Sąd Najwyższy uniewinnił pracownicę „Gazety Wyborczej”, która została wcześniej skazana za kopnięcie policjanta podczas marszu aborcjonistek w Warszawie. Wcześniejszy wyrok został wydany na podstawie nagrania ukazującego zdarzenie. Co takiego wydarzyło się, iż teraz sąd mówi o „rzekomym” kopnięciu i uniewinnia zwolenniczkę bezkarnego zabijania dzieci nienarodzonych.
Wcześniej w tej sprawie – w czerwcu 2023 r. – Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał fotoreporterkę wymierzając jej 2 tys. zł grzywny oraz 300 zł nawiązki na rzecz policjanta opierając się m.in. na nagraniu całego zajścia. Wyrok na uniewinniający zmienił w październiku 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie. Kasację złożyła prokuratura zarzucając SO „dowolną” ocenę dowodów, w tym właśnie zawartego w aktach nagrania.
– Analiza tego nagrania i to, co można na tym nagraniu spostrzec, w sposób jednoznaczny przeczy tym kategorycznym ustaleniom sądu I instancji, co do tego, jak to SR się wyraził, że wyraźnie widać jak oskarżona kopie funkcjonariusza wcześniej oślepiając go lampą błyskową – powiedziała jednak w uzasadnieniu czwartkowego orzeczenia SN sędzia Małgorzata Gierszon.
Wesprzyj nas już teraz!
Sędzia SN dodała, że z nagrania wynika, iż kobieta jest otoczona przez funkcjonariuszy policji, a jeden ciągnie ją za rękę. – Jest kotłowanina, jest ścisk, jest moment, gdy widać jakąś nogę, ale nie jest tak, że można stwierdzić bez wątpliwości, że pani kopnęła funkcjonariusza i – co więcej – uczyniła to celowo z intencją naruszenia jego nietykalności – mówiła sędzia Gierszon.
Jak dodała, także zeznania funkcjonariusza, który miał zostać kopnięty, różniły się na poszczególnych etapach sprawy. – Na rozprawie, a więc prawie trzy lata po tym zdarzeniu, przypomniał on sobie, że jednak widział, że noga Grzybowskiej „z jego wysokości upadała na chodnik”. Gdy się porówna dysproporcje wzrostu i siły oskarżonej i funkcjonariusza, to takie twierdzenia świadka jawią się jako budzące szereg wątpliwości – przekonywała sędzia SN. Przypomniała, że w całej sprawie sama prawidłowość zatrzymania fotoreporterki „była zakwestionowana”.
Do zdarzenia, w związku z którym oskarżono Grzybowską – fotoreporterkę współpracująca m.in. z „Gazetą Wyborczą” – doszło 23 listopada 2020 r. w Warszawie przy Al. Szucha, podczas protestu przed siedzibą MEN. Była to jedna z manifestacji organizowanych w ramach tzw. Strajku Kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów ochrony życia Polaków, który zapadł miesiąc wcześniej, w październiku 2020 r. W czasie protestu przed MEN doszło do zatrzymań, a jedną z zatrzymanych osób była fotoreporterka. Została zwolniona po przesłuchaniu.
Według ówczesnych komunikatów prokuratury, kobieta miała naruszyć nietykalność cielesną funkcjonariusza policji „podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych w ten sposób, że kopnęła pokrzywdzonego”. – Prokurator uznał przy tym, że podejrzana powyższym zachowaniem dopuściła się występku chuligańskiego, działając publicznie, bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie dla porządku publicznego – podawała wtedy prokuratura.
Rzecznik KGP mówił zaś, że „w momencie zatrzymania policjanci nie wiedzieli, że to jest fotoreporterka”, ale „legitymacja prasowa nie zwalnia z odpowiedzialności za podejrzenie popełnienia przestępstwa”.
Źródło: PAP / Marcin Jabłoński
Zabija dziecko, zagraża matce. Prawda o aborcji farmakologicznej jest ukrywana systemowo