Politolog Przemysław Sadura z Uniwersytetu Warszawskiego narzeka, że na skutek decyzji Donalda Trumpa… trudniej jest w Polsce prowadzić kampanię wyborczą tak, by zmobilizować młodych na wybory, tak, jak w październiku 2023, kiedy rząd przejęła KO. Celnie skomentował to wicemarszałek Sejmu, Krzysztof Bosak.
– Druga tura rozstrzygnie się na frekwencji. I to jest najważniejsze zadanie -stworzyć atmosferę taką, jaka była przed wyborami w październiku. Wtedy NGO-sy miały więcej pieniędzy, więcej przestrzeni, działało społeczeństwo obywatelskie, była energia – powiedział Sadura w rozmowie z „Newsweekiem”.
– W tej chwili Trump obcina amerykańskie źródła finansowania organizacji demokratycznych na całym świecie, a nasz rząd nie uruchamia środków, które by to rekompensowały. Wiele organizacji ma problemy z działaniem. Może dlatego zabrakło tej energii, było ciszej, bardziej letnio. A to się odbiło na mobilizacji, zwłaszcza wśród młodych. Oni poszli tłumnie, ale można było liczyć na więcej. Zwłaszcza że mieli w kim wybierać. A w drugiej turze – bez realnej kampanii profrekwencyjnej – może ich po prostu nie być – narzekał.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzecz celnie skomentował wicemarszałek Sejmu, Krzysztof Bosak.
„Nasi przeciwnicy zostali urealnieni jeśli chodzi o poziom ekspozycji publicznej po odcięciu im kasy przez tandem Trump-Musk” – napisał.
„Pomyślcie w jakim miejscu byśmy byli teraz gdyby rząd PiS i PAD 10 lat temu odcięli do zera napływ kasy z zagranicy do politycznych ngo i zrealizowali pomysły Konfederacji, np. bon kulturalny i bon uniwersytecki, mające zdemokratyzować fundowanie kultury i życia intelektualnego?” – zapytał szef Ruchu Narodowego.
„Żeby coś zmienić naprawdę i trwale potrzeba odwagi i konsekwencji, a nie fraternizowania się z przeciwnikami i utrwalania ich przywilejów” – dodał poseł Konfederacji.
Źródło: X
Pach