1 czerwca 2025

Polacy nie mają dość Tuska? Ważne wnioski po sondażowych wynikach

(fot. PAP/Paweł Supernak)

Zacięta walka pomiędzy Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim nasuwa kilka wniosków. Nie przesądzając o tym, jaki będzie wynik wyborów, spróbujmy podsumować, co mówią nam sondażowe rezultaty.

Badanie exit poll dla TVP, Polsatu i TVN-u wskazało zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, różnicą zaledwie 0,6%  Ale już taki sam sondaż dla Telewizji Republika, wykonany przez OGB mówi nam o przewadze kandydat KO o niespełna 0,5%. To nawet mniej, niż różnica błędu statystycznego. Bardzo cienka granica. W najbliższych godzinach sytuacja może się diametralnie zmienić, szczególnie że podobno bardzo wielu badanych odmawiało udzielenia odpowiedzi. Niewykluczone zatem, że Trzaskowski położy się spać prezydentem Polski, a obudzi prezydentem Warszawy.

Historia zna niemało takich przypadków i stały się one nawet źródłem anegdot. W 1916 roku o kolejną prezydencką nominację ubiegał się Woodrow Wilson. Przez całą wyborczą noc prowadził jednak jego konkurent, Republikanin Charles Evans Hughes. Gdy potencjalny tryumfator kładł się spać późną nocą, był przekonany, że jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Spał w najlepsze, gdy okazało się, że… jednak przegrał niespełna czteroma tysiącami głosów. Czujni dziennikarze udali się do domu Hughesa, by poprosić go o komentarz. Kamerdyner polityka poinformował, że gospodarz jeszcze śpi. – Nie można przeszkadzać prezydentowi – poinstruował z dumą jednego z reporterów. Ten trzeźwo odparł: – Jak się obudzi, proszę mu przekazać, że nie jest już prezydentem –.

Wesprzyj nas już teraz!

Jak sami państwo widzą, trudno cokolwiek dzisiaj o wyniku wyborów powiedzieć tak, by się jutro się nie skompromitować. Spróbujmy jednak wskazać przynajmniej pewne tendencje, które ujawnia nam tak zacięta rywalizacji między kandydatami.

Polacy nie mają dość Tuska

Druga tura wyborów prezydenckich była – co tu ukrywać – plebiscytem nad rządem Donalda Tuska. Sukces Trzaskowskiego pokazuje, że Polacy nie są zmęczeni rządami koalicji. Gdyby tak było, Trzaskowski miałby ogromne kłopoty, a tymczasem albo zostanie, albo niemal zostanie prezydentem Rzeczpospolitej.

Polacy w ostatnich kilkunastu latach raczej dość wolno męczą się władzą. Poprzednie rządy Donalda Tuska trwały niemal dekadę, PiS rządził dwie kadencje, a prezydent Andrzej Duda otrzymał prolongatę swojej prezydentury. Niewykluczone, że krytykom rządu Tuska przyjdzie jeszcze trochę poczekać na zmianę w fotelu premiera. Nawet jeśli usilnie dążył będzie do niej prezydent Karol Nawrocki, to przecież ostatecznie zdecydują o sprawie wyborcy. A ci w swojej masie wcale nie postrzegają Tuska jako czystego zła. A przynajmniej nie widzą w nim niczego gorszego, niż to z czym mieli do czynienia przed 2023 rokiem.

Oczywiście głównym sukcesem Trzaskowskiego i jego zaplecza jest zmobilizowanie nowych wyborców, tych którzy nie głosowali w pierwszej turze. Pomogła w tym kampania negatywna, rozkręcona na potęgę przez sztab Rafała Trzaskowskiego i jego polityczne zaplecze. Tu w piersi musi się uderzyć sztab Karola Nawrockiego, wszak to on mimo ekstremalnie długiej kampanii nie miał pomysłu, w jaki sposób rozbroić kłopotliwe wątki w biografii kandydata popieranego przez PiS.

Niezgrabnie radzili sobie też z kolejnymi kryzysami. Prawdziwą katastrofą był ten związany z kupnem kawalerki przez Nawrockiego. Wówczas kontrkandydat Trzaskowskiego stracił kilka dni, by zażegnać kryzys. Ale też drugi tydzień kampanii przed ostatecznym rozstrzygnięciem wydawał się w ogromnej mierze zmarnowany. Owszem, Trzaskowski z Tuskiem walili na odlew, brudna kampania pędziła z prędkością światła, co nie zmienia faktu, że Nawrocki i jego ludzie nie byli na to gotowi.

Pamiętajmy jednak, że za wynikiem wyborów stoją nie tylko emocje, choć radykalizacja polityki z pewnością im służy. Na rozstrzygnięcia wyborcze mają wpływ najczęściej procesy, które „pracują” w społeczeństwach miesiącami a nawet latami. W tym przypadku możemy wysnuć prosty wniosek: Polacy nie dostrzegają głębokiej różnicy między rządami Tuska a Morawieckiego. Dlatego nie mieli problemu z poparciem człowieka desygnowanego przez szefa rządu.

Będziemy mieli prezydenta wszystkich Polaków?

To pytanie ważne, bo wielkim problemem współczesnej polityki – nie tylko polskiej – są coraz głębsze podziały w społeczeństwach. Ma to oczywiście różne przyczyny, ale z pewnością ostudzenie sporu w Polsce byłoby bardzo potrzebne. Nie sądzę jednak, by wygrana Trzaskowskiego czy Nawrockiego miała cokolwiek tutaj zmienić.

Trzaskowski w trakcie przemówienia po ogłoszenia wyników exit-poll, zapewniał, że będzie szukał porozumienia między Polakami. Frazę te słyszeliśmy wielokrotnie. Żaden z kandydatów w trakcie kampanii nie zaproponował niczego, co mogłoby doprowadzić do odbudowy wspólnoty. Być może jest to zwyczajnie niemożliwe, ale też przyznajmy, że politycy raczej karmią się tymi podziałami, niż starają się je niwelować. Nawrocki wprost mówił, że będzie walczył z rządem Tuska, niedwuznacznie sugerując twardą kohabitację.

Tyle, jeśli chodzi o pierwsze wnioski. Na kolejne przyjdzie czas, gdy dowiemy się, kto faktycznie zostanie lokatorem Pałacu Namiestnikowskiego na kolejne pięć lat.

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(40)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie