosunku Węgier do Ukrainy. Wyraził przy tym nadzieję, że objecie rządów przez Donalda Trumpa zakończy wojnę, w której – pomimo ogromnej skali pomocy – Ukraińcy wciąż ulegają rosyjskiej ofensywie.

Na koniec szef węgierskiej dyplomacji odpowiedział na pytanie, czy w Europie jest możliwa konserwatywna kontrrewolucja. – Mam taką nadzieję. Bierze się ona z faktu, że wahadło bardzo mocno wychyliło się w jedną stronę. Agresywny liberalizm oraz agresywny wokeizm to po prostu za dużo. Ludzie zaczęli rozumieć, że tak się już nie da. Zakwestionowano rzeczy całkowicie naturalne – np. to, że gdy się rodzimy, jesteśmy albo kobietą, albo mężczyzną, kropka. Gdy mowa o rodzinie – zakwestionowano to, że ojciec to mężczyzna, a matka to kobieta. To wszystko wywołuje kontrreakcję – mówił.

I właściwie, jeśli spojrzy się dookoła, ta kontrrewolucja już się odbywa. Mimo że w Austrii bardzo się starano utrzymać zwycięską partię z dala od rządzenia, to najpewniej utworzy ona tam rząd koalicyjny. Czesi będą głosować we wrześniu i bardzo prawdopodobne, że powróci premier Babiš. Patrząc na sondaże dotyczące Polski, widzę, że gdyby wybory odbyły się w Polsce dzisiaj, PiS i Konfederacja mogłyby razem uzyskać większość w Sejmie. Partia pani Le Pen otrzymała ostatnio we Francji milion głosów więcej niż następna w kolejności, a o tym, że nie rządzi, zdecydowała jedynie specyficzna ordynacja wyborcza. We Włoszech rządzi pani Meloni, stojąc na czele prawicowej koalicji. Na Słowacji wciąż dobrze się trzyma premier Fico mimo kierowanych przeciwko niemu potężnych ataków. Patriotyczne ugrupowanie prowadzi w sondażach w Holandii. Reform UK staje się coraz silniejsza. Zatem sądzę, że pod przywództwem prezydenta Trumpa może mieć miejsce wielka prawicowa rewolucja, nie tylko w Europie, lecz także na całym świecie – zakończył Péter Szijjártó.

Źródło: dorzeczy.pl

FO

Musk w rozmowie z Alice Weidel: Niemcy powinni domagać się zmiany i głosować na AfD

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 76 772 zł cel: 500 000 zł
15%
wybierz kwotę:
Wspieram